Stokłosa 3,7 mln zł, a Lepper 22,4 tys. zł

Największym polskim beneficjentem unijnych dopłat bezpośrednich za 2006 r. został kombinat Spółdzielcza Agrofirma Witkowo, który jednorazowo otrzymał ponad 7,6 mln zł unijnej pomocy - poinformowała Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa (ARiMR).

W pierwszej dziesiątce największych beneficjentów unijnych dopłat bezpośrednich za 2006 r. znalazło się łącznie 9 firm rolniczych, głównie z północno-zachodniej części Polski oraz jeden rolnik.

Wśród spółek, poza kombinatem z Witkowa, najwyższe dopłaty otrzymały: Top Farms Głupczyce, Tops Farms Wielkopolska, Poldanor (Przechlewo), Kombinat Rolny Kietrz, Kom-Rol Kobylniki, Agro- Skandawa, Rolnyvik oraz spółka Polska Hodowla i Obrót Zwierzętami z Szymankowa.

Rolnikiem, który w 2006 r. otrzymał ponad 3,7 mln zł dopłaty do gruntów, jest były senator Henryk Stokłosa (Śmiłowo).

Reklama

Dla porównania b.minister rolnictwa Andrzej Lepper otrzymał za 2006 r. prawie 22,4 tys. zł dopłat do gruntów, jego córka Małgorzata - 19,5 tys. zł, a jego syn Tomasz - ponad 128 tys. zł. Natomiast Jarosław Kalinowski (PSL) dostał nieco ponad 14 tys. zł.

Dane dotyczące wypłat dopłat bezpośrednich do niedawna były niejawne. Uchwalona przez Sejm ustawa z 26 stycznia 2007 r. o płatnościach do gruntów rolnych i płatności cukrowej upoważniła Agencję do podawania do publicznej wiadomości wykazu rolników, którzy otrzymali płatności do gruntów rolnych. Takie dane mają być publikowane do 30 lipca każdego roku.

Jak poinformował rzecznik ARiMR Radosław Iwański, zgodnie z tymi przepisami, taki wykaz został już opublikowany na stronie internetowej www.arimr.gov.pl.

Iwański zaznaczył, że otrzymywanie przez rolników unijnych środków od początku wzbudza emocje. Ludzie chcą wiedzieć, kto je otrzymał i w jakiej wysokości. Jest to zrozumiałe tym bardziej, że w 2006 r. ARiMR wypłaciła tylko z tytułu dopłat bezpośrednich ok. 7,7 mld zł ponad 1,450 mln gospodarstwom.

Według rzecznika, udział płatności bezpośrednich w dochodach wielu gospodarstw rolnych jest znaczący, szczególnie w przypadku gospodarstw małych i średnich. Jednak, jak podkreślił, nie są to "góry pieniędzy" dla wszystkich rolników, ale ważny element rekompensowania wzrostu kosztów produkcji i spadku niektórych cen skupu.

W Komisji Europejskiej od kilku lat trwają dyskusje na temat tego, czy unijne dopłaty w rzeczywistości stanowią czynnik wspierający rolnictwo czy też trafiają one głównie do najbogatszych rolników, pogłębiając w ten sposób dysproporcje.

Z danych uzyskanych z ARiMR wynika, że ok. 13 proc. dopłat do ziemi przekazywane jest do gospodarstw największych (o powierzchni 300 ha) - w 2006 r. dostały one prawie 1 mld zł. Nieco ponad 50 proc. unijnych pieniędzy trafia do gospodarstw średnich, o powierzchni od 5 do 30 ha.

Gospodarstwa małe, do 5 ha, otrzymują ponad 13 proc. środków, ale - w opinii ekspertów - nawet niewielkie wsparcie tych gospodarstw stanowi dla nich znaczącą pomoc, często o charakterze socjalnym.

Badanie przeprowadzone przez Instytut Pentor wykazały, że w ponad połowie badanych gospodarstw dopłaty do gruntów poprawiły sytuację materialną w gospodarstwie, przy czym w 5 proc. przypadków wpłynęły znacząco na ich kondycję. Jednocześnie 27 proc. ankietowanych stwierdziło, iż dopłaty nie wpłynęły w istotny sposób na sytuację ich gospodarstwa.

Niemniej pieniądze z pomocy unijnej rolnicy przeznaczyli głównie na zakup środków do produkcji, część z nich kupiła maszyny rolnicze lub przeprowadziła modernizację budynków.

Średnia kwota płatności na rolnika, który prowadzi gospodarstwo o średniej powierzchni gruntów rolnych (9,57 ha), wyniosła w 2006 r. 5 tys. 348 zł na gospodarstwo.

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »