Reaktywacja norweskiej rury

PGNiG zamierza ponownie negocjować ze Statoil budowę podmorskiego gazociągu. Norweski koncern rozmawiać chce, ale czy jest o czym?

W tym tygodniu przedstawiciele Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa (PGNiG) mają spotkać się z reprezentantami norweskiego Statoila. Firmy będą ponownie rozmawiać o ewentualnych dostawach gazu do Polski gazociąg biegnącym przez Bałtyk. Niewykluczone, że strony będą też rozmawiać o przedłużeniu tzw. małego kontraktu norweskiego, którego obowiązywanie kończy się 1 października 2006 r. W ramach tej umowy do Polski trafia 0,5 mln m sześc. gazu rocznie.

Gazu mało, chętnych dużo

Tuż przed rozpoczęciem negocjacji z PGNiG Statoil nie pali się budowy morskiego gazociągu do Polski. Koncern tłumaczy, że obecnie nie dysponuje takimi ilościami gazu na eksport, które - z ekonomicznego punktu widzenia - uzasadniałyby realizację takiej inwestycji. Przypomnijmy: gazociąg z Norwegi miał w latach 2008-24 przesyłać do Polski około 74 mld m sześc. gazu. Statoil pozostawia jednak naszemu krajowi iskierkę nadziei. Niedługo bowiem ma mieć dodatkowe ilości gazu, które będzie mógł przeznaczyć dla zagranicznych odbiorców. Ale czy wśród nich będzie Polska?

Reklama

- Nie mogą powiedzieć, o ile więcej gazu będziemy mieć w latach 2010-12. Tak naprawdę, to zależy od potrzeb naszych klientów. Ale sprzedaż gazu do Polski to tylko jedna z wielu rozważanych opcji. Obecnie popyt w Polsce na gaz nie jest na tyle wysoki, by budowa nowego gazociągu była opłacalna - mówi Kjersti T. Morstol, rzeczniczka Statoila.

Wygląda na to, że jeżeli nawet dopniemy swego, to norweska firma słono sobie policzy za dostawy gazu, skoro mamy konkurencję.

Bez odpowiedzi

Tymczasem Piotr Naimski, wiceminister gospodarki, zapowiedział 15 lutego, że już za 3-4 lata Polska będzie kupować z Danii i Norwegii 5 mld m sześc. gazu. Przedstawiliśmy ministrowi Naimskiemu, odpowiedź, jaką "PB" otrzymało od Statoila z prośbą o komentarz. Minister odmówił. Nie odpowiedział też na inne pytania. A tych nie brakuje. Jak bowiem resort gospodarki chce pogodzić gigantyczną inwestycję, jaką byłby podmorski gazociąg z oficjalnie ogłoszonymi przez rząd planami budowy terminalu LNG na Pomorzu? Wiceminister gospodarki nie wyjaśnił też, czy ewentualna budowa gazociągu norweskiego będzie oznaczać rezygnację z budowy terminalu LNG. Obie inwestycje są kosztowne i mogą stanowić dodatkowe źródła gazu dla Polski o łącznej przepustowości od 8 do 10 mld m sześc. gazu rocznie. Zgodnie bowiem z założeniami PGNiG w 2010 r. nasz kraj będzie mógł drogą morską importować od 3 do 5 mld m sześc. LNG rocznie. Z Rosji w tym czasie będziemy kupować 7 mld m sześc. gazu. Mamy też wydobycie krajowe, które PGNiG chce zwiększyć do 5,5 mld m sześć. Z dotychczasowych prognoz wynika, że takich ilości paliwa Polscy odbiorcy nie wykorzystają. To zresztą zauważa też Statoil. Mogliby nam za to pomóc południowi sąsiedzi.

Cień Gazpromu

Minister Piotr Naimski nie udzielił nam też odpowiedzi, na pytanie, czy skoro PGNiG rozpoczyna negocjacje z Norwegami, pojawiły się sygnały z państw sąsiednich o zainteresowaniu zakupem gazu z gazociągu norweskiego? W styczniu Jirzi Paroubek, premier Czech, rozmawiał z premierem Norwegii o takich dostawach. Co ciekawe, w odpowiedzi usłyszał od premiera Jensa Stoltenberga, że Norwegia jest zainteresowane eksportem gazu do Czech, ale nie dysponuje taką ilością, by zwiększyć dostawy zagraniczne. Gdy będzie to możliwe, to na pewno powiększy eksport. Warto zauważyć, że Czechy - podobnie jak Słowacja, Austria, czy Węgry - są znaczącymi odbiorcami rosyjskiego gazu. Niedawno Gazprom zapowiedział nawet, że Węgry mogą stać się jego centrum dystrybucyjnym gazu dla Europy środkowej i wschodniej.

Drugie podejście

Nie będą to pierwsze rozmowy na temat podmorskiej rury. Porozumienie w sprawie budowy gazociągu podpisał we wrześniu 2001 r. rząd Jerzego Buzka. W grudniu 2003 r., gdy w Polsce rządził Leszek Miller, Statoil ogłosił, że nie ma podstaw do realizacji tego kontraktu. Powód? Przedłużające się negocjacje strony polskiej, dotyczące zmniejszenia dostaw z kierunku rosyjskiego, oraz fakt, że Norwegowie nie znaleźli odbiorców na dodatkowe 3 mld m sześc. gazu. Gazociąg ze Skandynawii byłby opłacalny, gdyby transportowano nim około minimum 8 mld m. szeć. Polska z tej puli miała odbierać 5 mld m sześc. Anna Bytniewska

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: LNG | budowy | PGNiG | koncern | gazociągu | reaktywacja | rury | gazociąg
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »