Reprywatyzacja po raz kolejny zajmie polityków

Resort skarbu chce uporządkować sprawy reprywatyzacji. Filozofia przyjęta przez ministerstwo już jest krytykowana przez najbardziej zainteresowane osoby - byłych właścicieli. Jeśli dodać do tego brak zgody politycznej, to szanse na jej przegłosowanie i poparcie ich przez prezydenta wydają się bliskie zera.

Resort skarbu chce uporządkować sprawy reprywatyzacji. Filozofia przyjęta przez ministerstwo już jest krytykowana przez najbardziej zainteresowane osoby - byłych właścicieli. Jeśli dodać do tego brak zgody politycznej, to szanse na jej przegłosowanie i poparcie ich przez prezydenta wydają się bliskie zera.

Ministerstwo Skarbu Państwa chce niebawem przedstawić projekt nowej ustawy reprywatyzacyjnej. Na scenę polityczną niebawem wróci więc bardzo kontrowersyjna kwestia. Już raz - mimo że odpowiednie przepisy zostały uchwalone przez Sejm - ustawa nie weszła w życie. Prezydent zdecydował się jej nie podpisywać, a rząd nie miał wystarczająco dużego poparcia, aby odrzucić weto. Bez efektu reprywatyzacją zajmowały się poprzednie rządy, np. premiera Oleksego czy Suchockiej.

Problemów moc

Resort skarbu chce zaspokoić roszczenia dawnych właścicieli z tytułu utraty nieruchomości w wyniku nacjonalizacji. Uprawnione od odszkodowań mają być osoby, które w dniu utraty własności były obywatelami polskimi bez względu na narodowość. MSP skłania się do wypłaty rekompensat osobom, którym odebrano majątek z pogwałceniem wprowadzonych wcześniej dekretów nacjonalizacyjnych.

Reklama

To jeden z najbardziej kontrowersyjny pomysłów. Środowiska poszkodowane twierdzą bowiem, że rekompensaty należą się w trzech przypadkach: kiedy odebrano własność na podstawie wprowadzenia przepisów niezgodnych z ówczesnym prawem, kiedy nie zrealizowano zapowiadanych odszkodowań przy odebraniu własności oraz kiedy doszło do łamania wprowadzonych wcześniej i niezgodnych z prawem dekretów nacjonalizacyjnych. Już teraz padają zapowiedzi, że ustawa ograniczająca reprywatyzację, tylko do trzeciej z wymienionych kategorii zostanie zaskarżona do Trybunału Konstytucyjnego.

Roszczenia mają być zaspokajane przez wydawanie bonów rekompensacyjnych o charakterze papierów wartościowych, podlegających obrotowi na rynku zorganizowanym. Szykuje się więc powtórka programu powszechnej prywatyzacji. Można się spodziewać, że bony po ich przyznaniu osobom pokrzywdzonym trafią na warszawski parkiet giełdowy.

Skromna rezerwa

Do realizacji ustawy wydzielono już majątek Skarbu Państwa, którego wartość szacuje się na 12 mld zł. Praktycznie od początku prywatyzacji Skarb Państwa sprzedając majątek zachowuje jego część właśnie na reprywatyzację. Dodatkowo planuje się zaangażować w cały proces majątek należący dziś do Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa. Mówi się o 2 mln hektarów ziemi, którą będą mogły otrzymać osoby wywłaszczone.

Trudno oszacować, ile rząd będzie musiał znaleźć majątku, aby zaspokoić roszczenia. Według szacunków, po wojnie odebrano majątek wart obecnie 190 mld zł. Hipotetyczną liczbę roszczeń ustalono na poziomie 170 tys. Oczywiście resort skarbu nie zaproponuje pełnej rekompensaty. To dodatkowo utrudni cały proces. Praktyka pokazuje bowiem, że około 65 proc. spraw reprywatyzacyjnych kierowanych do sądu kończy się sukcesem. Niepodpisana przez prezydenta ustawa zmierzała do 50-proc. rekompensaty. Teraz tak szczegółowych ustaleń nie ma. Skala roszczeń powstałych w wyniku naruszenia dekretów nacjonalizacyjnych, czyli tych, które rekompensatą chce objąć rząd, jest zdecydowanie mniejsza. Mówi się o około 30 tys. przypadków łącznej wartości 24 mld zł. Dokładne szacunki MSP chce jeszcze przeprowadzić.

Firmy pod ostrzałem

Sprawy reprywatyzacji boleśnie odbijają się na sytuacji prawnej kilku polskich firm. Sztandarowym przykładem jest historia firmy E.Wedel (dawniej 22 Lipca), na szczęście załatwiona polubownie między PepsiCo a dawnymi właścicielami. Do sądu są wzywani m.in. przedstawiciele giełdowego Żywca. Broni nie składają też dawni akcjonariusze dzisiejszych Browarów Warszawskich. Podobne kłopoty ma Orbis, a kością niezgody jest stołeczny Hotel Europejski. Wreszcie dawni właściciele wnoszą roszczenia o grunt, na którym mają powstać Złote Tarasy - inwestycja handlowo-usługowa w samym sercu Warszawy za ponad 1 mld zł.

Bez reprywatyzacji

W przyjętej na początku 2001 r, ustawie reprywatyzacyjnej przewidywano zwrot 50 proc. wartości znacjonalizowanego majątku (łącznie około 46 mld zł). Zwrot miał następować w naturze lub w formie bonów reprywatyzacyjnych. Na zaspokojenie roszczeń zarezerwowano majątek o wartości około 67 mld zł (nieruchomości państwowe i komunalne o wartości 47 mld zł, 20 mld zł w akcjach i udziałach w spółkach skarbu państwa).

Przyjęta głosami AWS ustawa została zawetowana przez Aleksandra Kwaśniewskiego. Jego przedstawiciele uzasadniając weto twierdzili m.in., że proponowane przepisy nierówno traktują osoby objęte wywłaszczeniem (ustawa obejmowała tylko obywateli polskich posiadających polskie obywatelstwo 31 grudnia 1999 r).

Przedstawiciele ówczesnej opozycji, czyli Sojuszu Lewicy Demokratycznej mówili o konieczności wprowadzenia ustawy reprywatyzacyjnej, ale w zmienionej formie.

Opinie

Krzysztof Łaszkiewicz, były wiceminister skarbu, Krajowe Centrum Reprywatyzacyjne

Reprywatyzacja musi być przede wszystkim zgodna z zasadami państwa prawa. Każde inne uregulowanie tej kwestii nie będzie możliwe, bowiem zostanie zaskarżone. Odszkodowania należą się każdemu, komu z naruszeniem prawa odebrano własność, nie tylko w sytuacji naruszenia dekretu nacjonalizacyjnego.

Tam, gdzie jest to możliwe, Skarb Państwa powinien oddać majątek dawnym właścicielom. Tam, gdzie nie można, powinno poszukać się mienia zastępczego oraz pomyśleć nad kapitałową formą zaspokojenia roszczeń.

Zapowiedzi MSP o tworzeniu ustawy reprywatyzacyjnej traktuję tylko jako próbę uspokojenia dawnych właścicieli. Warto też pamiętać, co mówił na ten temat prezydent. Stwierdził on, że nie wierzy z reprywatyzację, a osoby poszkodowane powinny dochodzić swoich praw w trybie administracyjnym i przed sądami. To zamyka kwestię ustawy reprywatyzacyjnej.

Janusz Lewandowski, Platforma Obywatelska

Brak reprywatyzacji jest największą porażką III Rzeczpospolitej. W tej chwili będzie coraz trudniej ją przeprowadzić, bowiem obecne pokolenie nie chce ponosić kosztów naprawy wyrządzonych przez komunistów krzywd. Zdecydowanie lepszym rozwiązaniem jest ustawowe uregulowanie spraw reprywatyzacyjnych niż dochodzenie praw przed sądem. Przy ustawie można wypracować kompromis między możliwościami gospodarki a uprawnionymi do odszkodowań. Odszkodowań nie można wypłacić z budżetu, bo na to nas nie stać. Od wielu lat jest tworzona rezerwa reprywatyzacyjna, ale jej wielkość nie zaspokoi wszystkich roszczeń. Rozsądne byłoby więc stworzenie funduszu reprywatyzacyjnego i wprowadzenie jakiejś formy papierów wartościowych. Wprowadzenie reprywatyzacji wiąże się także z kompromisem politycznym. Rządy lewicowe pokazały już w przeszłości, że ta idea nie jest im bliska. Dlatego rozwiązanie tego problemu graniczy z cudem.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: reprywatyzacja | rekompensata | sprawy | majątek | MSP | resort | roszczenia | skarbu | polityków
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »