Walutowe zatrzęsienie

Przedświąteczny tydzień był dla dolara doskonały - najlepszy od stycznia. Amerykańska waluta zdrożała o 2 proc. lub więcej względem każdej głównej waluty z wyjątkiem dolara kanadyjskiego, wobec którego wzrost wyniósł 1,7 proc.

Na zwyżkę wartości dolara wpłynęło kilka czynników. Realizacja zysków związana z końcem roku oraz rozliczaniem pozycji, obawy związane z jakością długu wewnątrz europejskiej unii monetarnej, dalsza poprawa amerykańskiej gospodarki oraz być może rozważania nad możliwością wycofywania się przez Rezerwę Federalną z narzędzi wspierających rynki długu. Wszystkie te czynniki, oprócz pierwszego, będą miały znaczenie także w przyszłym roku. Grudzień to sezon rynkowych zwrotów. Nie w znaczeniu ustanowienia nowych trendów na nowy nok, lecz panującego wśród traderów przypuszczenia, że jeśli nie zgarną zysku, to ktoś inny to zrobi. By rzec dosadniej, jeśli rynek poruszał się w jakimś kierunku przed grudniem spodziewaj się zawrócenia w ostatnim miesiącu roku. Ten zwrot może pojawić się niezależnie od uwarunkowań gospodarczych, czy wynikających ze stóp procentowych, które w większości wypadków w tym czasie nie ulegają zmianie.

Reklama

Ubiegły rok był tego świetnym przykładem. Euro spadało względem dolara od lipca. Przepływ kapitałów do bezpiecznego dolara dyrygował rynkiem, w szczególności po upadku Lehman Brothers we wrześniu. Lecz na początku grudnia euro doznało gwałtownego zwrotu i zyskało 17 proc. w ciągu dwóch tygodni. Ta zmiana nie była kontynuowana w styczniu, gdy wspólna waluta ponownie straciła na wartości by osiągnąć kolejny dołek w marcu. Wyraźnie ta wzrostowa wolta miała niewiele wspólnego ze zmianą czynników fundamentalnych na rynku walutowym bądź na rynkach finansowych, ale za to wszystko z panującymi na rynku warunkami i stop loss'ami. Grudniowa zmiana z ubiegłego roku nie jest czymś nadzwyczajnym. W 2007 roku euro zyskiwało od sierpnia. Wyznaczyło szczyt w połowie listopada, spadało w pierwszej połowie grudnia, a zakończyło miesiąc w okolicy, w której go rozpoczęło. Lata 2005 i 2006 także przedstawiają podobne zwroty w grudniu. Ta prawidłowość nie jest zauważana w 2003 i 2004 roku, gdy euro kontynuowało swój wzrost także podczas grudnia i dokonało zwrotu tuż po Nowym Roku. Lecz rozważania traderów o możliwości realizacji zysków w ostatnim miesiącu roku sprawia, że widoczna jest gra defensywna. Największy problem obciążający notowania euro to kryzys na rynku długu krajów będących członkami strefy euro, który przybrał nową formę w ubiegłym tygodniu. Grecja i w dalszej kolejności Hiszpania, Irlandia i Portugalia mierzą się z deficytami znacznie przekraczającymi poziom 3 proc. wynikający z unormowań wspólnotowych. Jednak, co bardziej martwi decydentów z ECB, ścieżki, które mają doprowadzić do urealnienia sytuacji budżetowych zależą od głębokości recesji, strukturalnej elastyczności gospodarek, czy czynników politycznych. Nawet Wielka Brytania, która formalnie nie jest członkiem wspólnoty walutowej dodaje swoje do jej problemów.

Wycena greckiego długu ucierpiała w ubiegłym tygodniu najbardziej od ostatniego stycznia tuż po tym, jak agencja Standard and Poor's w środę obniżyła rating do BBB+, trzeciego najniższego poziomu inwestycyjnego. Fitch, kolejna agencja, już wcześniej w tym miesiącu obniżył rating Grecji. Rentowność greckich obligacji 10-letnich wzrosła do najwyższego poziomu od kwietnia i wyniosła 5,77 proc. Spread względem niemieckich bundów, które uznaje się za europejski odpowiednik amerykańskich obligacji, rozciągnął się do 265 pkt. bazowych, także do największego poziomu od kwietnia. Oczekuje się, że Moody's trzecia największa agencja obniży rating Grecji w ciągu najbliższych dni. Grecja notuje największy deficyt budżetowy w strefie euro, który wynosi 12,7 proc. PKB. Oficjalnym limitem wynikającym z traktatu z Maastricht, który miał chronić wspólną walutę, jest poziom 3 proc. Jednak ten limit już został przekroczony przez Niemcy, Francję kilka lat temu, co sprawia, że siła tego ograniczenie poddawana jest w wątpliwość. Jednak nie wielkość deficytu jest tym, co najbardziej zszokowało rynki, ale fakt, że jest on niemal dwukrotnie większy od tego, co wcześniej ogłaszano. Wielkość 12,7 proc. została ujawniona przez nowo wybrany socjalistyczny rząd George Papandreou. Poprzedni rząd centro-prawicowej Nowej Demokracji utrzymywał, że wynosi on 6,7 proc. PKB. Teraz słabość struktury wspólnej waluty jest wyraźnie widoczna. Unia walutowa jest zjednoczona. Każde państwo strefy euro używa tej samej waluty i jest przedmiotem tej samej polityki stóp procentowych. Lecz ratingi długu i jakość polityki fiskalnej poszczególnych krajów się różnią. Grecja może emitować dług w euro, ale ten dług nie będzie miał tego samego kosztu, jak dług niemiecki. Dlatego, że warunki fiskalne i polityczne w obu krajach nie są porównywalne, a więc i obligacje tych państw są różnymi instrumentami, mimo że są denominowane w tej samej walucie. Kraje członkowie unii monetarnej są połączone polityką pieniężną, ale niczym poza tym.

W Stanach Zjednoczonych Ben Bernanke nie jest skłonny do ujawniania planów wycofywania bilionów dolarów, którym Rezerwa Federalna zasiliła amerykańską gospodarkę. Jednak nie unika on w przypominaniu, że napływ gotówki będzie wyraźnie zmniejszony przez lutowe wygaśnięcie kilku ważnych programów. W środowym komunikacie po posiedzeniu FOMC wymienia się te programy oraz przypomina, że kurek z pieniędzmi będzie przykręcany. To, że te programy się kończą, nie jest żadną wiadomością, tak jak data ich zakończenia, ale wyraźne przypomnienie tych faktów z pewnością jest. Amerykańskie wskaźniki cen PPI i CPI w listopadzie wskazały na niebezpieczeństwo pojawienie się na horyzoncie perspektywy inflacji. W relacji rok do roku PPI wyniósł 1,8 proc. i CPI wyniósł 1,8 proc. i nie są to przyjemne liczby, gdy biliony dolarów przebywających w tym czasie w gospodarce mogą rozpocząć swój wpływ na ceny. Produkcja przemysłowa, stopień wykorzystania mocy produkcyjnych oraz wskaźniki wyprzedzające były mocniejsze niż oczekiwano. Nawet powolny wzrost gospodarki ma potencjał do zainicjowania procesów inflacyjnych, gdy ma do czynienia z bezprecedensową kreacją pieniądza oraz słabym dolarem, za którego pośrednictwem może zostać zaimportowana inflacja z rynków surowcowych. Pomimo ostatnio odnotowanej poprawy gospodarki dolar względem euro jest nadal o 30 proc. niżej poziomu, na jakim przebywał wiosną 2003 roku.

Większość czynników wspierających ostatnio dolara nie zniknie w nowym roku. Problem długu w strefie euro pozostanie. Amerykańska gospodarka będzie kontynuowała swoje powolne wznoszenie się, a Ben Bernanke udowodni, że koniec ery taniego pieniądza stanie się faktem. Dla tych, dla których zwrot na dolarze w końcówce roku nie jest tylko okresowym ruchem wynikającym z realizacji zysków, jakim zwykle jest, dolar powinien się nadal umacniać w czasie I kwartału 2010 roku.

Joseph Trevisiani

Sprawdź bieżące notowania walut na naszych stronach

Niniejszy materiał, w żadnym przypadku nie może być traktowany jako wydana przez City Index Limited oraz City Index Limited Spółka z Ograniczoną Odpowiedzialnością Oddział w Polsce (razem zwane "City Index") rekomendacja lub oferta sprzedaży lub jako rekomendacja lub też zachęcenie do kupna jakiekolwiek papieru wartościowego lub innego instrumentu finansowego. Ponadto fakt dystrybucji niniejszego materiału lub opieranie swojej aktywności na niniejszym materiale nie mogą być rozumiane jako zawarcie jakiejkolwiek umowy czy wejście w jakąkolwiek inną relację. Niniejszy materiał nie jest osobistą rekomendacją. Powinieneś zasięgnąć niezależnej porady, czy spekulowanie na jakimkolwiek z wymienionych w materiale rynku jest dla Ciebie odpowiednie oraz czy Twoja zdolność do oszacowania związanego ryzyka w tym zakresie jest właściwa. Ponadto w przypadku wątpliwości należy zasięgnąć niezależnej porady w zakresie Twojej sytuacji podatkowej oraz podatkowych i księgowych charakterystyk lub konsekwencji każdej z transakcji. City Index nie gwarantuje oraz nie stanowi, iż niniejszy materiał jest właściwy, kompletny, nie wprowadza w błąd lub iż odpowiada celowi, do którego był przeznaczony. City Index nie gwarantuje również oraz nie stanowi, iż na zapisach niniejszego materiału powinno się opierać jakiekolwiek działania. City Index może z uwagi na zwykły rodzaj prowadzenia swojej działalności utrzymywać pozycje w aktywach wskazanych w niniejszym materiale. Kontrakty na różnicę ("CFD") są wysoce ryzykowne dla Twojego kapitału, ponieważ straty mogą przewyższyć początkowe nakłady. Dlatego też, CFD mogą nie być odpowiednie dla wszystkich inwestorów. Upewnij się, że rozumiesz związane z nimi ryzyka i jeżeli jest to konieczne zasięgnij niezależnej porady. Informacje o produktach City Index znajdują się na stronie www.cityindex.eu/pl. City Index świadczy usługi w zakresie CFD. Jest uprawniony i nadzorowany przez Urząd Nadzoru Finansowego (FSA). Nr rejestru FSA: 113942. City Index Limited jest podmiotem zarejestrowanym w Anglii i Walii pod numerem: 1761813 z siedzibą w Park House, 16 Finsbury Circus, Londyn, EC2M 6XB.

City Index / o. w Polsce
Dowiedz się więcej na temat: city | Grecja | waluta | agencja | dług | porady | waluty | rating
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »