Tańszy dostęp do torów

PKP Polskie Linie Kolejowe (PLK) liczą ile pieniędzy będą potrzebowały na modernizacje zaplanowane na najbliższe lata. Na inwestycje kolejowe zabraknie 4 mld EUR. Unia oficjalnie nic nam już nie dorzuci. Może więc nieoficjalnie...

PKP Polskie Linie Kolejowe (PLK) liczą ile pieniędzy będą potrzebowały na modernizacje zaplanowane na najbliższe lata, w tym te związane bezpośrednio z komunikacją na Euro 2012. Na pewno więcej niż 6,7 mld EUR, jakie przewidziano na inwestycje do 2013 r. Dużo więcej.
- Wstępne wyliczenia mówią o 10-11 mld EUR - mówi Teresa Zwiernik, członek zarządu PKP PLK.

Robocizna i ceny

Wszystkie wcześniejsze rachunki wzięły w łeb wskutek ostrej zwyżki cen i kosztów robocizny. O ile jeszcze niedawno PLK liczyły, że na modernizację kilometra linii kolejowej trzeba wydać 4 mln EUR, to dzisiaj mówi się już 7 mln EUR. PKP PLK na razie nie boją się jeszcze o inwestycje na przyszły rok, bo spółka ma przyobiecane z budżetu 2 mld zł, co razem w unijnym wsparciem daje 4 mld zł. Problemy pojawią się przy robotach za dwa lata i później, kiedy front robót rozwinie się na dobre.

Reklama

Skąd wziąć na nie pieniądze? Na Unię nie ma się co oglądać, bo na lata 2007-13 dała nam ona 4,2 mld EUR i więcej nie wysupła. W modernizacje linii kolejowych będzie musiało się mocniej zaangażować państwo. Tym bardziej, że Bruksela nie chce już partycypować w finansowaniu inwestycji kolejowych na takim poziomie jak do niedawna, kiedy gotowa była wziąć na siebie nawet do 85 proc. kosztów. Od tego roku zmieniła zasady, obniżając swoje zaangażowanie o 10-15 proc. Unia uznała, że linie kolejowe są czymś w rodzaju płatnej autostrady, ponieważ zarządca infrastruktury bierze od przewoźników pieniądze za przejazd torami, a zgodnie z zasadami nie może ona dopłacać do przedsięwzięć komercyjnych.

Państwo na tory

Sprawa ma drugie dno. Unia chce w ten sposób wymusić obniżkę stawek dostępowych do torów. Obecnie gross kosztów utrzymania infrastruktury kolejowej ponoszą przewoźnicy. Na prawie 2,8 mld zł przychodów PKP PLK, 2,5 mld zł pochodzi z opłat dostępowych. Resztę dorzuca państwo. Unia wyjątkowo nie ma nic przeciwko temu. Więcej - jest za tym, żeby państwo wzięło na siebie jak największą część kosztów utrzymania infrastruktury, ponieważ dzięki temu spadną stawki dostępowe, co odciąży przewoźników i przyczyni się do rozwoju transportu kolejowego. Co dostaniemy w zamian? Chociaż bezpośrednio Bruksela tego nie mówi, to daje do zrozumienia, że im więcej państwa w kolei, tym parytet udziałów w kosztach inwestycyjnych po stronie Unii będzie większy.

Polska stoi przed wyborem: albo wyda więcej pieniędzy na remonty i modernizacje, albo więcej dopłaci PKP PLK. Spółka na razie liczy co bardziej nam się opłaci. W przyszłym tygodniu w resorcie transportu ma się odbyć spotkanie poświęconej tej sprawie.

- Na obniżeniu stawek zyskają przewoźnicy, a także PLK, bo spodziewamy się wzrostu przewozów kolejowych, a co za tym idzie wpływów z opłat dostępowych - przekonuje Andrzej Trębicki, członek zarządu spółki.

Eugeniusz Twaróg

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: PKP | Polskie | Tauron Basket Liga | infrastruktura | kolejowe
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »