Ropa: Czy nasze zapasy wystarczą?

Premier Jarosław Kaczyński uważa, że kryzys związany ze wstrzymaniem dostaw rosyjskiej ropy do Polski nie jest groźny. Sprawę traktuje jako "poważne ostrzeżenie".

- Ten kryzys nie jest z naszego punktu widzenia taki najbardziej groźny (...). Po prostu dlatego, że mamy alternatywę: można dostarczać ropę morzem, tankowcami, mamy rurociąg z naftoportu gdańskiego do Płocka i do rafinerii gdańskiej. Można te braki uzupełnić - uspokajał premier w radiowych Sygnałach Dnia.

Zaznaczył jednak, że takie rozwiązanie jest niewygodne i droższe. - Krótko mówiąc, tak być nie powinno; jest ten problem, my to mówimy w Polsce, w Europie. Sadzę, że to jest coraz lepiej rozumiane - powiedział.

Reklama

Premier dodał, że jeszcze nie zapoznał się z 700-stronicowym dokumentem z Komisji Europejskiej na temat bezpieczeństwa energetycznego. Jak mówił, ma nadzieję, że dokument ten, który planuje politykę energetyczną w ramach UE, "będzie poważną odpowiedzią na te wzywania".

Dostawy rosyjskiej ropy naftowej do Polski i Niemiec rurociągiem "Przyjaźń" wstrzymano w nocy z niedzieli na poniedziałek. Polska ma zapasy ropy na 80 dni.

Polska i Niemcy bez dostaw

Nadal trwa przerwa w dostawach ropy naftowej rurociągiem "Przyjaźń" do Polski i Niemiec. Według białoruskiej spółki rurociągowej GomelTransnieft, przyczyną wstrzymania dostaw surowca przez Białoruś było przerwanie tłoczenia przez stronę rosyjską.

Jak poinformował rzecznik prasowy PERN "Przyjaźń" Tomasz Zakrzewski, w piśmie skierowanym do zarządu tej spółki "strona białoruska informuje, że gotowa jest wznowić tłoczenie ropy naftowej w stronę Polski i Niemiec natychmiast, jak tylko otrzyma surowiec z Rosji". Pismo od białoruskiej spółki GomelTransnieft dotarło do PERN "Przyjaźń" we wtorek rano.

Czesi, Słowacy i Węgrzy nie panikują

W związku z przerwaniem dostaw rurociągiem "Przyjaźń", rządy Czech, Słowacji oraz Węgier przygotowują alternatywne sposoby zaopatrzenia się w ropę.

Z "Przyjaźni" nadal korzystają Czesi; rurami tego ropociągu od wtorku rano tłoczą gaz, który jako rezerwowy zmagazynowali na Słowacji. Zapasy te stanowią tygodniowe zapotrzebowanie Czechów. Minister przemysłu Martin Rziman poinformował, że czeskie zapasy ropy wystarczą na 3,5 miesiąca. Przypomniał także, że w ostateczności Czesi będą mogli odbierać ropę dzięki połączeniu z niemieckim rurociągiem "Ingolstadt".

Również na Słowacji nie ma paniki. Kristina Felova, rzeczniczka prasowa zakładów petrochemicznych "Slovnaft", których właścicielem jest węgierski koncern MOL, zapewniła, że brak ropy nie wpłynie na zaopatrzenie w ten surowiec stacji benzynowych.

Słowackie zapasy ropy naftowej szacuje się na około 70 dni - poinformował szef "Transpetrolu" Stefan Czucz, spółki eksploatującej ropociąg "Przyjaźń" na Słowacji.

Słowacja zobowiązała się wobec Unii Europejskiej, że powiększy swoje zapasy ropy naftowej na wymagane 90 dni w roku 2008.

- Specjaliści twierdzą, iż konflikt białorusko-rosyjski wkrótce zostanie zażegnany. Jeżeli nie, skorzystamy z rozwiązania węgierskiego; będziemy odbierać ropę z rurociągu >Adria<, który biegnie do chorwackiego portu Omisajl - twierdzi Filova.

Węgierskie zapasy ropy są szacowane na ponad 90 dni. W razie konieczności Węgrzy zamierzają w większym stopniu wykorzystać rurociąg, który łączy ich kraj z portem morskim w Chorwacji.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: kryzys | zapas | przyjaźń | Niemiec | ropa naftowa | zapasy | czesi
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »