Silne poparcie Amerykanów dla polityki USA wobec Rosji

Amerykanie chcą, żeby ich kraj potraktował Rosję ostro. Są za sankcjami, pomocą finansową i dostawami broni dla Ukrainy, wysłaniem więcej żołnierzy na "flankę wschodnią". Nie chcą jednak, by konflikt eskalował i wojny między USA a Rosją. Agresja Putina zjednoczyła Amerykanów - podsumowuje wyniki ostatnich badań opinii William Galston.

- Amerykanie chcą, aby administracja robiła to, co administracja już robi, a nie chcą, aby administracja podjęła dodatkowe kroki, których podjęcie odrzuca - napisał William Galston, kierownik katedry w programie studiów nad zarządzaniem publicznym w Brookings Institution, wcześniej profesor i dziekan na Uniwersytecie Maryland.

Trzeba pamiętać, że badania opinii publicznej w USA, z których wnioski wyciąga William Galston, przeprowadzone zostały do końca marca, a zatem jeszcze przed ujawnieniem zbrodni wojennych, jakich dopuścili się Rosjanie np. w ukraińskiej Buczy.

Reklama

Badanie The Economist i YouGov przeprowadzone w ostatnim tygodniu marca tego roku pokazało, że ponad sześciu na dziesięciu Amerykanów opowiada za nałożeniem sankcji na Rosję, udzielaniem pomocy finansowej Ukrainie i wysyłaniem broni dla ukraińskiego wojska. 52 proc. popiera wysłanie większej liczby amerykańskich żołnierzy, by wzmocnić możliwości obronne krajów NATO ze wschodniej flanki, a zaledwie 19 proc. jest temu przeciwnych. Z drugiej jednak strony Amerykanie nie chcą wojny z Rosją.

- Amerykanie rysują wyraźną granicę między tymi środkami a polityką, która grozi bezpośrednią konfrontacją między Stanami Zjednoczonymi a Rosją.

Amerykanie nie chcą wojny z Rosją

Zaledwie 16 proc Amerykanów skłonnych byłoby poprzeć wysłanie wojska USA na Ukrainę, żeby żołnierze na terenie tego państwa walczyli z rosyjską inwazją. Tylko 21 proc. popiera wprowadzenie zamknięcia przestrzeni powietrznej i zakazu lotów nad Ukrainą, co oznaczałoby zestrzeliwanie rosyjskich samolotów. Większość, bo 52 proc. jest temu przeciwnych.

Amerykanie obawiają się także konfliktu, który doprowadziłby np. do przeprowadzania cyberataków przez Rosję w odwecie za pomoc Ukrainie. Kategorycznie sprzeciwiają się także ewentualności podjęcia przez USA próby zamachu stanu w Rosji, żeby odsunąć Władimira Putina od władzy.

To jednak wcale nie znaczy, że Amerykanie chcą aby USA próbowały w taki czy inny sposób ugłaskać Rosję, zakończyć jej inwazję zawierając z nią kompromis i pokój kosztem Ukrainy. 

Tylko jeden na pięciu Amerykanów uważa, że USA powinny obiecać Rosji, że Ukraina nigdy nie wstąpi do NATO. Zaledwie 14 proc. twierdzi, że USA powinny wycofać wojska z  Europy Środkowej i Wschodniej.

Zdecydowanie odrzucają też możliwość zgody na odtworzenie rosyjskiej "strefy wpływów". Zaledwie 8 proc. zgodziłoby się na powrót do podziału Europy, jaki był przed upadkiem Związku Radzieckiego. Takie ultimatum przed rozpoczęciem inwazji postawił Zachodowi Putin.

Jedność w obliczu wroga

Inwazja Rosji na Ukrainę całkowicie zmieniła postrzeganie przez Amerykanów międzynarodowej sceny politycznej. Jeszcze przed nią Chiny były wymieniane jako państwo, które jest głównym rywalem USA, a nawet stanowi dla nich bezpośrednie zagrożenie. Obecnie 58 proc. Amerykanów uważa Rosję za wroga, gdy Chiny postrzega tak 37 proc. Jako bezpośrednie zagrożenie dla USA uznaje Rosję 44 proc. pytanych, a 33 proc - Chiny. Więcej niż sześciu na dziesięciu uważa, że ​szanse na nową zimną wojnę są większe niż pięć lat temu, a ponad połowa widzi, że wzrosła możliwość wybuchu wojny nuklearnej.

Społeczeństwo amerykańskie - również za sprawą rosyjskiej propagandy - było podzielone jak nigdy dotąd, o czym świadczy pamiętny atak na Kapitol 6 stycznia 2020 roku, po zwycięstwie w wyborach prezydenckich Joe Bidena. Poprzedni prezydent i jego polityka zagraniczna i gospodarcza definiowały jako głównego wroga USA Chiny, przy próbach daleko idącej uległości wobec Rosji.

Poprzez inwazję na Ukrainę Władimir Putin zdołał zjednoczyć Amerykanów przeciwko sobie, jego polityce i krajowi. W ankiecie Pew Research Center opublikowanej 30 marca tylko 6 proc. Amerykanów wyraża zaufanie do rosyjskiego prezydenta i uznaje, że postępuje właściwie w sprawach międzynarodowych. To najniższy odsetek akceptacji dla jakiegokolwiek światowego przywódcy, jaki kiedykolwiek odnotowano w badaniach opinii publicznej w USA - stwierdza William Galston.

- Teraz pytanie brzmi, czy administracja Bidena może przekształcić ponadpartyjną niechęć do Rosji w nową międzynarodową postawę (społeczną) i poparcie ponad podziałami partyjnymi, którym prezydenci USA cieszyli się w czasach zimnej wojny - napisał politolog.

Jacek Ramotowski

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »