Wzrost gospodarczy dzięki przestępcom - czarny rynek podniesie nam PKB

Truizmem jest stwierdzenie, że przestępczość przynosi krociowe zyski. Teraz zacznie przynosić zysk także politykom - już jesienią dochody z nielegalnej działalności wliczane będą do oficjalnych wyników gospodarczych. Dzięki temu kraje Unii Europejskiej uzyskają poprawę w statystykach dotyczących PKB, a tym samym we wskaźnikach dotyczących długu publicznego.

Do tej pory GUS podawał jedynie szacunkowe dane na temat szarej strefy. Dotyczyły one wyłącznie obrotu legalnymi towarami (usługami) poza systemem podatkowym. Uwzględnienie czarnego rynku w statystykach publicznych to krok dalej - dane zbierane przez urzędy statystyczne będą uwzględniały dodatkowo prowadzenie działalności prawnie zabronionej, takiej jak czerpanie zysków z prostytucji, handlu narkotykami, przemytu papierosów, alkoholu itd.

Skąd w ogóle wziął się ten pomysł? Z zastosowania prostej zasady: wszystko, co jest faktycznie wyprodukowane oraz każda świadczona usługa stanowi część gospodarki. Bez względu na to, czy prawo danego kraju zezwala na taką produkcję, czy też nie. Gdyby konsekwentnie nie wliczać nielegalnych towarów i usług, trzeba by było zamknąć oczy na fortuny, które zbudowano na handlu alkoholem w czasach prohibicji w USA. A pieniądze od nielegalnych gorzelników i przemytników były przecież wydawane przez nich na w pełni legalne: domy, samochody, żywność. I bez wątpienia wpływały na funkcjonowanie całej amerykańskiej gospodarki.

Reklama

Współcześnie nielegalną działalność do PKB do tej pory wliczały kraje takie, jak Estonia, Austria, Słowenia, Finlandia, Szwecja, czy Norwegia. Natomiast od września, w celu ujednolicenia danych gromadzonych przez Eurostat, wszystkie państwa członkowskie będą zobowiązane do gromadzenia danych o działalności przestępczej.

Nie każde przestępstwo trafi jednak do GUS-owskich szacunków. Polskie PKB nie urośnie między innymi na kradzieżach. Podliczone będą produkty i usługi, które stanowią przedmiot dobrowolnej umowy, a działania złodziei trudno do tej kategorii zaliczyć.

Jak wskazują eksperci, uwzględnianie zysków z prostytucji, czy z handlu narkotykami w statystykach publicznych z pewnością poprawi wskaźniki dotyczące wzrostu PKB. Poprawi też istotny dla Polski wskaźnik ogólnego zadłużenia, bo liczony jest on jako udział długu publicznego w PKB. Gdy rośnie PKB, wskaźnik ten więc spada. Prawdopodobnie ta statystyczna zmiana będzie więc miała pozytywny wpływ na postrzeganie przez inwestorów najbardziej zadłużonych państw UE.

Część komentatorów podchodzi jednak do pomysłu raczej sceptycznie - co prawda oficjalne wskaźniki będą lepsze, ale faktycznie nic się przecież nie zmieni. Nie staniemy się nagle bogatsi, po prostu nasze PKB obliczane będzie nieco inaczej. Dlatego przy najbliżej okazji, gdy usłyszymy od polityków o przewidywanym wzroście gospodarczym w przyszłym roku, warto pamiętać co tak naprawdę na ten wzrost będzie się składać.

rynekpracy.pl
Dowiedz się więcej na temat: narkotyki | PKB | przemyt | dane makroekonomiczne | szara strefa | prostytucja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »