Telemedycyna przyszłością terapii

Nie tylko przenośne urządzenia kontrolujące funkcje życiowe, ale cyfrowe podręczniki wspierające zawodną pamięć białego personelu. Telemedycyna ratuje życie na wiele sposobów.

Starsza kobieta upada na podłogę łazienki i nie może się ruszyć. Nikt nie słyszy jej wołania, a potworny ból biodra nie pozwala jej się przemieścić do salonu, gdzie leży telefon, w dodatku rozładowany. Ale pomoc i tak dociera do niej w ciągu pół godziny, bo podwyższenie ciśnienia, rwany oddech i obecność pewnych enzymów zarejestrowały czujniki przy elektronicznej bransoletce, z którą poszkodowana się nie rozstaje. Szybko trafia do szpitala, gdzie otrzymuje natychmiastową pomoc.

To nie opowieść z książek science fiction, ale całkiem możliwy scenariusz wydarzeń z niedalekiej przyszłości. Obecny rozwój technik telemedycznych pozwala bowiem przypuszczać, że już za kilka - kilkanaście lat okresowe badania zastąpią mikrourządzenia stale monitorujące funkcje życiowe, które w razie potrzeby podpowiedzą wizytę u lekarza, a nawet same wezwą karetkę. Już dziś nikt nie ma wątpliwości, że telemedycyna jest przyszłością leczenia, coraz silniej wkraczając do szpitali, gabinetów lekarskich, a nawet domów pacjentów.

Reklama

Powszechne dziś przesyłanie mailem obrazów RTG, USG czy zapisów z badań między placówkami opieki zdrowotnej kiedyś był nie do pomyślenia. Ratującym życie standardem jest także przesyłanie niepokojącego zapisu z defibrylatora w karetce do pracowni hemodynamicznej w szpitalach, gdzie kardiolodzy decydują, czy pacjent ma zawał i należy natychmiast przewieźć go do ośrodka specjalistycznego, czy kwalifikuje się na zwykłą izbę przyjęć.

Według oficjalnej definicji, telemedycyna, czyli medycyna na odległość, to forma świadczenia usług medycznych i opieki zdrowotnej, łącząca w sobie elementy informatyki, telekomunikacji i medycyny. Pierwotnym celem telemedycyny było przełamywanie barier geograficznych, co pozwoliło za pomocą łączności elektronicznej leczyć np. żołnierzy stacjonujących w bazach na całym świecie. Technologie telemedyczne zaczęło w latach 60. XX w. rozwijać amerykańskie wojsko, w którego ślady poszła Narodowa Agencja Aeronautyki i Przestrzeni Kosmicznej (National Aeronautics and Space Administration), czyli NASA. Monitorowanie stanu zdrowia i leczenie astronautów na odległość było w jej przypadku koniecznością, a wiele przełomowych rozwiązań telemedycznych zostało opracowanych dzięki inicjatywom sponsorowanym przez rząd federalny. Jak w przypadku każdej nowinki technologicznej, natychmiast podchwytują je twórcy start-upów, dzięki czemu branża telemedyczna jest jedną z najszybciej rozwijających się na świecie.

Nic dziwnego - telemedycyna nie tylko znacznie poprawia bezpieczeństwo pacjentów i pozwala na oszczędność czasu (konsultacje telefoniczne i internetowe oszczędzają drogi, czasu i stania w kolejkach), ale i pieniędzy (wczesne wykrycie choroby czy groźnego epizodu takiego jak zawał pozwala wcześnie wdrożyć leczenie i zaoszczędzić wydatki na leczenie powikłań).

Przykładem spółki, która osiągnęła sukces inwestując w rozwiązania telemedyczne jest amerykański Medicalgorithmics, który wdrożył systemy do zdalnego monitorowania zaburzeń pracy serca. Jednak wśród wynalazców rozwiązań telemedycznych zaczynają wybijać się Polacy. Ostatnio głośno było o urządzeniu Pregnabit do domowego badania KTG (kardiotokografii). Pozwala ono na monitorowanie akcji serca płodu z jednoczesnym zapisem czynności skurczowej macicy w warunkach domowych, a zapis z badania przesyłany jest do oceny specjalistom. Pregnabit pozwala wcześnie wykryć sytuacje zagrażające życiu płodu i zareagować np. wzywając karetkę. Urządzenie, kierowane do lekarzy i położnych, którzy udostępniają je pacjentkom, ma szansę na międzynarodowy sukces. Nic dziwnego, że Pregnabit, będącym dziełem naukowców z Wrocławia, interesują się firmy z całego świata.

Ciekawe rozwiązanie proponuje też 3Clicks, spółka założona przez lekarza chorób wewnętrznych Sławomira Chomika, który obserwując pracę lekarzy w szpitalach wpadł na pomysł przenośnej i inteligentnej pomocy naukowej. Aplikacje proponowane przez 3Clicks przypominają profesjonalistom algorytmy postępowania w przypadku konkretnych objawów, pozwalające właściwie leczyć konkretne stany. Teraz dzięki aplikacji w smartfonie lekarze nie muszą szperać w pamięci by przypomnieć sobie kolejne punkty skali Glasgow (wykorzystywana do oceny poziomu przytomności). Aplikacja podpowiada też odpowiedni lek i jego dawkę. To ważne, bo np. w 15. godzinie dyżuru lekarz ma prawo się pomylić lub czegoś nie pamiętać. Firma może pochwalić się już 18 aplikacjami dla lekarzy i jedną dla pielęgniarek.

Z rozwiązań telemedycznych coraz częściej korzystają też przychodnie i ubezpieczyciele zdrowotni, którzy za pośrednictwem aplikacji bądź konta pacjenta kontaktują się z pacjentami, a w sezonie nasilenia zachorowań wstępnej diagnozy dokonują przez telefon.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: telemedycyna
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »