Światowy wzrost gospodarczy pod znakiem zapytania

W ostatnim czasie analitycy zaczęli zastanawiać się nad trwałością wzrostu gospodarczego na świecie. Dzieje się tak za sprawą wielu nieoczekiwanych wydarzeń, które wyraźnie dyktują sytuację na świecie. Są to trzy podstawowe czynniki: bardzo wysokie ceny ropy naftowej, podwójny deficyt w USA i marazm gospodarczy w Eurolandzie i Japonii.

W ostatnim czasie analitycy zaczęli zastanawiać się nad trwałością wzrostu gospodarczego na świecie. Dzieje się tak za sprawą wielu nieoczekiwanych wydarzeń, które wyraźnie dyktują sytuację na świecie. Są to trzy podstawowe czynniki: bardzo wysokie ceny ropy naftowej, podwójny deficyt w USA i marazm gospodarczy w Eurolandzie i Japonii.

Od połowy września 2003 r. ceny ropy naftowej na rynkach światowych utrzymują się na wysokich poziomach. W sierpniu sięgnęły prawie 50 USD za baryłkę. Biorąc pod uwagę, że ponad 80 proc. krajów świata importuje ten surowiec można stwierdzić, że kraje te będą mieć, co najmniej dwa problemy gospodarcze w najbliższych miesiącach. Chodzi oczywiście o pogarszające się terms of trade (warunki wymiany) oraz coraz wyższą inflację. Pogorszenie się terms of trade oznacza problemy na rachunku obrotów bieżących i ewentualne kryzysy walutowe, czy zadłużanie się za granicą. Z kolei wysoka inflacja oznacza erozję dochodów i oszczędności obywateli oraz wysokie stopy procentowe, co zahamuje aktywność gospodarczą podmiotów w kraju.

Reklama

Podwójne deficyty w USA oznaczają zwiększone przepływy funduszy do USA, ponieważ dolar jest słaby i stopy procentowe są na niskim poziomie. Słaby dolar oznacza zwiększoną atrakcyjność towarów eksportowych z USA. Czy jednak rzeczywiście wzrósł eksport USA? Raczej nie, w zastraszającym wręcz tempie wzrasta import. Niskie stopy w USA oznaczają, że inwestorzy pożyczają taniego dolara i inwestują w instrumenty finansowe z emerging markets (między innymi w Polsce), które oferują wyższe oprocentowanie.

Sytuację komplikuje trzeci czynnik. Jest nim marazm gospodarczy w Eurolandzie i Japonii. Według The Economist prognozy wzrostu gospodarczego dla Eurolandu wynoszą 1,8 proc. w 2004 r. oraz 2 proc. w 2005 r. W przypadku Japonii jest to odpowiednio 4,5 i 2,3 proc. Oznacza to, że te kraje nie będą siłą napędową wzrostu gospodarczego w ich regionach. W Europie Wielka Brytania, Dania i Szwecja powoli zaczynają uchodzić za "gospodarcze gwiazdy". Ironią jest to, że kraje te nie należą do Eurolandu.

Gospodarkę światową czekają ciężkie czasy, charakteryzujące się niskim poziomem wzrostu gospodarczego, drogim pieniądzem (ze względu na wyższe oprocentowanie w walce z inflacją) oraz pogarszającymi się terms of trade, szczególnie w przypadku tych krajów, które są importerami netto surowców tak jak ropa naftowa.

WGI Dom Maklerski SA
Dowiedz się więcej na temat: wzrosty | ceny ropy | wzrost gospodarczy | zapytania | USA | ropa naftowa | marazm
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »