Rozluźnić gorset

Jak ta historia lubi się powtarzać! Niemal dokładnie cztery lata temu, minister w mniejszościowym i dogorywającym rządzie AWS ogłosił śmiały plan reformy systemu podatkowego. To samo robi teraz SLD. Szkoda, że Sojusz nie zdobył się na taki krok, gdy obejmował władzę.

Jarosław Bauc, bo to on cztery lata temu stał na czele resortu finansów w rządzie AWS, zaproponował stopniowe obniżanie stawek - docelowo do 17 i 34 proc. w 2005 r. Ale także: likwidację wspólnego opodatkowania małżonków, zniesienie większości ulg podatkowych i znacznej części zwolnień od podatku. Minister zapowiadał "niższe podatki już na zawsze".

Szkoda tylko, że z inicjatywą wyszedł dopiero wtedy, gdy szanse na przeprowadzenie reformy były żadne. Na projekt kręcili nosami politycy AWS, którym nie w smak była likwidacja ulg, w tym ukochanej - prorodzinnej, nie mówiąc już o opozycji, głównie SLD, z punktu odrzuciło pomysły Bauca, twierdząc, że ma własny plan.

Reklama

Podatek Belki

Kilka miesięcy później wszyscy przekonali się, co SLD trzyma w zanadrzu. Jesienią 2001 r. już nowy Sejm znowelizował ustawę o PIT. Pod nóż poszła część ulg podatkowych: na zakup działki, budowlana, za oszczędzanie w kasie mieszkaniowej, zmniejszono limit ulgi za darowizny, fiskus dobrał się też do bonów towarowych, które korzystały ze zwolnień podatkowych, a 20-proc. daniną obłożone zostały zyski z oszczędności bankowych. Na tym nie koniec. Sejm zamroził na dwa lata progi podatkowe oraz zmienił zasady odliczania składki na ubezpieczenie zdrowotne. Składka została podzielona na część podatkową i niepodatkową. Wedle nowych zasad, tylko pierwszą składową można odliczyć od podatku, drugą podatnik dokłada z własnej kieszeni.

"Podnoszenie podatków - a taki jest podstawowy cel tej ustawy, cel jest fiskalny - jest rzeczą przykrą i z punktu widzenia długofalowego rozwoju kraju niekorzystną, ale konieczną" - przekonywał minister finansów Marek Belka. Zapewniał jednak, że gdy tylko pojawi się taka możliwość, gorset fiskalizmu zostanie rozluźniony.

Kolejne przykrości

Na tej jednej przykrości, niestety, się nie skończyło. Fiskus coraz głębiej zaczął sięgać do kieszeni obywateli. Już kilka miesięcy od zmian w PIT-cie, wiosną 2002 r. prezydent podpisał znowelizowaną ustawę o VAT i akcyzie. W efekcie wzrosła danina od zabawek i niektórych mebli oraz, co ważniejsze, pojawił się nowy podatek od energii elektrycznej.

Na efekty nie trzeba było długo czekać. O ile w 2001 r. udział podatków w produkcie krajowym brutto wyniósł 16,5 proc., to rok później daniny płacone na rzecz państwa wzrosły do 17,6 proc. PKB.

Tymczasem rząd zaczynał się dopiero rozkręcać. Przez większą część roku resort finansów pracował nad wprowadzeniem 12-proc. stawki podatkowej dla najbiedniejszych i likwidacją kwoty wolnej. Pojawił się też pomysł, forsowany przez nowego ministra finansów Grzegorza Kołodkę, który zastąpił Marka Belkę: abolicja podatkowa, czyli darowanie długów tym podatnikom, którzy przed fiskusem ukrywali się do tej pory w szarej strefie. W zamian za ujawnienie swoich dochodów i odprowadzenie od nich podatku w wysokości 7,5 proc. mogli liczyć na rozgrzeszenie skarbówki.

Wnet okazało się, że to była tylko marchewka. Niedługo resort wyciągnął zza pleców kij. Równolegle z pomysłem abolicji ministerstwo zaczęło ostro pracować nad wprowadzeniem deklaracji dla nieco zamożniejszych podatników. Fiskus wymyślił, by bogatsi podatnicy wypełniali deklarację, w której ujawnialiby swój majątek, m.in. mieszkania o powierzchni powyżej 70 m kw., samochody warte więcej niż 80 tys. zł i ruchomości "na wyposażeniu mieszkania" warte więcej niż 10 tys. zł.

Program Naprawy RP

Pod wpływem powszechnej krytyki prace nad pomysłem o deklaracjach zarzucono. Nie przeszedł też projekt abolicji. Nie zniechęciło to jednak ministra Kołodki do snucia następnych wizji uproszczenia systemu podatkowego. W marcu 2003 r. został ogłoszony "Plan Naprawy Finansów Rzeczpospolitej". Kołodko proponował trzy alternatywne zestawy stawek podatkowych: 13, 19, 30 i 40 proc.; zerowo, 15, 17, 19, 30 i 40 proc. oraz 18, 29 i 39 proc. Plan zakładał też obniżkę CIT z 27 do 24 proc., przy czym podatek ten miał w całości zasilać kasę samorządów i gminy, jako beneficjenci, miałyby prawo obniżyć daninę o kolejne 2 proc. Na tym nie koniec, bo w zamian za rozrzedzenie stawek podatkowych fiskus zamierzał zabrać wszystkie ulgi podatkowe, a także pozbawić podatników prawa do wspólnego rozliczania swoich podatków.

Wizja Kołodki, z braku poparcia, szybko upadła. Rząd niespecjalnie się tym przejął, bo od dłuższego czasu trwały prace nad nowym planem Jerzego Hausnera. Wicepremier zaczął od mocnego uderzenia: doprowadził do obniżenia podatku CIT i PIT dla przedsiębiorców do poziomu 19 proc. Coraz głośniej zaczęło się mówić o możliwości uproszczenia systemu podatku dochodowego od osób fizycznych, czyli wprowadzenia "liniowca". "Nie można odrzucać idei wprowadzenia go z powodów czysto doktrynalnych. Polska gospodarka potrzebuje silnego impulsu prowzrostowego i jeśli mogłoby go dać wprowadzenie podatku liniowego, to trzeba to rozważyć. Będziemy prowadzili prace studyjne" - słowa te wypowiedział nie kto inny, ale były premier Leszek Miller.

Być może prace nad "liniowcem" dalej trwają, w każdym razie nigdy nie mieliśmy okazji poznać ich wyników.

I po ulgach

Bez specjalnych studiów rząd przepchnął przez parlament zmianę w ustawie podatkowej, wprowadzającą 20-proc. podatek od zysków osiąganych na giełdzie. Zaczął on obowiązywać od stycznia 2004 r. Tego samego dnia z rejestru ulg podatkowych zniknęły m.in. ulga na dojazd dzieci do szkół, naukę na wyższych uczelniach, dokształcanie i doskonalenie zawodowe, zakup przyrządów i pomocy naukowych oraz remontowa.

Mało tego, z ustawy na 2004 r. zniknął mechanizm corocznej waloryzacji progów podatkowych. W 2001 r. Sejm zamroził progi, ale z zastrzeżeniem, że mają one zostać uwolnione za dwa lata. Od ub.r. kwoty, po przekroczeniu których wchodzi się w wyższą stawkę opodatkowania są zamrożone na trwałe.

Podsumowując, od kiedy lewica znalazła się u władzy, z każdym rokiem płacimy więcej podatków. W bieżącym roku wpływy z tego źródła mają być o 1,5 mld zł wyższe niż przed rokiem.

INTERIA.PL/inf. własna
Dowiedz się więcej na temat: PIT | podatek | reformy | gorsety | aws | minister | fiskus | Sejm RP | gorset | SLD
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »