Rekonkwistadorzy przechwycili kasę NFZ

Dymisja ministra zdrowia nie była zwyczajnym obrotem karuzeli kadrowej. Została złożona naprawdę przez samego zainteresowanego, i to z bardzo konkretnego powodu - niezgody na powołanie nieakceptowanego kandydata na szefa Narodowego Funduszu Zdrowia.

Dymisja ministra zdrowia nie była zwyczajnym obrotem karuzeli kadrowej. Została złożona naprawdę przez samego zainteresowanego, i to z bardzo konkretnego powodu - niezgody na powołanie nieakceptowanego kandydata na szefa Narodowego Funduszu Zdrowia.

W komentarzu przedwczorajszym sformułowałem twierdzenie: "Atmosfera wewnętrzna w rządzie przypomina tę, którą zapamiętaliśmy ze schyłkowego okresu Jerzego Buzka. W każdym momencie można się spodziewać albo odwołania kolejnego ministra, albo złożenia przez któregoś z nich dymisji". Dowód tej tezy rządząca ekipa polityczna przeprowadziła po zaledwie kilkunastu godzinach. Notabene według wersji primaaprilisowej, prawdziwą przyczyną odejścia ministra doktora Marka Balickiego było wystawienie lew(icow)ego zwolnienia lekarskiego ministrowi skarbu Sławomirowi Cytryckiemu...

Reklama

Dymisja ministra zdrowia nie była jednak zwyczajnym obrotem karuzeli kadrowej. Została złożona naprawdę przez samego zainteresowanego, i to z bardzo konkretnego powodu - niezgody na powołanie nieakceptowanego kandydata na szefa Narodowego Funduszu Zdrowia. Rozgoryczony Marek Balicki odegrał się zresztą na premierze Leszku Millerze, zabierając mu ulubioną medialną zabawkę, czyli wyłączność na przekazywanie społeczeństwu wieści o zmianach w rządzie. Gdy senator Balicki na osobistej konferencji prasowej nieodwołalnie postawił kropkę nad swoją dymisją, Centrum Informacyjne Rządu w tym samym momencie rozpowszechniło komunikat o jej przyjęciu przez premiera oraz podało nazwisko nowego szefa resortu.

Powołanie łódzkiej posłanki UP, doktor Ewy Kralkowskiej na ministra zdrowia oraz warszawskiego aktywisty SLD, doktora Aleksandra Naumana na prezesa NFZ - oznacza wielką rekonkwistę ekipy i całej filozofii doktora Mariusza Łapińskiego. Po objęciu steru mazowieckiej organizacji SLD, były minister jeszcze usztywnił - "stymulowany przez posłanki PO" - swoje poglądy na system finansowania ochrony zdrowia. Jego wierni współpracownicy wracają na stanowiska decydentów po zaledwie dwóch miesiącach. W tym miejscu dygresja - jakoś tak automatycznie przypomina się twórczy dorobek menedżerski innych znanych lekarzy, występujących obecnie jako Grzegorz W. i Władysław J. ...

Tylko ktoś bardzo naiwny mógł przypuszczać, że partyjny aktyw SLD pogodzi się z oddaniem kontroli nad gigantycznymi pieniędzmi NFZ, szacowanymi na 30 mld złotych rocznie. Przypomnijmy, że będąca w gestii ministra budżetowa część 46 "zdrowie" obejmuje kwotę zaledwie 3,1 mld zł, w tym dział 851 "ochrona zdrowia" - niecałe 2,3 mld zł. Z porównania tych liczb niezbicie wynika, iż SLD opłaca się formalne oddanie resortu zdrowia "braciom mniejszym" z UP, w zamian za spokojne obsadzenie się na NFZ. Bezpartyjnemu Markowi Balickiemu prawdziwi towarzysze nie mogli darować, że zaczął prowadzić niezrozumiałą dla nich politykę kadrową. Tak naprawdę nigdy mu nie zapomniano, iż jest politycznym przechrztą (internowanie, ROAD, UD, UW). A poza tym - po kilku latach przerwy wrócił na scenę polityczną via Kancelaria Prezydenta RP, co w obecnych układach rządowych okazuje się bardzo złym pochodzeniem społecznym...

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: zdrowie | dymisja | SLD | 'Kasa' | powołanie | Narodowy Fundusz Zdrowia | KAS
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »