Węgiel w Europie traci moc

Z węgla nadal wytwarza się jedną trzecią energii elektrycznej w Unii Europejskiej, ale w ostatniej dekadzie więcej elektrowni węglowych zamknięto niż uruchomiono.

Z węgla nadal wytwarza się jedną trzecią energii elektrycznej w Unii Europejskiej, ale w ostatniej dekadzie więcej elektrowni węglowych zamknięto niż uruchomiono.

Wspierany w ramach polityki klimatycznoenergetycznej i dotowany na wielką skalę rozwój energetyki wykorzystującej odnawialne źródła energii oraz ewidentnie zyskujący z powodu nacisku na ograniczenie emisji CO2 gaz ziemny wpływają na ograniczanie znaczenia energetyki węglowej.

Jednak informacje o śmierci energetyki węglowej są zdecydowanie przesadzone.

Energetyka węglowa to w Unii Europejskiej nadal około 26 proc. zainstalowanych mocy o niebagatelnej wielkości, (ponad 231 GW) i nadal - według danych za 2009 rok - około 27 proc. produkcji energii elektrycznej.

Reklama

Dla porównania farmy wiatrowe, których moc w minionej dekadzie wzrosła z niespełna 13 GW do ponad 84 GW mogłyby przy tej mocy wyprodukować około 5,3 proc. energii elektrycznej zużytej w Unii w 2009 roku.

Międzynarodowa Agencja Energetyki prognozuje, że pomimo dalszego wzrostu zużycia węgla w wartościach bezwzględnych, jego udział w produkcji energii elektrycznej zmaleje w kolejnych 20 latach o prawie 10 proc. - Pozycja węgla zależy jednak od szerokości geograficznej - Chiny i Indie inwestują w nowe moce oparte na węglu i tam jego udział w energy-mix będzie rósł, podczas gdy kraje Unii Europejskiej odchodzą od węgla na rzecz energetyki odnawialnej. Pomimo kryzysu oraz coraz silniejszej krytyki europejskiej polityki klimatycznej, nie wydaje się, aby cokolwiek mogło zatrzymać ten trend - mówi Jarosław Wajer, partner działu doradztwa biznesowego Ernst & Young.

Struktura nowych mocy oddawanych do użytku w Unii Europejskiej faktycznie dobrze węglowi nie wróży. Europejskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej podało, że w minionym roku w Unii Europejskiej do sieci przyłączono elektrownie o mocy 55,4 GW. Z tego ponad 28 GW na gaz przy braku wyłączeń, około 12 GW elektrowni słonecznych też bez wyłączeń, ponad 9 GW farm wiatrowych (0,1 GW wyłączono) i ponad 4 GW na węgiel przy wyłączeniu takich elektrowni o mocy około 1,5 GW.

Wprawdzie w 2010 roku więcej elektrowni węglowych włączono niż wyłączono, ale saldo lat 2000-10 było jednak dla energetyki węglowej ujemne. W tym czasie moc zainstalowana netto elektrowni opalanych węglem wyniosła minus 9,5 GW.

Niemniej niektórzy eksperci z koncernów energetycznych oceniają, że tak naprawdę gra o węgiel w europejskiej energetyce nadal trwa. To, w którą stronę wahadło się ostatecznie wychyli, zależy w wyjątkowo niestabilnych politycznie i ekonomicznie czasach od przebiegu kryzysu, a więc przyszłości strefy euro, popytu na energię i możliwości dalszego subsydiowania zielonej energetyki (Niemcy dołożyli w 2010 roku do zielonej energii około 12,7 mld euro). Wiele zależy też od decyzji politycznych związanych z ewentualnym zawarciem globalnego porozumienia klimatycznego, rozwoju sieci na potrzeby zielonej energetyki czy akceptacji społecznej dla podziemnego składowania CO2.

- To jest równanie z bardzo wieloma zmiennymi, które zmieniają się fundamentalnie z dnia na dzień. Sytuacja taka uniemożliwia tradycyjne konserwatywne planowanie dotychczas stosowane przez branżę energetyczną. To jednak może zainteresować nowe kategorie inwestorów z bardziej agresywnym podejściem do ryzyka, w tym do "ryzyka węglowego" - ocenia Paweł Smoleń, dyrektor strategii i rozwoju Vattenfall Europe AG.

Unia Europejska, dociskająca obecnie politycznie węgiel do ściany, jest zarazem ciągle jego dużym importerem.

W UE produkcja węgla kamiennego spadła w latach 2005-10 ze 170 mln ton do 134 mln ton, skurczył się import i konsumpcja.

Kontynent bez węgla nadal jednak żyć nie może, ale sytuacja poszczególnych krajów pod tym względem jest zróżnicowana.

W czołówce europejskich krajów uzależnionych od węgla jest oczywiście Polska z około 88-procentowym udziałem tego paliwa w produkcji prądu, ale są też Niemcy z około 44-procentowym udziałem czy Czechy z 59-procentowym wskaźnikiem i Bułgaria z 50-procentowym udziałem węgla w produkcji energii elektrycznej. W takich przypadkach zmiany struktury paliwowej siłą rzeczy będą następowały powoli.

Nie można mieć złudzeń co do tempa zmian, a pokazują to także oceny koncernów energetycznych, które chcą "odwęglać" swoje wytwarzanie energii elektrycznej.

- Zmiana miksu energetycznego to najważniejszy chyba temat dla koncernu - deklaruje Janusz Moroz, prezes RWE Polska. - Na dzisiaj jednak 50 proc. to jest produkcja oparta na węglu. Docelowo chcemy mieć taką sytuację, kiedy jedna trzecia to jest energetyka odnawialna, jedna trzecia gaz, a jedna trzecia węgiel, bo bądźmy szczerzy - nie zniknie on w ciągu dwóch czy trzech, czy nawet pięciu lat i bardzo efektywne moce węglowe będą dalej pracowały.

Mówimy węgiel, a myślimy węgiel kamienny, zapominając o węglu brunatnym, którego udział w wytwarzaniu energii elektrycznej w Unii Europejskiej jest znaczący. Węgiel brunatny to 1/3 produkcji energii w Bułgarii, połowa w Czechach i w Grecji. Niemcy w ubiegłym roku wyprodukowali z węgla brunatnego 147 TWh w elektrowniach o mocy 22 GW (z 583,5 TWh energii ogółem).

W Polsce węgiel brunatny stanowi paliwo do produkcji ponad 30 proc. prądu.

- Nie ukrywamy, że jesteśmy zainteresowani rozwojem węgla brunatnego w Polsce, nowymi złożami Złoczew i Gubin i być może Legnica w długim terminie.

Do końca tego roku planujemy uzyskać wstępne oferty na nowy blok w Turowie - powiedział Tomasz Zadroga, prezes zarządu PGE.

Ireneusz Chojnacki

Dowiedz się więcej na temat: przegląd prasy | węgiel | Nowy Przemysł | energetyka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »