Więcej prądu z gazu

Budowa elektrowni gazowych to nie moda, to konieczność. Bez "gazówek" nie będzie można zarówno inwestować w energetykę odnawialną, jak i zużyć całości zakontraktowanego przez nasz kraj gazu.

Elektrownie gazowe to wciąż w Polsce margines sił wytwórczych. W styczniu tego roku wyprodukowały one 526 GWh prądu (wzrost o 13,58 proc. w porównaniu z analogicznym okresem ub. roku). Oznacza to jednak zaledwie 3,6 proc. krajowej produkcji energii. Dla porównania, udział w produkcji energii elektrowni opalanych węglem kamiennym wyniósł 58,6 proc, a elektrowni opalanych węglem brunatnym niespełna 30 proc.

Metoda uzupełniająca

"Gazówki" to konieczność? Jest o tym przekonany prof. Krzysztof Żmijewski z Politechniki Warszawskiej, sekretarz generalny Rady do spraw Narodowego Programu Redukcji Emisji. - Jeżeli chcemy posiadać dużo elektrowni wiatrowych oraz elektrownie jądrowe, to musimy je bilansować elektrowniami gazowymi -twierdzi. Dlaczego?

Reklama

- Ponieważ wiatr nie wieje cały czas i elektrownie wiatrowe przez dużą część roku nie pracują. Potrzebna jest wobec tego moc szczytowa o wysokiej zdolności regulacyjnej, a takie są właśnie elektrownie gazowe - dodaje Żmijewski.

W jego ocenie, także elektrownie jądrowe trzeba uzupełniać elektrowniami gazowymi, ponieważ obiekty atomowe pracują w tzw. podstawie, a w szczycie musi być zapewniona dodatkowa produkcja energii.

- W tym przypadku znacznie dokładniej wiemy, kiedy jest nam potrzebna moc szczytowa, czyli elastyczność jest mniej ważna, ale praca w szczycie oznacza automatycznie mniejszą liczbę godzin pracy w roku. Niska intensywność pracy kapitału w elektrowniach szczytowych preferuje inwestycje niekapitałochłonne i niskoemisyjne, a to znowu oznacza energetykę gazową. Myślę, że minister gospodarki te uwarunkowania rozumie i dlatego stara się zapewnić Polsce odpowiednie dostawy gazu - dodaje Krzysztof Żmijewski.

O potrzebie budowy siłowni gazowych przekonało się już kilka państw. W Niemczech czasem są one wymagane jako warunek uzyskania pozwolenia budowy np. elektrowni wiatrowych. Także Czesi myślą o rozwiązaniach prawnych mających pomóc w rozwoju OZE. Elektrownie wiatrowe nie produkują prądu stale, musi być rezerwa, która zastąpi zależne od aury wiatraki. W Czechach powstaje koncepcja, by stanowiły ją niewielkie siłownie gazowe.

Kusząca podaż

Niedawno zostało wynegocjowane porozumienie rządów Polski i Rosji w sprawie zwiększenia dostaw gazu do Polski do 10,3 mld m sześc. rocznie i wydłużenia ich do 2037r. Do tego dochodzi krajowe wydobycie na poziomie ponad 4 mld m sześc. Dodatkowe ilości gazu - nawet 2,5 mld m sześc. rocznie - popłyną już za cztery lata z terminalu LNG w Świnoujściu. W efekcie na rynku polskim wraz z drobniejszymi kontraktami może się znaleźć rocznie ponad 17 mld m sześc. gazu.

Tymczasem sprzedaż gazu ziemnego w całym 2009 roku zmniejszyła się do 13 mld m sześc. Co ważne, było to mniej o około 600 mln m sześc. w porównaniu z 2008 r. Dostawców gazu może niepokoić to, że spadek to głównie "zasługa" klientów przemysłowych. Odebrali oni w minionym roku o ponad 700 mln m sześc. gazu mniej niż rok wcześniej. Największe zmniejszenie popytu na gaz miało miejsce w zakładach azotowych, które zakupiły o 17 proc. gazu ziemnego mniej niż w 2008 roku. I chociaż w znacznej mierze to efekt spowolnienia gospodarczego, to może martwić.

Niewielkim pocieszeniem jest natomiast wzrost zużycia - trzyprocentowy - gazu wśród odbiorców indywidualnych. Należy jednak podkreślić, że to efekt niższych temperatur w porównaniu z analogicznym okresem 2008 roku. Przyczyniły się one do zwiększonego zużycia gazu do celów grzewczych ze strony klientów indywidualnych, co chociaż w części pozwoliło na pokrycie zmniejszonego zapotrzebowania na surowiec ze strony zakładów przemysłowych.

Jednak budowa elektrowni gazowych jest także konieczna z tego powodu. Bez znacznego wzrostu zużycia gazu grozi nam jego nadpodaż. Spokojnie do ewentualnego problemu podchodzą jednak szefowie PGNiG.

Zdaniem prezesa PGNiG Michała Szubskiego, rozwój energetyki gazowej w Polsce jest tylko kwestią czasu i nakładów inwestycyjnych. - Uważam, że ten poziom zużycia, który my przewidujemy w 2015 roku, czyli 18 mld m sześc., jest całkowicie realny, choćby ze względu na nasze inwestycje z partnerami w zakresie nowych mocy wytwórczych energii elektrycznej - twierdzi.

- Trzy nasze projekty są już w fazie, którą można określić jako przedrealizacyjną, z czego jeden jest już na etapie wybierania wykonawców. Mówimy tu o Stalowej Woli, wspólnym projekcie z Energą i Lotosem oraz projekcie w Tarnowie. O kolejnych nie chciałbym jeszcze mówić, gdyż są one jeszcze w fazie wczesnych analiz - wylicza Michał Szubski. Pierwsze moce mają realną szansę być uruchomione w latach 2013-14.

Prezes PGNiG wyjaśnia także stosunkowo mały udział energetyki gazowej w produkcji energii. Różnica w wielkości wykorzystania gazu ziemnego w Polsce w stosunku do Europy Zachodniej jest pewną zaszłością cywilizacyjną, która będzie z czasem maleć. Mam oczywiście świadomość, że gaz ziemny nie uzyska w naszym kraju takiej pozycji jak w Wielkiej Brytanii czy choćby w Niemczech. - Mamy zbyt duże własne wydobycie węgla i nie ma sensu robić na tym rynku nadmiernej konkurencji - tłumaczy prezes Szubski.

Dodatkowy gaz, zdaniem Szubskiego, będzie polskiemu przemysłowi potrzebny, przede wszystkim w energetyce, choćby do bilansowania tzw. energii zielonej.

Zadecydują także koszty

Do powstania większej liczby elektrowni gazowych w Polsce może się przyczynić polityka Unii Europejskiej, która prowadzi walkę z emisją szkodliwych dla środowiska naturalnego gazów. Ich największymi producentami w energetyce są elektrownie węglowe.

Ponieważ w grę wchodzi nakładanie kwot emisyjnych, może to oznaczać, że "węglówki" będą produkowały energię drogo. W efekcie sporo koncernów energetycznych wstrzymuje się z budową tego typu zakładów, obawiając się niekorzystnych zmian w prawie. Ponieważ jednak zwiększenie mocy wytwórczych jest nieodzowne, koncerny szukają alternatywy w polityce inwestycyjnej, a taką stanowią elektrownie gazowe, które buduje się taniej i znacznie szybciej.

- Przeprowadziliśmy badania mające odpowiedzieć na pytanie, czy budowa bloku gazowego będzie opłacalna. Wnioski potwierdziły, że największym kłopotem dla tego projektu jest cena gazu i jego przesyłu. Jesteśmy jednak optymistami, wkrótce zostanie wybudowany gazociąg pomiędzy Czechami i Polską, który będzie wsparciem dla budowy mocy gazowych - mówi Lumir Jendryscik, menedżer projektu ds. nowych mocy CEZ Polska.

Brak zdolności przesyłu gazu może być poważnym problemem dla chcących inwestować w energetykę gazową.

Do tego nie wiadomo, czy w przyszłości będą obowiązywały żółte i czerwone certyfikaty oraz czy nowe elektrownie otrzymają darmowe pozwolenia na emisję CO2 od roku 2013. Istnieje również niepewność związana z kształtowaniem się taryf za ciepło i kosztów przesyłu gazu. Ostatni, ale wcale nie najmniejszy problem to cena energii wytworzonej w elektrowniach gazowych. Wielu specjalistów uważa, że opłacalna jest tylko kogeneracja. To może oznaczać, że nowych siłowni gazowych nie będzie aż tak dużo.

Dariusz Malinowski

Dowiedz się więcej na temat: budowy | gaz | budowa | konieczność | PGNiG | elektrownie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »