Ważny wyrok. Za ten program nie trzeba płacić!

Kalendarzowi meczów angielskiej i szkockiej zawodowej ligi piłkarskiej nie przysługuje ochrona z tytułu praw autorskich (tzw. copyright). Federacje angielska i szkocka przegrały przed Europejskim Trybunałem Sprawiedliwości w Luksemburgu. Do przygotowania zestawu par na cały sezon potrzebna jest "znacząca praca", ale nie jest to w żadnym sensie twórczość.

Sprawa znalazła się w trybunale ponieważ federacje oskarżyły firmy Yahoo, bukmachera Stana Jamesa i Enetpulse o złamanie unijnych przepisów o prawie autorskim. Nie chciały one płacić za wykorzystywanie kalendarza rozgrywek do swoich celów. Porażka federacji i Football Dataco (firma wybrana przez federacje do zbierania pieniędzy z tytułu udostępniania zestawu par) jest znacząca - teraz Sąd Najwyższy w Londynie musi wydać wyrok adekwatny do rozstrzygnięcia trybunału (wcześniej odesłał sprawę do ETS).

To ważne dla mediów, totalizatorów i tych wszystkich, którzy wykorzystują kalendarze rozgrywek do swojej komercyjnej działalności. Nie muszą za to płacić, chociaż federacjom wydaje się inaczej... Płaciły ogromne kwoty od 1959 roku, gdy federacje zaczęły sprzedawać kalendarze rozgrywek. Teraz to źródło pieniędzy wyschło.

Reklama

Podobnie ma się sprawa z programem telewizyjnym - w Wielkiej Brytanii już trwa debata nad tym, ile praw autorskich drzemie w takim zestawieniu. W świetle wyroków ETS ochrona taka przez analogię nie przysługuje. Także w Polsce.

Krzysztof Mrówka

Biznes INTERIA.PL jest już na Facebooku. Dołącz do nas i bądź na bieżąco z informacjami gospodarczymi

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: sport | prawa autorskie | Premiership
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »