Przetarg w atmosferze skandalu

W finansowanym przez UE przetargu policja odrzuciła niemal wszystkich oferentów, dając kontrakt Consortii. Posypały się protesty. Polska policja dostanie ponad 3,5 tys. komputerów z oprzyrządowaniem i dodatkowymi zabezpieczeniami za blisko 38 mln zł.

Zaawansowany i drogi sprzęt posłuży "upowszechnieniu dostępu do baz danych działających w systemie Schengen", stąd finansuje go Unia Europejska (z Funduszu Schengen). Dostawy zrealizuje firma Consortia. Komisja przetargowa policji odrzuciła niemal wszystkich pozostałych chętnych (w tym kilka tańszych ofert), m.in. Siemensa, Comarch, Computerland, Prokom czy Ster-Projekt. Posypały się protesty, a gorącą atmosferę podgrzał jeszcze Siemens, który zarzucił policji manipulacje w jego ofercie w celu wyboru "uzgodnionego wcześniej wykonawcy".

Komputerowa gra

Reklama

Przetarg trwał od maja 2004 r. Policja rozbiła zamówienie na trzy grupy - łącznie chodziło o 3,5 tys. komputerów z czytnikami kart mikroprocesorowych, 13 tys. kart, kilkaset szyfratorów i 3,5 tys. drukarek. Budżet na cały projekt wynosił 38,5 mln zł, a jedynym kryterium wyboru była cena. Kontrowersje pojawiły się już na etapie ogłoszenia specyfikacji. Termin składania ofert dwukrotnie przesuwano.

- Policja postawiła dość specyficzne wymogi odnośnie szyfratorów i czytników, wymieniając w specyfikacji nazwy dwóch firm produkujących takie urządzenia: Posnetu i Compa, czego robić nie powinna, gdyż to sugerowało zaoferowanie produktów właśnie tych firm (większość oferentów zaoferowała szyfratory Compa i czytniki Posnetu - red.) - mówi jeden z uczestników przetargu.

Prosi o anonimowość, podobnie jak inni oferenci. Większość z nich nie chce oceniać, czy przetarg był ustawiony pod konkretną firmę. Nieoficjalnie część z nich mówi jednak, że nie wszystko odbyło się zgodnie z zasadami. - Zamawiający stwierdził, że nasz sprzęt nie odpowiada wymaganiom i miał do tego prawo. Naszym zdaniem, te wymagania spełniał. Jest to dla nas nauczka, że należy prosić policję o bliższe sprecyzowanie wymagań - mówi kolejny z naszych rozmówców.

W pierwszej, najwięcej wartej, części przetargu (na dostawy 756 komputerów, czytników i szyfratorów) odrzucono 6 oferentów, wszystkich z wyjątkiem Consortii. W drugiej części (na dostawę 2,8 tys. PC z czytnikami) odrzucono 8 oferentów, a w grze została tylko Consortia i Intertrading (pierwsza firma miała niższą cenę i wygrała). Gdyby policja wybrała najniższe oferty w tych grupach (obie Siemensa), zapłaciłaby za komputery 31,5 mln zł brutto. Wybierając oferty Consortii, wyda ponad 5 mln zł więcej.

Nie pierwszy raz policję oskarża się o preferowanie Consortii. W końcu 2004 r. policja unieważniła wart 20 mln zł przetarg na system wspomagania logistyki. Kilka firm informatycznych informowało "PB" o preferowaniu Consortii.

Awantura z Siemensem

Niektórzy z oferentów zaprotestowali. Przynajmniej jeden protest zakończył się arbitrażem w Urzędzie Zamówień Publicznych (zwycięsko dla policji). Prawdziwa bomba wybuchła jednak, kiedy wpłynął protest Siemensa. Niemiecka firma stwierdziła, że komisja przetargowa usunęła dwie strony z oferty Siemensa i na tej podstawie wykluczyła go z postępowania. Komisja przetargowa miała ponadto, wbrew przepisom, utrudniać mu wgląd w inne oferty, żeby zatuszować niedopuszczalne zmiany w ofertach konkurentów dokonane już podczas postępowania. Siemens groził, że poinformuje o działaniach policji instytucje nadzorcze. Burza nie trwała długo. Siemens przyznał się do błędu i przeprosił policję.

- To był nasz błąd. Podczas kserowania oferty skleiły się dwie kartki - kopia, która została w firmie, była właściwa, a ta, która została złożona w przetargu, niepełna. Oficjalnie przeprosiliśmy policję - wyznaje Waldemar Całka z Siemensa.

Część obserwatorów sądzi jednak, że Siemensa zastraszono. - Pójście na wojnę z klientem nie jest dobrze widziane na rynku. Firma robi sobie wrogów wśród zamawiających - uzasadnia przedstawiciel firmy biorącej udział w przetargu.

- Bzdura. To był nasz błąd. Inna sprawa, że to kolejny przetarg, który pokazuje słabość prawa zamówień publicznych. Większość postępowań kończy się protestami, a w całej grze przestało chodzić o wybór najlepszej oferty, ale wyszukiwanie kruczków proceduralnych - wyjaśnia Waldemar Całka. Z tą uwagą zgadzają się wszyscy nasi rozmówcy. W przetargach informatycznych nie ma mowy o czystej rywalizacji. Trwają długo, rzadko dochodzi do merytorycznych protestów, a oferentom wytyka się drobiazgi. - To często uniemożliwia wybranie najlepszej oferty. Przetargami łatwo manipulować - mówi szef jednej z firm IT.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: firma | przetarg | policja | policja' | sprzęt | protesty | polska policja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »