Skandal w pogotowiu

Lekarze karetek pogotowia w Pabianicach każą podpisywać chorym deklaracje, że jeśli nie zostaną przyjęci do szpitala, wrócą do domu na własny koszt. Mogą też wrócić ambulansem, płacąc za przewóz.

Deklaracje wręczane są pacjentom podczas wizyty domowej. Lekarz ocenia wstępnie, czy chory zostanie w szpitalu. Jeśli uzna, że może nie zostać przyjęty, wręcza deklarację. Daje ją też, gdy pacjent waha się, czy pozostać w szpitalu - pisze "Dziennik Łódzki".

"Lekarz dyżurny szpitala może kazać odwieźć chorego do domu bezpłatnie szpitalną karetką, ale może też zdecydować, że wróci za własne pieniądze" - informuje Romuald Stelmach, dyrektor ds. medycznych firmy Falck w Łodzi, która od listopada obsługuje pogotowie przy szpitalu w Pabianicach.

Reklama

"To skandal, by chory musiał sam organizować sobie powrót. Jeśli lekarz pogotowia decyduje o zawiezieniu pacjenta do szpitala, musi się nim zaopiekować" - mówi Bogusław Tyka, dyrektor Wojewódzkiego Centrum Ratownictwa Medycznego w Łodzi.

Beata Aszkielaniec, rzeczniczka prasowa Łódzkiego Oddziału Wojewódzkiego Narodowego Funduszu Zdrowia, informuje: "Ze wszystkimi firmami, świadczącymi pomoc doraźną w naszym województwie, podpisaliśmy kontrakty na pełną gotowość karetek przez całą dobę. Pobieranie dodatkowych opłat jest bezpodstawne. Takie zasady obowiązują w całym województwie".

INTERIA.PL/Dziennik Łódzki
Dowiedz się więcej na temat: lekarz | Pabianice | skandal | deklaracje
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »