U naszych sąsiadów ostre cięcia płac

Szef czeskiego resortu finansów Miroslav Kalousek oświadczył we wtorek, że w bieżącym roku zamierza w sumie oszczędzić 28 mld koron (ok. 4,5 mld złotych). Ostre cięcia budżetowe czekają wszystkie ministerstwa, które muszą ograniczyć swój budżet o 2,5 proc.

Kalousek na konferencji prasowej partii Tradycja Odpowiedzialność Prosperity 09 (TOP 09), do której należy, powiedział, że oszczędności samych ministerstw muszą wynieść 10 mld koron (ok. 1,6 mld złotych). Suma ta nie będzie jednak skreślona z fuduszów resortowych, lecz zostanie zamrożona. Minister tłumaczył, iż daje to możliwość odblokowania pieniędzy w sytuacji, gdy wpływy do budżetu państwa okażą się większe od oczekiwanych.

Według ministra finansów takie działania są konieczne. Jego zdaniem jeśli plan oszczędnościowy nie zostanie zrealizowany, Czechy nie utrzymają deficytu budżetowego na poziomie 5,3 proc. PKB.

Reklama

"To niemożliwe, aby rząd odpowiedzialności budżetowej rozpoczął swą pracę od niedotrzymania ustalonego deficytu już w pierwszym roku" - podkreślił. W związku z planem Kalousek zaleca ministerstwom wstrzymanie niektórych inwestycji i obniżki pensji.

Zdaniem ministra obecne cięcia to tylko rozgrzewka przed przyszłym rokiem, kiedy oszczędności będą musiały być jeszcze większe. W 2011 roku rząd chce obniżyć deficyt budżetowy do 4,6 proc. PKB, m.in. poprzez cięcia zarobków pracowników sektora budżetowego i ograniczenie pomocy socjalnej.

Rząd Petra Neczasa o oszczędnościach Kalouska będzie rozmawiał w środę.

Zaproponowany plan wzbudził napięcia w koalicji rządzącej. Ugrupowanie Sprawy Publiczne (VV) zagroziło wetem, gdyż - jak twierdzi - najwięcej oszczędzić muszą resorty pozostające w jego rękach.

Bardzo niezadowolony z programu Kalouska był minister oświaty Josef Dobesz (VV). W porannej rozmowie z czeskim radiem publicznym zauważył, że jego resort musi znaleźć blisko 3,5 mld koron (około 500 mln zł). "To wielka kwota. Analizujemy oszczędności i staramy się, abyśmy nie musieli ciąć pensji nauczycieli" - mówił.

Szef MSW i jednocześnie przewodniczący VV Radek John zagroził wyjściem z rządu.

Premier Neczas odpowiedział ministrom, że nie mają co się złościć, gdyż oszczędności dotyczą wszystkich. "Kto sobie z nimi nie poradzi po menedżersku, nie ma co robić w rządzie" - oświadczył.

Rząd Neczasa w swym programie zapewniał, że nauczycielskie pensje pozostaną niezmienione. Pavel Suchanek, szef parlamentarnej komisji budżetowej z Obywatelskiej Partii Demokratycznej (ODS) zaznaczył, że "wszyscy ministrowie będą musieli uszanować życzenie ministerstwa finansów".

Pensje włoskich parlamentarzystów zostaną zredukowane nie o około 550 euro miesięcznie, jak planowano, ale o 1000 euro. Decyzję w tej sprawie podjęła we wtorek kancelaria Izba Deputowanych. Redukcje uposażeń przewiduje rządowy program oszczędności.

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »