PZU po białorusku

Jeśli PZU przebrnie pomyślnie przez proces prywatyzacji na Białorusi, najpóźniej w połowie przyszłego roku może przejąć kontrolę nad największym ubezpieczycielem naszego wschodniego sąsiada. W zasięgu ręki polskiego potentata jest zdecydowana większość rynku ubezpieczeniowego w tym dziewięciomilionowym kraju.

Białoruski Belgosstrakh od czerwca tego roku przechodzi proces komercjalizacji. Choć oficjalnie nie figuruje na liście ok. 500 białoruskich przedsiębiorstw, które Mińsk planuje sprywatyzować w najbliższym czasie, to jednak tajemnicą poliszynela jest, że i to największe w tym kraju towarzystwo nie uniknie przekształceń własnościowych. Belgosstrakh ma ok. 60-proc. udział w białoruskim rynku ubezpieczeń OC, polisach majątkowych oraz przemysłowych i zatrudnia sześć tysięcy pracowników. Przypis jego składki w ubiegłym roku wyniósł równowartość 550 mln zł. Firma ta jest uprzywilejowana na białoruskim rynku i ma dużą przewagę nad prywatnymi ubezpieczycielami. Zgodnie z miejscowymi przepisami jako jedna z nielicznych może bowiem sprzedawać polisy OC.

Reklama

Powód? OC oferować mogą na Białorusi tylko towarzystwa, których właścicielem w co najmniej 50 proc. jest państwo.

Duża szansa na wschodni rynek

PZU zabiega o przejęcie 50+1 proc. akcji, a więc pakietu kontrolnego ubezpieczyciela. - Nie jest to duży rynek, a branża jest na wczesnym etapie rozwoju, więc zapewne przejęcie nie kosztowałoby dużo - tłumaczył ostatnio na łamach "Rzeczpospolitej" Marcin Materna, dyrektor departamentu analiz Domu Maklerskiego Millennium.

Wartość Belgosstrakh analitycy oceniają dziś między 300 a 400 mln dol. Łatwo więc szacować, że na tę inwestycję PZU może przeznaczyć nieco ponad 200 mln dol. Proces komercjalizacji białoruskiego ubezpieczyciela zakończyć się ma w I kw. przyszłego roku. Jeśli PZU odniesie w staraniach o przejęcie Belgosstrakh sukces, cała transakcja może zostać sfinalizowana i zamknięta nawet do połowy przyszłego roku. Nieoficjalnie mówi się, że w szranki z PZU o białoruskie towarzystwo może stanąć Societe Generale, które także mogłoby być zainteresowane jego przejęciem. SG milczy jednak na razie na ten temat.

PZU nie chce również komentować informacji o przygotowaniach do inwestycji na Białorusi. Jednak o planach związanych z przejęciami prezes PZU Andrzej Klesyk informował już kilka tygodni temu. Tymczasem, jak sugerowała ostatnio "Rzeczpospolita", na Białorusi jest jeszcze kilka innych firm tego sektora, którymi zainteresowani mogą być Polacy, także w kontekście powołania do życia wspólnego polsko-białoruskiego towarzystwa ubezpieczeniowego stworzonego przez PZU i Belgosstrakh. - Rozpoczynająca się właśnie prywatyzacja na Białorusi to dla Polski doskonała okazja do tego, by zaistnieć na tamtejszym rynku - tłumaczy jeden z pracowników PZU zajmujący się inwestycjami ubezpieczyciela. - Białoruskie przedsiębiorstwa mogą stać się dla polskich dobrymi partnerami. Polskim inwestycjom sprzyja nie tylko fakt, że Białoruś planuje przekształcenia własnościowe w swej gospodarce, ale także to, że społeczeństwo białoruskie i władze w Mińsku są do Polski bardzo przychylnie nastawione.

Drugie podejście do białoruskich polis

Przymiarki PZU do białoruskiego Belgosstrakh to nie pierwsza próba przeniesienia inwestycji polskiego ubezpieczyciela na ten rynek. Kilka lat temu towarzystwo planowało przejęcie działającego w tym kraju największego prywatnego ubezpieczyciela B&B Insurance Company, należącego do białoruskiego biznesmena Borisa Beniaminovicha Mednika, który szukał wówczas partnera i środków do dalszego rozwoju firmy. B&B miało w tym czasie w swym portfelu m.in. 50 proc. białoruskich składek AC. Do przejęcia 70 proc. towarzystwa nie doszło. B&B rozwija się dziś bez wsparcia inwestora, choć nadal rozgląda się za strategicznym partnerem. Po tym jak dwa lata temu w PZU podjęto decyzję, że finansowe nadwyżki będą wydatkowane na przejęcia, PZU zaczęło szukać nowych możliwości inwestycyjnych i znów zainteresowało się białoruskim rynkiem.

Po jednym ze spotkań wicepremiera Waldemara Pawlaka z jego odpowiednikiem w Mińsku - wicepremierem Białorusi Andriejem Kobiakowem, przed polskim ubezpieczycielem pojawiła się szansa na przejęcie Belgosstrakh.

Gdyby PZU udało się wejść na rynek białoruski, byłaby już to trzecia inwestycja tej firmy na rynkach naszych wschodnich sąsiadów. Towarzystwo działa już bowiem na Ukrainie i Litwie, choć ze zmiennym szczęściem. PZU Ukraina i PZU Litwa są bowiem cały czas nierentowne. W I półroczu 2009 r. wynik finansowy netto PZU Ukraina wyniósł - 8,5 mln zł. (23,9 mln zł straty w I półroczu 2008 r.). Strata netto PZU Litwa w tym czasie sięgnęła 6,3 mln zł (4,9 mln zł straty w I półroczu 2008 r.).

Wielka prywatyzacja Mińska

Tylko w 2011 r. białoruski rząd planuje sprywatyzować przedsiębiorstwa warte 5 mld dol.

- Rząd nie widzi innej drogi rozwiązania problemu ujemnego salda (w handlu zagranicznym) spowodowanego wzrostem cen importowanych nośników energii, jak sprzedaż strategicznych obiektów należących do skarbu państwa - powiedział agencji Interfax wiceszef administracji prezydenta Białorusi Leanid Anfimau na konferencji prasowej poświęconej stanowi państwa. - Jedynie w taki sposób kraj może "uzyskać nowe oblicze".

Czy oznacza to początek zachodniego kursu Białorusi i przynajmniej częściowe odejście od promoskiewskiej polityki, także w zakresie gospodarki? Wszystko na to wskazuje.

Wicepremier Białorusi Andriej Kabiakow zasugerował niedawno, że prywatyzacja może zostać wykorzystana przez Mińsk do przyciągnięcia bezpośrednich inwestycji zagranicznych tak bardzo potrzebnych Białorusi. I tak na państwowej liście firm przeznaczonych do prywatyzacji znalazło się ponad 500 przedsiębiorstw. Plan prywatyzacji białoruskiego rządu wiąże się ściśle z innym planem, a raczej jego niewykonaniem. Chodzi bowiem o rządowy plan rozwoju gospodarczego, który jak stwierdził ostatnio prezydent Aleksander Łukaszenko, w pierwszych siedmiu miesiącach tego roku został "de facto zawalony", co dodatkowo pogorszyło i tak już trudną sytuację gospodarczą Białorusi.

Tylko w I półroczu 2010 r. ujemne saldo w handlu zagranicznym przekroczyło 3,5 mld dol.

Efekt? Choć wiosną prezydent zaprzeczał, jakoby rząd planował wielką prywatyzację, dziś nie ma już raczej wyjścia. Tym bardziej, że sytuację Białorusi pogarszają wprowadzone w tym roku rosyjskie cła na ropę naftową (273,8 dol. za tonę). Znacznie zmniejszyło to zyski Mińska z reeksportu benzyny wyprodukowanej w białoruskich rafineriach z rosyjskiego surowca.

Wśród przeznaczonych do prywatyzacji firm są zarówno małe zakłady mięsne, jak i państwowi potentaci m.in. ubezpieczeniowy Belgosstrakh czy jeden z najbardziej dochodowych państwowych koncernów chemicznych, produkujących nawozy sztuczne Biełaruskalij (producent ok. 16 proc. wszystkich nawozów potasowych na świecie). Przedsiębiorstwo to decyzją Państwowego Komitetu ds. Majątku Narodowego już zostało skomercjalizowane. Przekształcono je w spółkę akcyjną i jest niemal gotowe do prywatyzacji. 20 proc. akcji Biełaruskalij jeszcze niedawno wyceniano na 6-7 mld dol. W kolejce chętnych już ustawiły się podobno Chiny (jeden z głównych odbiorców białoruskich produktów nawozowych).

Na prywatyzację białoruskich firm czekają już najwięksi gracze na świecie, przez których kraj ten nie jest traktowany jak reżim totalitarny lub które przymykają oko na sytuację polityczną w Mińsku. Już dziś na Białorusi obecnych jest wiele dużych firm z Wielkiej Brytanii, Niemiec czy Włoch. Aktywnie działają w Mińsku takie instytucje finansowe, jak Grupa Zepter czy Vienna Insurance. Wśród przeszło 500 polskich podmiotów, które działają na Białorusi, większość to firmy sektora MSP. Z bardziej znaczących graczy znaleźć tam można Plus Bank (Getin Holding SA). Być może w przyszłym roku na rynku tym pojawi się też PZU.

Autor Piotr Sieńko

Gazeta Finansowa
Dowiedz się więcej na temat: PZU SA | NAD | towarzystwo | firmy | przejęcie | prywatyzacja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »