Sama zmiana tabliczek nie stworzy miejsc pracy

Wczorajsze zaprzysiężenie ministrów w Pałacu Prezydenckim oraz zawieszenie tabliczek na gmachach nowego Ministerstwa Gospodarki, Pracy i Polityki Społecznej symbolicznie spięło proces rekonstrukcji rządu.

Wczorajsze zaprzysiężenie ministrów w Pałacu Prezydenckim oraz zawieszenie tabliczek na gmachach nowego Ministerstwa Gospodarki, Pracy i Polityki Społecznej symbolicznie spięło proces rekonstrukcji rządu.

Swoją drogą - warto byłoby policzyć, ile razy w okresie pół wieku zmieniano tabliczki na frontonie tzw. mincówki przy placy Trzech Krzyży. Celem eksperymentu rozpoczętego wczoraj jest "wspólne widzenie spraw gospodarki i człowieka", co pachnie ideowym powrotem do epoki Państwowej Komisji Planowania Gospodarczego. Na szczęście czasy są już zupełnie inne, o czym świadczy beznamiętna reakcja środowisk biznesowych na rządowe przesilenie. Przecież od samej wymiany stołków nie drgnie nawet o jedną dziesiątą ani tempo wzrostu gospodarczego, ani stopa bezrobocia.

Reklama

Im więcej słyszymy oficjalnych zapewnień o nowoczesności i europejskości struktury MGPiPS, tym bardziej ogarniają nas wątpliwości. Skopiowanie rozwiązań niemieckich (czyżby to plon wspólnych kolacji kanclerza Gerharda Schrodera i premiera Leszka Millera?) do naszej rzeczywistości gospodarczej i społecznej może okazać się niewypałem. Teoretycznie z 32 działów administracji rządowej można dowolnie zestawiać, niczym z klocków, ministerstwa. Właśnie - czy dowolnie? Połączenie w jednym urzędzie np. działów "rynki rolne" i "wyznania religijne" każdy uznałby za paranoję. Czyż nie mniejszą kpiną z teorii zarządzania jest zgrupowanie w MGPPiS działów "turystyka" i "zabezpieczenie społeczne"?

Powtórzmy zdanie z komentarza wczorajszego - ta obarczona wysokim ryzykiem państwowa struktura została stworzona dla jednego człowieka. Minister Jerzy Hausner od dawna przymierzany był do resortu gospodarki. Z drugiej strony - dosyć umiejętnie prowadził trudne sprawy społeczne. Żeby nie musiał przeżywać rozterek, otrzymał "osobiste" ministerstwo. Z podobną sytuacją mieliśmy do czynienia w rządzie premiera Jerzego Buzka, kiedy to Rządowe Centrum Studiów Strategicznych zostało połączone osobą Jerzego Kropiwnickiego z Ministerstwem Rozwoju Regionalnego i Budownictwa. Ten chory układ został zlikwidowany dosłownie w pierwszym dniu funkcjonowania rządu SLD-UP-PSL. Teraz historia może się powtórzyć - przyjdzie kiedyś nowa ekipa i wyjmie z magazynu zdjęte wczoraj tabliczki odrębnych resortów MG i MPPiS.

Po urlopach i igrzyskach restrukturyzacji, rząd przystąpił wczoraj do codziennej orki, która ma zapewnić społeczeństwu chleb. Sprawą o znaczeniu strategicznym staje się ukształtowanie relacji między umocnionym profesorem Jerzym Hausnerem a profesorem Grzegorzem Kołodką. Przewodniczącym stałego komitetu Rady Ministrów i szefem całej polityki ekonomicznej rządu pozostaje oczywiście wicepremier i minister finansów. To on wyznaczył gospodarce na rok 2003 cel osiągnięcia 3,5-procentowego wzrostu. Aparat MGPiPS będzie tylko skromnym pomocnikiem w realizacji tego wiekopomnego dzieła.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: ministerstwa | miejsca pracy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »