W kopalni Makoszowy pod ziemią protestuje pięć osób

W podziemnym proteście, jaki rozpoczął się w czwartek w zabrzańskiej kopalni Makoszowy, uczestniczy pięć osób - podała Spółka Restrukturyzacji Kopalń (SRK), do której należy zakład. Wcześniej związkowcy mówili o co najmniej 10 protestujących i zapowiadali rozszerzenie protestu. PO o proteście górników w kopalni Makoszowy: Kolejna porażka rządu

Rzecznik SRK Witold Jajszczok powiedział PAP, że protestujący przebywają 800 m pod ziemią, w pobliżu szybu. Są w bezpiecznym miejscu, a prowadzony protest w żaden sposób nie wpływa na bieżącą pracę zakładu.

- Mamy nadzieję, że rozpoczęta intensywna akcja informacyjna przyniesie rezultaty i wpłynie na złagodzenie nastrojów, a tym samym przyczyni się do zakończenia protestu - powiedział rzecznik, przypominając, że każdy górnik z kopalni Makoszowy otrzymuje ofertę pracy w innej kopalni.

O rozpoczęciu podziemnego protestu poinformował w czwartek rano przedstawiciel Związku Zawodowego Górników w Polsce w kopalni Makoszowy Andrzej Chwiluk. Jak mówił, akcja ma charakter spontaniczny i jest oddolną inicjatywą, a także świadectwem determinacji górników.

Reklama

Jego zdaniem "kropką nad i", która przesądziła o rozpoczęciu protestu, było niepowodzenie środowej wizyty związkowców z kopalni Makoszowy w Sejmie. Przedstawiciele strony społecznej wystąpili m.in. na konferencji prasowej zorganizowanej przez posłów Platformy Obywatelskiej, domagając się podjęcia rozmów na temat utrzymania kopalni i przekonując, że może ona rentownie pracować i pozyskać inwestora.

Według Chwiluka, głównym obecnie postulatem jest to, by kopalnia nie zakończyła wydobycia z końcem tego roku, ale by po 1 stycznia 2017 r. mogła nadal działać, udowadniając, że jest w stanie pracować rentownie i znaleźć rozwiązanie pozwalające na dalsze funkcjonowanie w dłuższej perspektywie. Pracownicy kopalni nie wykluczają też innych form protestu.

Planowane wygaszenie wydobycia w kopalni Makoszowy z końcem tego roku wynika m.in. z listopadowej decyzji Komisji Europejskiej, która notyfikowała pomoc publiczną na restrukturyzację polskiego górnictwa. Zgodnie z tą decyzją, przynosząca dotąd straty kopalnia Makoszowy tylko do końca tego roku może korzystać z budżetowych dopłat do strat produkcyjnych - w tym roku ich wielkość to ok. 130 mln zł.

Aby dalej działać, musiałaby uzyskać rentowność. Związkowcy przekonują, że zakład zrealizował plan naprawczy i wychodzi na prostą; zaprzeczają temu przedstawiciele SRK, zapewniając jednocześnie, że każdy pracownik Makoszów otrzyma ofertę pracy w innej kopalni.

W czwartek Spółka Restrukturyzacji Kopalń rozpoczęła akcję wysyłania listów z informacjami o ofertach pracy przygotowanych dla pracowników kopalni Makoszowy. Oferta trafi bezpośrednio do rąk każdego pracownika. Przesyłka imienna zawiera list przewodni i komplet informacji dotyczących możliwości zapoznania się z ofertami miejsc pracy przygotowanymi przez Polską Grupę Górniczą, Jastrzębską Spółkę Węglową oraz Spółkę Restrukturyzacji Kopalń. W korespondencji jest także wzór oświadczenia o zainteresowaniu konkretną ofertą pracy i koperta zwrotna, w której wypełnione i podpisane oświadczenie można odesłać na adres SRK.

Spółka informuje pracowników kopalni m.in., że zainteresowani pracą w kopalniach Polskiej Grupy Górniczej oraz należącej do Jastrzębskiej Spółki Węglowej kopalni Knurów-Szczygłowice otrzymają umowę o pracę na czas nieokreślony od 1 stycznia 2017 r. na stanowisku zgodnym z posiadanymi uprawnieniami i kwalifikacjami, wynagrodzenie zgodne z obowiązującymi regulaminami porozumieniami płacowymi oraz świadczenia socjalne zgodne z regulaminem Zakładowego Funduszu Świadczeń Socjalnych. Podane są też numery telefonów do kopalń PGG oraz kopalni Knurów-Szczygłowice.

Według danych SRK do środy deklaracje przejścia do kopalń PGG i JSW złożyły 323 osoby z Makoszów, a do punktów informacyjnych utworzonych przez spółki zgłaszają się kolejni górnicy. W ciągu dwóch dni w samej PGG złożono 138 podań. PGG przygotowała dla górników z Makoszów 1748 miejsc pracy, a JSW zaoferowała 423 miejsca pracy w kopalni Knurów-Szczygłowice. Natomiast SRK zagwarantowała 120 miejsc dla pracowników administracji oraz 317 miejsc na innych stanowiskach.

Jak poinformował w środę w Sejmie minister energii Krzysztof Tchórzewski, górnicy kopalni Makoszowy mogą przechodzić do pracy w innych grupach górniczych całymi brygadami. Zapewnił, że praca będzie dla całej załogi, a pensje górników nie będą mniejsze.

W czwartek w TVP1 minister Tchórzewski powtórzył zapewnienia, że wszyscy górnicy z kopalni Makoszowy mają zapewnioną pracę w innych kopalniach. Według ministra już prawie połowa górników z kopalni Makoszowy, gdzie zatrudnionych jest ok. 1,4 tys. osób, zgłosiła się do innych kopalń. Dodał, że w sumie zgłoszono 2,6 tys. ofert dla górników z Makoszów, a więc znacznie więcej niż zatrudnionych w tym zakładzie.

- Oni nie tylko mają zapewnione miejsce pracy, ale mają jeszcze szeroki wybór: i kopalni, i także miejsca, w którym zechcą pracować. Dodatkowo, daliśmy ofertę, że nawet żeby więzy środowiskowe nie zostały zerwane (...) mogą przechodzić także całymi brygadami - przypomniał Tchórzewski w programie "Kwadrans polityczny".

- - - - -

PO o proteście górników w kopalni Makoszowy: Kolejna porażka rządu

- Wszyscy przeżywamy to, że górnicy zostali na dole w kopalni Makoszowy; to kolejna porażka rządu, który miał prowadzić dialog - uważają posłowie PO. Dziś nikt z tymi górnikami nie rozmawia - ocenili.

O rozpoczęciu podziemnego protestu poinformował PAP przedstawiciel Związku Zawodowego Górników w Polsce w kopalni Makoszowy Andrzej Chwiluk. Według niego na nocnej zmianie akcję rozpoczęło dwóch pracowników, a rano liczba protestujących zwiększyła się do 10. Poinformował, że chęć przyłączenia się do protestu deklarują kolejni górnicy.

Odnosząc się do tych informacji poseł PO Krzysztof Gadowski powiedział na konferencji w Sejmie, że to są "kolejne ciężkie chwile na Śląsku". - Wszyscy przeżywamy to, co się stało w nocy po raz pierwszy od 2007 r., górnicy zostali na dole, (...) górnicy, którzy walczą o swoje miejsca pracy - podkreślił.

Według niego, to "kolejna porażka rządu", który - jak wskazał Gadowski - "miał prowadzić dialog, który miał rozmawiać ze stroną społeczną, miał rozmawiać z górnikami".

- Wszyscy obserwowaliśmy, jak jeszcze kilkanaście miesięcy temu Prawo i Sprawiedliwość na swoich sztandarach niosło: "nie będzie likwidacji kopalń", "nie będzie likwidacji miejsc". Ci ludzie przyjeżdżali na Śląsk, stawali pod kopalniami. Dzisiaj się okazuje, że to było kolejne oszustwo, kolejne kłamstwo. Dziś nikt z tymi górnikami nie rozmawia - mówił poseł PO.

Wiceprzewodniczący KP PO, b. szef MSP Andrzej Czerwiński dodał, że na koniec kadencji Platforma "załatwiła prawie wszystkie problemy górnictwa". - Jaka atmosfera była to wielu pamięta - obietnic, napięcia. Przygotowaliśmy dobry, skuteczny program. Następcom pozostało niewiele do wykonania. Jak widać (...) nawet nie potrafili postawić tej kropki nad i - ocenił.

Zdaniem Czerwińskiego, zaistniała sytuacja to "obraz porażki tego rządu". - Widać, że obietnice rozbudzone u ludzi nie są w stanie być realizowane - wskazał.

W jego opinii kopalnia Makoszowy ma ludzi, którzy "wiedzą, w jaki sposób mogą postawić tę kopalnię na nogi".

Głównym postulatem protestujących górników - jak mówił Chwiluk - jest to, by kopalnia nie zakończyła wydobycia z końcem tego roku, ale by po 1 stycznia mogła nadal działać, udowadniając, że jest w stanie pracować rentownie i znaleźć rozwiązanie pozwalające na dalsze funkcjonowanie w dłuższej perspektywie.

Pracownicy kopalni nie wykluczają też innych form protestu, m.in. manifestacji w Zabrzu i innych miastach.

W czwartek Spółka Restrukturyzacji Kopalń rozpoczęła akcję wysyłania listów z informacjami o ofertach pracy przygotowanych dla pracowników kopalni Makoszowy. Oferta trafi bezpośrednio do rąk każdego pracownika.

Jak poinformował w czwartek w Sejmie minister energii Krzysztof Tchórzewski, górnicy kopalni Makoszowy mogą przechodzić do pracy w innych grupach górniczych całymi brygadami. Zapewnił, że praca będzie dla całej załogi, a pensje górników nie będą mniejsze.

Według ministra wielu górników z likwidowanej kopalni Makoszowy już zgłasza się do konkretnych kopalń w sprawie zatrudnienia. Jak mówił, załoga kopalni Makoszowy liczy 1346 osób, tymczasem jest zgłoszonych 2608 ofert pracy - w PGG - 1748, JSW - 423, w SRK - 317. Do tego dochodzi 120 miejsc pracy dla pracowników administracji.

Wygaszenie wydobycia w kopalni Makoszowy z końcem tego roku wynika z listopadowej decyzji Komisji Europejskiej, która notyfikowała pomoc publiczną na restrukturyzację polskiego górnictwa. Zgodnie z tą decyzją, przynosząca dotąd straty kopalnia Makoszowy tylko do końca tego roku może korzystać z budżetowych dopłat do strat produkcyjnych. Aby dalej działać, musiałaby uzyskać rentowność. Związkowcy przekonują, że zakład zrealizował plan naprawczy i wychodzi na prostą; zaprzeczają temu przedstawiciele SRK, zapewniając jednocześnie, że każdy pracownik Makoszów otrzyma ofertę pracy w innej kopalni.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: Spółka Restrukturyzacji Kopalń | SRK
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »