Rosyjskie firmy mogą opuścić wyspę, ale Rosjanie kochają słońce

Zarówno mieszkający na Cyprze Rosjanie jak i Cypryjczycy, którzy prowadzą z nimi interesy, przyznają, że zawarte w nocy z niedzieli na poniedziałek w Brukseli porozumienie w sprawie pakietu ratunkowego dla wyspy, będzie miało dla ich biznesu negatywny skutek.

- Usługi finansowe to był jedyny funkcjonujący na wyspie przemysł. Cypryjczycy budowali go przez 20 lat, a Unia zniszczyła w dwa dni - powiedziała PAP Nadia, zatrudniona jako sekretarka w jednej z cypryjskich firm prawniczych prowadzących interesy z Rosją. Nadia jest oburzona sposobem, w jaki przywódcy eurolandu i MFW potraktowali Nikozję i uważa, że spowoduje to odpływ rosyjskiego kapitału.

- Większość rosyjskich firm, z którymi współpracuje mój szef to firmy handlowe. Banki cypryjskie są dla nich bazą do prowadzenia interesów na całym świecie. Decyzja, jaką podjęto wczoraj, zmusi je do przeniesienia się gdzieś indziej. Do Cypru nie będą już miały zaufania - tłumaczy Nadia.

Reklama

George, który w Limassol, jest managerem luksusowego nadmorskiego osiedla Rezydencja, gdzie wielu najbogatszych 'cypryjskich' Rosjan kupiło wille i mieszkania, warte od 1,5 do 15 milionów euro, także uważa, że porozumienie źle wpłynie na rynek nieruchomości.

- Oczywiście, wszyscy mamy nadzieję, że jakoś ten kryzys przetrwamy, ale boję się, że będzie trudno - powiedział George.

Irina Tarasowa, mieszkająca od 20 lat w Limasol właścicielka agencji nieruchomości, jest trochę bardziej optymistyczna.

- Rosjanie w dalszym ciągu kochają Cypr, kochają cypryjskie słońce i morze. Nie wierzę, żeby przestali tu przyjeżdżać. Być może nie będą już kupować nieruchomości tak drogich jak dwa, trzy lata temu, ale na pewno nas nie opuszczą - powiedziała Tarasowa PAP.

Z tą opinią zgadza się Anna, nauczycielka w jednej z limasolskich szkół dla rosyjskich dzieci, która na Cyprze wyszła za mąż.

- Tak, słyszałam, że miliarderzy rosyjscy przyjechali w zeszłym tygodniu, żeby porozmawiać ze swoimi prawnikami. Ale podobno wcale nie chodziło o to, ile pieniędzy stracą, bo oni mają, z czego stracić. Im najbardziej zależało na tym, żeby ich nazwiska nie zostały nigdzie opublikowane. No i tak się stało, więc na pewno zostaną - mówi Anna.

- Zresztą ja też. Dokąd miałabym się przeprowadzić? Jestem tu od 15 lat. To już moja ojczyzna. Jeśli ojczyzna potrzebuje pomocy jedyna rzecz, jaką możemy zrobić to pomóc. Wielu moich przyjaciół z Rosji myśli tak samo - dodaje.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: Rosja | Cypr | firma
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »