Ubezpieczenia szpitali: Koniec giełdy pomysłów

Jak dotąd nikomu nie udało się osłabić dominującej pozycji PZU w segmencie ubezpieczeń OC dla szpitali. Z boju o ten bogaty rynek wycofały się grupy szpitali połączonych w towarzystwa ubezpieczeń wzajemnych, a także - po przyjrzeniu się polskiemu prawu - międzynarodowe firmy ubezpieczeniowe.

Jak dotąd nikomu nie udało się osłabić dominującej pozycji PZU w segmencie ubezpieczeń OC dla szpitali. Z boju o ten bogaty rynek wycofały się grupy szpitali połączonych w towarzystwa ubezpieczeń wzajemnych, a także - po przyjrzeniu się polskiemu prawu - międzynarodowe firmy ubezpieczeniowe.

Był taki moment, gdy wydawało się, że Powszechny Zakład Ubezpieczeń SA straci prymat. Kiedy ustawa z 15 kwietnia 2011 r. o działalności leczniczej wprowadziła obowiązek zawarcia - oprócz tradycyjnych, dobrze znanych ubezpieczeń OC - nowych ubezpieczeń z tytułu zdarzeń medycznych (określonych w przepisach o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta), szpitale przeraziły się finansowymi konsekwencjami dubeltowego ubezpieczenia.

Dyrektorzy nie rozumieli, dlaczego mają ubezpieczać szpitale od czegoś, od czego, ich zdaniem, już są ubezpieczone. Zaczęli szukać jakiegoś wyjścia, gdyż po wykupieniu polisy OC nie byli w stanie zapłacić za dodatkowe ubezpieczenia od zdarzeń medycznych. Wysyp pomysłów pod hasłem "jak obniżyć składki" nastąpił w 2012 r.

Reklama

TUW, czyli za duże koszty

Wtedy, na przykład w województwie podlaskim (także w opolskim), zrodziła się inicjatywa powołania towarzystwa ubezpieczeń wzajemnych. "Zarząd Województwa Podlaskiego w dn. 27 marca 2012 roku wyraził zgodę na podjęcie prac w kierunku powołania Towarzystwa Ubezpieczeń Wzajemnych, do którego przystąpiłyby szpitale funkcjonujące na terenie województwa podlaskiego z jednoczesnym zleceniem podmiotowi zewnętrznemu wykonania analizy opłacalności tego przedsięwzięcia, a następnie przygotowania dokumentów wymaganych w procedurze rejestracyjnej" - poinformowano portal rynekzdrowia. pl w oficjalnym komunikacie.

Minęły prawie dwa lata od ogłoszenia tej inicjatywy. W tym czasie zawieszono obowiązek wykupienia polis od zdarzeń medycznych (na razie do końca 2014 r.), więc i motywacja szpitali osłabła.

- Z początku pomysł z TUW wyglądał bardzo zachęcająco, ale jak przyszło go realizować, to okazało się, że szpitale nie są nim zainteresowane - wspomina dziś Jan Kwasowski, rzecznik prasowy marszałka województwa podlaskiego. Dodaje, że szpitale po przeliczeniu kosztów doszły do wniosku, że udział w TUW byłby całkowicie nieopłacalny. Obecnie kupują ubezpieczenia od odpowiedzialności cywilnej w PZU.

Podobnie było z tworzeniem TUW przez Ogólnopolskie Stowarzyszenie Szpitali Prywatnych w 2012 r. Prawnie i formalnie wszystko jest gotowe, ale do dziś pozostaje w zawieszeniu. Szpitale czekają na rozwój sytuacji związanej z ubezpieczeniami od zdarzeń medycznych - czy będą obowiązkowe, czy dobrowolne, a może w ogóle ich nie będzie?

- Oczekujemy na decyzję Ministerstwa Zdrowia - mówi nam Andrzej Sokołowski, prezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Szpitali Prywatnych. Tymczasem szpitale z jego grupy, jeśli chodzi o OC, ubezpieczają się w PZU. - Nie widzę jeszcze konkurencji. Jest jeszcze Alians i dwa inne towarzystwa. Na szczęście stawki już nie rosną - zauważa prezes Sokołowski.

Maciej Buczkowski, główny specjalista Grupy PZU SA, tłumaczy dlaczego, mimo tylu prób, nie udało się osłabić pozycji jego firmy w segmencie ubezpieczeń OC.

- Biorąc pod uwagę specyfikę tego typu ubezpieczeń i związaną z tym ocenę ryzyka, w szczególności skomplikowany proces likwidacji szkód i konieczność odpowiedniego przygotowania merytorycznego, jedynie nieliczni ubezpieczyciele są w stanie obsługiwać te ubezpieczenia. Dlatego nie odnotowaliśmy zwiększonej liczby ubezpieczycieli zainteresowanych wskazanymi rodzajami ubezpieczeń OC - stwierdza.

Za co płacą?

Wyjaśnia też, co decyduje o wysokości składek płaconych przez szpitale. - Składka ubezpieczeniowa zależy od oceny ryzyka medycznego, na które wpływa wiele czynników, a także rodzaju udzielanych świadczeń, sumy gwarancyjnej, przebiegu szkodowego, a także innych parametrów - wylicza Maciej Buczkowski. Powstrzymuje się jednak od podania choćby szacunkowych cen ubezpieczeń OC.

Rafał Holanowski, prezes zarządu Supra Brokers, firmy od 15 lat zajmującej się ubezpieczaniem szpitali (współpracuje z ok. 220 placówkami), także nie daje namówić się na określenie średnich cen OC dla różnej wielkości lecznic. Zaznacza, że wbrew dość powszechnemu przekonaniu liczba szpitalnych łóżek wcale nie świadczy o wielkości placówki i co za tym idzie - o cenie OC.

- Bardziej miarodajnymi parametrami są: liczba leczonych pacjentów w ciągu roku, ryzyko kliniczne, czyli interakcje między szpitalem a pacjentem, a także dotychczasowa historia szkodowa placówki - wyjaśnia prezes Holanowski.

Zwraca uwagę, że z punktu oceny ryzyka wyróżnić można kilka grup szpitali: te, w których leczy się rocznie do 5 tys. chorych; między 5 a 10 tys.; następnie między 10 a 20 tysięcy; wreszcie między 20 a 30 tys. oraz powyżej 30 tys. pacjentów rocznie. Ponadto pod uwagę bierze się zakresy świadczonych usług. Największym ryzykiem obciążone są takie rodzaje działalności, jak: położnictwo i ginekologia, chirurgia, ortopedia, anestezjologia i SOR.

- O wysokości składki OC decyduje bardzo wiele czynników, w tym także dotychczasowa historia szkodowa. Dlatego szpital, który obsługuje np. 10 tys. pacjentów, może zapłacić tyle co szpital leczący 30 tys. osób rocznie - dodaje.

Wielość i różnorodność parametrów nie oznacza jednak, że nie można na nie aktywnie wpływać i obniżać w ten sposób wysokości składek. - Zadaniem brokera ubezpieczeniowego jest wyjaśnienie, że szpital może płacić mniej - twierdzi prezes Supra Brokers. Tłumaczy, że stanie się tak, gdy szpital wdroży skuteczny program zarządzania ryzykiem obejmujący odpowiednie mierniki i procedury nadzoru. - Zajmujemy się nie tylko samym pośrednictwem ubezpieczeniowym i transferem ryzyka na zakłady ubezpieczeniowe, ale także całym procesem zarządzania ryzykiem - podkreśla Rafał Holanowski. - Dzięki takiemu podejściu szpital ma oszczędności wynikające z większego bezpieczeństwa pacjentów i mniejszej szkodowości.

- Koncentrujemy się na ryzyku klinicznym i majątkowym, czyli na wszystkim, co wiąże się z prowadzoną działalnością leczniczą i posiadanym mieniem - podsumowuje.

Eksperci z branży ubezpieczeniowej przyznają, że prowadzenie działalności leczniczej jest o wiele bardziej ryzykowne niż wspinaczka czy skoki na bungee, a częstość występowania zdarzeń niepożądanych jest tu wyższa niż w dziedzinach tradycyjne uznawanych za szkodowe.

Stawki na wysokim poziomie

Z analiz Supra Brokers wynika, że po trzech latach windowania cen ubezpieczeń OC, obecnie jesteśmy w fazie ich stabilizacji. Prezes Holanowski twierdzi, że Powszechny Zakład Ubezpieczeń - główny gracz na rynku ubezpieczeń - dostrzegł, że nie każdy szpital u nich się ubezpiecza. - Dlatego PZU z większą rozwagą podchodzi do kwotowania składki. Już nie na zasadzie widzimisię, ale w oparciu o faktyczne szacunki ryzyka - zauważa. Podkreśla, że stabilizacja cen na rynku ubezpieczeń związana jest ze wzrostem konkurencji, gdyż coraz więcej szpitali wykupuje OC poza PZU.

Rafał Holanowski przyznaje, że obecnie ubezpieczenia są w Polsce relatywnie drogie w porównaniu do wysokości kontraktów szpitalnych: - Sądzę, że na naszym rynku ubezpieczeń zaobserwujemy te same trendy, które widoczne były w innych krajach: najpierw wzrosną kontrakty, potem wzrośnie roszczeniowość pacjentów, a na końcu wysokość składek ubezpieczeniowych.

Jarosław Fedorowski, prezes Polskiej Federacji Szpitali, zauważa natomiast, że OC dla szpitali jest drogie nie tylko w stosunku do przychodów, czyli w stosunku do wysokości kontraktów z NFZ. Twierdzi, że polskie szpitale płacą nawet wyższe składki niż amerykańskie, oczywiście proporcjonalnie do przychodów. - Stawka ubezpieczeniowa OC jest u nas wyższa, a polisa dużo niższa w zakresie sum gwarancyjnych niż w Stanach Zjednoczonych - zauważa.

Swego czasu Polska Federacja Szpitali zaprosiła do Polski przedstawicieli brytyjskiego trustu RKH Insurance Services z Londynu oraz Korporacji Zarządzania Ryzykiem Sieci Medycznej Uniwersytetu Stanforda z Kalifornii, współpracującego ze światowymi towarzystwami ubezpieczeniowymi.

Konsorcjum brokersko-ubezpieczeniowe z Londynu dokonało szczegółowej analizy polskiego rynku, w tym otoczenia prawnego. Brytyjskie i amerykańskie konsorcja brokersko-ubezpieczeniowe zamierzały zaproponować szpitalom niższe składki na ubezpieczenia OC i ubezpieczenia dotyczące zdarzeń medycznych (pisaliśmy o tym 14 marca 2013 r. w portalu rynekzdrowia.pl - Anglosasi bardzo chcą ubezpieczać polskie szpitale). Wycofały się, bo jak mówi Jarosław Fedorowski, polskie ustawodawstwo ich zniechęciło.

- Z ich analiz wynika, że odpowiedzialność ubezpieczyciela trwa w Polsce przez wiele lat - nawet po wygaśnięciu lub zmianie polisy, bo ustawodawca zapisał, że obowiązek ubezpieczyciela dotyczy zdarzeń powstałych w trakcie trwania polisy - tłumaczy prezes Polskiej Federacji Szpitali.

W jego ocenie do polskiego prawa należy wprowadzić międzynarodowe standardy w zakresie tzw. triggerów ubezpieczeniowych. Dopiero wtedy pojawi się konkurencja ze strony międzynarodowych ubezpieczycieli i ceny OC będą proporcjonalne do przychodów szpitali.

W oficjalnym stanowisku PFSz z 24 stycznia 2014 r. przeczytać można: "Nasze konsultacje na forum Europejskiej Federacji Szpitali, w gronie przedstawicieli znakomitej większości szpitali w UE, wykazały, że hybrydowy system dotyczący roszczeń medycznych (polisy OC i od zdarzeń medycznych - red.) wprowadzony w naszym kraju oceniony został jako nielogiczny, niekorzystny i kosztowo nieefektywny. (...) Zwracamy się z pilnym wnioskiem o powołanie grupy roboczej reprezentującej środowiska organizacji pacjentów, pracodawców ochrony zdrowia, lekarzy i pielęgniarek celem przygotowania rozwiązań na miarę możliwości i oczekiwań polskiego systemu ochrony zdrowia. Pierwszym krokiem powinna być likwidacja Wojewódzkich Komisji do spraw Orzekania o Zdarzeniach Medycznych".

System naczyń połączonych

Trzeba tu wyjaśnić, że istnieje związek między wysokością składek na ubezpieczenia OC a działalnością wspomnianych komisji. Wykształcił się bowiem następujący mechanizm przypominający system naczyń połączonych. Gdy komisja uznaje, że szpital ma zapłacić pacjentowi odszkodowanie, ten proponuje mu marne pieniądze (zdarzyła się nawet symboliczna złotówka). Pacjent kieruje wówczas sprawę do sądu. Po długim procesie (odsuwającym moment wypłaty) sąd przyznaje mu z reguły większe kwoty, które wypłacane są z polisy OC szpitala (bo od zdarzeń medycznych zazwyczaj nie są ubezpieczone). To z kolei doprowadza do tego, że generalnie ubezpieczenia OC muszą być drogie, a w każdym razie nie tanieją.

Funkcjonowanie komisji orzekających o zdarzeniach medycznych i pomysł dodatkowych ubezpieczeń od zdarzeń medycznych krytycznie ocenia także Rafał Holanowski. Mówi, że ten system zwiększył tylko koszty funkcjonowania szpitali, obciążył cały system ochrony zdrowia, ale niczego nie poprawił. Nie skłania on bowiem szpitali do korygowania negatywnych zjawisk i wdrażania procesów zarządzania ryzykiem.

Maciej Buczkowski z PZU SA, pytany przez nas o perspektywy rozwoju segmentu ubezpieczeń szpitali, odpowiada, że obecnie charakteryzuje się on względną stabilnością, a ewentualne zmiany mogą być spowodowane czynnikami zewnętrznymi, takimi jak zmiana obowiązujących przepisów prawnych.

Ryszard Rotaub, Rynek Zdrowia

Więcej informacji w miesięczniku "Rynek Zdrowia"

Dowiedz się więcej na temat: ubezpieczony | ubezpieczenia | szpitale
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »