Ważą się losy Grecji. Kraj ogłosi upadłość?

KE pogorszyła w piątek prognozy gospodarcze dla Grecji, co nasila spekulacje o potrzebie dodatkowej pomocy finansowej UE i MFW (do 60 mld euro), a nawet restrukturyzacji długu. Za drugą opcją są niemieccy ekonomiści. KE i EBC są przeciw; Berlin gra na czas.

Grecja będzie jednym z najważniejszych tematów poniedziałkowego posiedzenia ministrów finansów Eurogrupy oraz Ecofinu we wtorek.

KE ogłosiła w piątek, że deficyt finansów publicznych Grecji wyniesie w tym roku 9,5 proc. PKB, w porównaniu z prognozowanymi wcześniej 7,6 proc. Grecka gospodarka skurczy się o 3,5 proc. PKB, czyli więcej niż planowano w listopadzie ( - 3 proc. PKB). Podobnie KE pogorszyła też prognozy dotyczące długu publicznego do 157,7 proc. PKB w tym roku (z oczekiwanych 150,2 proc.) i 166,1 proc. PKB w 2012 (ze 156 proc.).

Reklama

- Konieczne jest, by Grecja podjęła dodatkowe środki w celu konsolidacji budżetowej - powiedział komisarz ds. walutowych Olli Rehn. Wezwał też do zwiększenia prywatyzacji. Odmówił natomiast odpowiedzi na pytanie, czy Grecja poradzi sobie bez dodatkowej pomocy w oczekiwaniu na wyniki (w czerwcu) misji ekspertów KE, Międzynarodowego Funduszu Walutowego i Europejskiego Banku Centralnego. Oceniają oni wdrażanie przez Grecję planu oszczędnościowego nałożonego na kraj w zamian za pomoc finansową.

Niezdolna do spłaty swych długów Grecja, wiosną ubiegłego roku była pierwszym krajem (przed Irlandią i Portugalią), który zwrócił się o pomoc UE i MFW, otrzymując 110 mld euro rozłożone na trzy lata. Rok później kraj wciąż pogrążony jest w kryzysie - Grecja nie sprostała programowi oszczędnościowemu, ma kłopoty ze ściąganiem podatków i prywatyzacją. W piątek zwrot z 5-letnich obligacji greckich ponownie spadł.

Coraz więcej ekspertów podkreśla, że jedyną szansą jest restrukturyzacja długu, która wiązałaby się jednak ze stratą dla posiadaczy greckich obligacji. Opcja wciąż kategorycznie wykluczana (jak i rok temu) przez KE i szefa EBC Jeana-Claude'a Tricheta, którego jednak jesienią ma zastąpić Włoch Mario Draghi.

- Myślę, że tylko znacząca redukcja długu ze stratą dla inwestorów (tzw. haircut) może uratować kraj przed ekstremalnie długim okresem słabego wzrostu i niestabilnych finansów publicznych - powiedział w czwartek na spotkaniu z grupą korespondentów z Brukseli Ferdinand Fichtner, były pracownik EBC, obecnie ekonomista prestiżowego niemieckiego instytutu naukowego DIW. Jego zdaniem, najlepszym rozwiązaniem jest teraz ogłoszenie przez Grecję niewypłacalności, by rozpocząć restrukturyzację.

Fichtner dodał, że przeprowadzanie tej operacji teraz, a nie na przykład dopiero za rok, będzie tańsze, "gdyż prywatni kredytodawcy będą w coraz większym stopniu zastępowani przez publicznych, czyli EBC", a także pomoże Grecji bardziej niż przekazywanie teraz nowej pomocy finansowej, szacowanej nieoficjalnie na 30-60 mld euro.

Ekspert podkreślił, że jego opinię podzielają inni niemieccy ekonomiści: "Jest konsensus, z wyjątkiem kilku, że restrukturyzacja Grecji jest niezbędna i do niej dojdzie w najbliższej przyszłości. Nie ma natomiast konsensusu między ekonomistami a klasa polityczną, a także między różnymi politykami". Przyznał, że ostatnio pojawiły się jednak "plotki, że w pewnych częściach rządu Niemiec (w ministerstwie finansów) podejście do restrukturyzacji greckiego długu zmieniło się. Ale na razie to tylko plotki".

Niemcy zdecydowanie odrzucały dotychczas restrukturyzację Grecji, gdyż uważały to za zbyt kosztowną operację dla niemieckich podatników i banków, które poważnie zainwestowały w grecki dług rządowy. - Rząd Niemiec gwarantował od roku, że nie będzie restrukturyzacji i zaprzeczyć sobie dziś jest prawdopodobnie najgorszą rzeczą dla polityków - powiedział Fichtner.

Źródła unijne w Brukseli mówiły PAP, że Niemcy będą "grać na czas" w sprawie decyzji dotyczącej Grecji. - Kanclerz Angela Merkel boi się, że nowa pomoc dla Grecji nie przejdzie przez Bundestag, zwłaszcza, że potrzebuje teraz poparcia dla pakietu pomocy dla Portugali, więc nie chce mieszać tych dwóch spraw - powiedziały.

Zdecydowanym przeciwnikiem restrukturyzacji, nawet jeśli wierzyć plotkom o pewnej zmianie w Berlinie, jest wciąż EBC. - Rozumiem, że EBC jest przeciw, bo dużo zainwestował w obligacje greckiego rządu (50 mld euro). EBC musi też być wiarygodny. Jeśli mówi, że do restrukturyzacji nie dojdzie, to dziś trudno im zmienić zdanie - uważa niemiecki ekspert.

EBC ma zaksięgowane 50 mld euro w greckich obligacjach, a niemieckie banki około 20 mld, z czego 12 mld euro jest w bankach publicznych (9 mld ma Hypo Real Estate, a 3 mld Commerzbank), podał ekspert. - Czyli ryzyko związane z restrukturyzacją dla niemieckiego systemu bankowego nie jest tak duże - wyjaśnia.

Merkel zapowiedziała na spotkaniu z zagranicznymi dziennikarzami w mijającym tygodniu, że z jakąkolwiek decyzją w sprawie Grecji trzeba poczekać do publikacji w czerwcu raportu ekspertów KE i MFW i EBC. Ale zapewniła, że Niemcy będą "solidarne" ze strefą euro. Wszystkie opcje wydają się więc otwarte, w tym także tzw. miękka restrukturyzacja, czyli przedłużenie okresu spłaty pożyczki dla Grecji i kolejne obniżenie odsetek, co zrobiono już na szczycie w marcu.

- Zaczynamy poważną dyskusję i przygotowania w poniedziałek. Potem będzie raport misji ekspertów, a w najbliższych tygodniach będziemy gotowi do podjęcia decyzji w sprawie Grecji - powiedział w piątek Olli Rehn. Jego zdaniem, zwolennicy restrukturyzacji "wydają się ignorować możliwe niszczące konsekwencje dla finansów i stabilności kraju jak i całej strefy euro". Wysokie źródła w KE powiedziały w czwartek, że "KE na pewno nie zaproponuje żadnego typu restrukturyzacji".

PAP
Dowiedz się więcej na temat: EBC | Komisja Europejska | kryzys gospodarczy | Grecja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »