Strefa euro: To dobra wiadomość dla Polski

Ekonomista prof. Witold Orłowski z Rady Gospodarczej przy premierze o odrzuceniu przez Niemcy i Francję koncepcji wspólnych dla krajów strefy euro euroobligacji.

Odrzucenie przez Niemcy i Francję pomysłu wprowadzenia euroobligacji, wspólnych dla całej strefy euro, to dobra wiadomość dla polskiej gospodarki.

Koncepcja euroobligacji oznaczałaby, że kraje wypłacalne, czyli Niemcy i Francja, gwarantowały spłatę długów zaciąganych przez inne państwa strefy euro. Byłyby one zaciągane we wspólnym imieniu. Nie byłoby już długu pożyczanego przez Grecję, czy Portugalię, tylko przez wszystkie kraje strefy euro. Z punktu widzenia Grecji czy Portugalii to bardzo wygodna koncepcja. Kraje te miałyby zapewnione niskie stopy procentowe i łatwy dostęp do pieniędzy, niezależnie od ich sytuacji.

Reklama

Natomiast pojawia się pytanie, czy kraje te kontynuowałyby prace na rzecz wyjścia z pułapki zadłużenia, czy też odwrotnie zadowoliłyby się tym, że mają dostęp do taniego kredytu, gwarantowanego tak naprawdę przez Niemcy. Czy to nie doprowadziłoby do przesunięcia w czasie problemu, aż do momentu, kiedy Niemcy nie byłyby w stanie spłacać długów, które zostałyby w ten sposób pozaciągane we wspólnym imieniu? Długookresowo to zła rzecz. Krótkookresowo - rynki finansowe, inwestorzy są zainteresowani spokojem i zyskami; byliby szczęśliwi, gdyby Niemcy zagwarantowały długi wszystkich krajów strefy euro. Przez najbliższe kilka lat Niemcy byłyby w stanie to spłacić i giełdy na tym mogłyby zarabiać.

Dla nas pomysł wprowadzenia euroobligacji, wspólnych dla całej strefy euro, byłby szczególnie niedobry. Dawałby szaloną premię i fory krajom, które są w strefie euro i mają długi tak naprawdę żyrowane przez Niemcy, w stosunku do krajów, które tak jak Polska muszą walczyć o swoją pozycję. Krótko mówiąc, inwestor mając do wyboru dług Portugalii, czy Hiszpanii, ale podżyrowany w 100 proc. przez Niemcy, wolałby takie obligacje kupić, niż polskie. Nawet gdyby nasza sytuacja była o niebo lepsza, niż portugalska, czy grecka. A to oznaczałoby dla nas znacznie wyższe stopy procentowe oraz wyższe koszty.

Koncepcja euroobligacji byłaby dobra, gdyby Niemcy potrafiły narzucić wszystkim krajom strefy euro swoje zasady prowadzenia polityki finansowej. W momencie, kiedy nie są w stanie tego robić, to oczywiście pomysł ten byłby daniem forów tym, którzy nieodpowiedzialnie zadłużają się kosztem tych, którzy starają się być odpowiedzialni".

Dobra wiadomość

Główny ekonomista BCC prof. Stanisław Gomułka o odrzuceniu przez Niemcy i Francję koncepcji wspólnych dla krajów strefy euro - euroobligacji:

- Odrzucenie tej idei przez Niemcy i Francję nie jest dla mnie zaskoczeniem. Dlatego, że ich narodowe obligacje cieszą się dużym popytem na rynkach międzynarodowych. Rentowność - szczególnie niemieckich obligacji - jest na wyjątkowo niskim poziomie. Przejście na euroobligacje wiązałoby się ze zwiększeniem kosztów obsługi długu publicznego przez Niemcy i Francję.

Tak jak mówił prezydent Francji Nicolas Sarkozy, o takiej koncepcji można pomyśleć dopiero dużo później, kiedy stopień politycznej, gospodarczej i finansowej integracji w strefie euro będzie dużo większy niż obecnie. Jeśli chodzi o finanse publiczne, to Unia Europejska jest na bardzo początkowym etapie integracji. Mamy bardzo wysoką integrację: monetarną, na rynkach produktowych oraz rynku pracy, ale nie w finansach publicznych, gdzie podstawowe decyzje są podejmowane przez narodowe parlamenty i rządy. Na razie nie ma zgody ze strony poszczególnych państw, aby tę sytuację zmienić. W związku z tym taka idea euroobligacji jest absolutnie przedwczesna.

W związku z tym koszt obsługi długu publicznego naszego kraju będzie dalej zależał od naszej wiarygodności w oczach rynków kapitałowych, czyli od naszej polityki fiskalnej.

Mamy w tej chwili duże zróżnicowanie rentowności obligacji wśród krajów Unii Europejskiej, nawet wśród krajów strefy euro. Hiszpania i Włochy walczą, by rentowności 10-letnich papierów nie przekroczyły granicy 7 proc. Europejski Bank Centralny i Europejski Fundusz Stabilizacji Finansowej jest skłonny (...) nie dopuścić do przekroczenia tak wysokiego poziomu rentowności. Ale ta pomoc jest ograniczona i warunkowa. Zakłada silne dostosowanie fiskalne ze strony tych dwóch krajów, a także innych państw strefy euro.

_ _ _ _ _

OPINIA

Propozycje Niemiec i Francji Główny ekonomista domu maklerskiego TMS Brokers Marek Wołos uważa, że zaproponowane przez przywódców Niemiec i Francji opodatkowanie transakcji na rynkach finansowych zostanie przez banki przerzucone na klientów i nie poprawi sytuacji finansowej państw europejskich. Po wczorajszym spotkaniu kanclerz Niemiec Angeli Merkel i prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy'ego politycy zaproponowali, aby instytucje finansowe płaciły podatek od każdej transakcji na rynku. Padły również propozycje konstytucyjnego ograniczenia długu publicznego oraz utworzenia europejskiego rządu gospodarczego. Marek Wołos uważa, że zamiast wspomagać rozwój europejskiej gospodarki, nowy podatek hamowałby go, a banki i tak znajdą sposób na ominięcie obciążeń lub przerzucenie ich na swoich klientów.

Również do propozycji utworzenia rządu gospodarczego ekspert odnosi się sceptycznie. Jego zdaniem takie rozwiązanie będzie miało sens, jeśli, co również zaproponowano po spotkaniu, do europejskich konstytucji zostaną wpisane maksymalne limity zadłużenia.

Ekonomista wskazuje, że obserwowane dziś spadki na europejskich giełdach dowodzą ostrożności inwestorów wobec zaproponowanych rozwiązań. Jedynym dobrym akcentem dla rynków było zaniechanie wprowadzenia euroobligacji, na co umocnieniem zareagowała wspólna europejska waluta.

Prezydent Francji i kanclerz Niemiec zapraszają

Przesłali oni Hermanowi Van Rompuyowi wspólny list, w którym zapraszają prezydenta Unii Europejskiej do objęcia przewodnictwa w tzw. europejskim rządzie gospodarczym. Nicolas Sarkozy i Angela Merkel napisali, że w dobie kryzysu mają nadzieję na lepszą koordynację i planowanie we wspólnej strefie walutowej, obejmującej 17 państw. "Euro jest fundamentem naszego sukcesu gospodarczego i symbolem politycznej jedności naszego kontynentu" - można przeczytać w oświadczeniu prezydenta Francji i niemieckiej kanclerz.

Wczoraj po spotkaniu w Paryżu wspólnie zaproponowali m.in. utworzenie europejskiego rządu gospodarczego i konstytucyjne ograniczenie zadłużenia. Sarkozy i Merkel napisali, że Francja i Niemcy jeszcze raz proponują zmianę zarządzania strefą euro w ramach istniejących traktatów. Według autorów pomysłu, przywódcy państw, w których walutą jest euro, wybieraliby prezydenta na dwóipółletnią kadencję. "Wyrażamy nadzieję, że mógły pan podjąć się tej roli" - dodali prezydent Francji i kanclerz Niemiec. Obecnie wspólnym ciałem państw strefy euro jest tzw. Eurogrupa, w której pod przewodnictwem premiera Luksemburga Jeana-Claude'a Junckera zasiadają ministrowie finansów.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: Niemcy | strefa euro | Polskie | strefy | Witold Orłowski | prof | Polska | euro | wiadomość
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »