Strefa euro martwi się wyższą inflacją
W Unii Europejskiej rośnie inflacja i spada aktywność w przemyśle - wynika z piątkowych raportów Eurostat i agencji Reuters. Wzrostu inflacji nie należy przypisywać wprowadzeniu euro - utrzymuje Komisja Europejska.
Europejska gospodarka wciąż zwalnia. Wskazuje na to indeks menedżerów logistyki (PMI) mierzący aktywność w branży przemysłowej, którego wartość wyniosła w styczniu 46,2 punktu (wartość poniżej 50 punktów oznacza spadek, a powyżej - wzrost). PMI nie jest jednak największym zmartwieniem UE. W sumie te dane nie są takie złe. Po pierwsze są lepsze niż oczekiwali analitycy (44,9 punktu) i lepsze niż w grudniu (44,1 punktu). To może oznaczać, że najgorsze jest już za europejską gospodarką, najniższy poziom w zeszłym roku indeks PMI osiągnął w październiku - 42,9 punktu.
Na dłuższą skalę większym problemem może okazać się inflacja, która w państwach strefy euro w styczniu osiągnęła 2,5-proc. tempo wzrostu (w skali rocznej). Dla Europejskiego Banku Centralnego dopuszczalną górną granicą inflacji w Eurolandzie jest 2 proc. Niestety, ceny przyśpieszają w szybszym tempie niż 2 proc. już od czerwca 2000 r., chociaż od czerwca 2001 inflacja nieprzerwanie spadała. Odwrócenie tego trendu może ograniczyć pole manewru EBC.
Przyśpieszenie inflacji nie jest efektem wprowadzenia euro - utrzymuje Komisja Europejska. Należy ją raczej przypisać podwyższeniu podatków w kilku państwach i sezonowo wyższym cenom warzyw i owoców. Jednak nawet Komisja przyznaje, że euro wprowadziło do gry element niepewności.