Zakup RG da PKN minimum 400 mln zł oszczędności

Rotch Energy to była nasza przepustka do nieba - mówi Zbigniew Wróbel, prezes Polskiego Koncernu Naftowego Orlen.

Rotch Energy to była nasza przepustka do nieba - mówi Zbigniew Wróbel, prezes Polskiego Koncernu Naftowego Orlen.

Bez niej nie byłaby możliwa prywatyzacja Rafinerii Gdańskiej. A to otwiera drzwi do środkowoeuropejskiej konsolidacja firm z sektora paliwowego.

-Puls Biznesu: Po co Orlenowi zakup Rafinerii Gdańskiej?

Zbigniew Wróbel: Z dwóch powodów. Po pierwsze, chcemy wykorzystać efekt synergii. Ścisła współpraca Orlenu i Gdańska pozwoli uzyskać duże oszczędności - tylko w pierwszym etapie około 400 mln zł. Chodzi o koszty transportu, marketingu czy ograniczenie administracji.

Po drugie, połączenie z Rafinerią Gdańską służy obronie - zarówno rynkowej pozycji Orlenu na rynku, jak i miejsc pracy oraz bytu wielu tysięcy firm z nami powiązanych

Reklama

- Co konkretnie zakłada wasza strategia wobec Rafinerii Gdańsk?

- Chcemy tworzyć silny podmiot w branży paliwowo-energetycznej i petrochemicznej, którego celem byłoby następnie konsolidowanie sektora w Europie Środkowej. Takie działania są niezbędne, jeśli nie chcemy, aby w najbliższych latach doszło do załamania rynku paliwowego oraz przejęć firm w regionie przez koncerny zachodnie.

- Jednak ostatnio pojawiły się opinie, że wasza oferta jest dla resortu skarbu mało atrakcyjna...

- Tego nie rozumiem. Oferta była atrakcyjna, kiedy realizowało ją poprzednie konsorcjum Rotch Energy i rosyjskiego Łukoila. Natomiast, gdy w grze pojawił się Orlen, to ta sama oferta nagle przestała być atrakcyjna? Nie sądzę, by taka opinia mogła się pojawić w MSP. Poza tym jest to wszak nowa strategia rządu.

- To o co chodzi?

- Nie wiem. Pan chyba więcej wie ode mnie - Wejście konsorcjum Rotcha i Orlenu do RG wydaje się przesądzone, a gdańska firma rozpoczęła właśnie realizację bardzo kosztownego planu inwestycyjnego, który wcale nie musi być zbieżny z waszymi planami...

- To prawda. Niedawno podjęto tam szereg działań inwestycyjnych oraz długoterminowych zobowiązań sięgających milionów dolarów. Jeśli prywatyzacja Gdańska miałaby się szybko zakończyć np. z naszym udziałem, to pośpiech zarządu Rafinerii wydaje się nieuzasadniony i dziwny.

- Jak Pan sądzi, dlaczego Skarb Państwa realizuje prywatyzację RG, jednocześnie wspierając poprzez kontrolowane przez siebie instytucje finansowe samodzielne plany rozwoju RG?

- Proszę pozwolić mi nie zrozumieć tego pytania

- To inaczej. Załóżmy, że Orlen zostanie wraz Rochem właścicielem Rafinerii Gdańskiej. Czy obecne prace nad modernizacją zakładu będą kontynuowane?

- Nie uczestniczymy w procesie przygotowania przez RG projektu IGCC, czyli instalacji do zgazowania pozostałości po przerobie ropy naftowej. Nie mogę zatem wiedzieć, czy jest on realizowany w prawidłowy sposób i z właściwymi partnerami.

- Wracając do konsorcjum, to jaką rolę w tym układzie odgrywa Rotch Energy? - To była nasza przepustka do nieba - jedyna możliwa drogą do rozpoczęcia negocjacji z Naftą Polską. Gdyby nie współdziałanie z Rotchem, musielibyśmy czekać na rozpoczęcie całego przetargu od nowa, co wydłużyłoby prywatyzację i konsolidację sektora o wiele miesięcy. Postawiłoby to pod znakiem zapytania udział Polski w scalaniu sektora naftowego w Europie Środkowej. Nie można też zapomnieć, że według oferty Orlen sfinansuje tylko jedną czwartą zakupu, w zamian za co Rotch odda nam zarządzanie operacyjne.

- Czy jednak Rotch ma szanse na zdobycie pieniądze na zakup i realizację programu inwestycyjnego?-

Myślę, że tak. Skoro grupa, do której należy, dysponuje aktywami rzędu kilku miliardów funtów, to naprawdę nie będzie miała problemu z uzyskaniem kredytów na realizację tego projektu.

- Czy macie plan awaryjny gdyby okazało się, że wasz partner nie zdołał zorganizować finansowania?- Nie możemy mieć takiego planu, bo bez Rotcha wypadamy z gry!- W takim razie w jaki sposób Orlen zamierza sfinansować zakup Gdańska?''

- Nie jest tajemnicą, że mamy dużą siłę kredytową. Natomiast na pewno z myślą o RG nie sprzedamy udziałów w Polkomtelu. Nie musimy tego robić.

- Węgierski MOL oraz Konsorcjum Gdańskie uważają, że dopuszczenie Orlenu jako partnera Rotcha do negocjacji oznacza naruszenie zasad przetargu. Sugerują nawet możliwość zaskarżenia decyzji Nafty Polskiej. Co Pan na to?

- Oczywiście tej opinii nie podzielam ani ja, ani doradcy spółki, ani - zapewne - większościowy udziałowiec w spółce, czyli Skarb Państwa. W przeciwnym wypadku problem ten byłby przedmiotem rozmów. Wszystko jest zgodne z prawem.- Jaką rolę odegra w tej prywatyzacji Jan Kulczyk?

- To chyba oczywiste, że Jan Kulczyk interesuje się spółką, której jest współwłaścicielem.- Najbogatszy Polak przedstawił niedawno na łamach ăPB" swą wizję konsolidacji sektora naftowego w Europie Środkowej. Na ile wizja ta jest spójna z Pańską?- Z dużą satysfakcją mogę powiedzieć, że jest spójna, ale dodam, że wiele autorytetów ekonomicznych i politycznych też taką wizję podziela.

Đ Przejdźmy do niedawno podpisanej umowy w Niemczech. Czy opłacało się kupować od BP stacje benzynowe o kiepskich lokalizacjach i wysokich kosztach zaopatrywania w paliwo? Tą drogą trudno konkurować z niemieckimi konkurentami...

- To oczywiste, że nikt nie sprzedaje najlepszych obiektów. Jednak Ń po pierwsze Ń odpowiadają one naszym potrzebom, po drugie zapłaciliśmy za nie atrakcyjną cenę. Liczby mówią same za siebie. Średnia wydajność stacji kupionych przez nas od BP jest 50 proc. większa od notowanej na naszych stacjach w Polsce. - Skąd pochodzić będzie paliwo oferowane w Niemczech?

- Jedna trzecia stacji zaopatrywana będzie przez Płock, część przez Rafinerię Gdańską. Po prostu będziemy je zaopatrywać w każdy sposób, który pozowali nam zwiększać przychody całej naszej grupy.- Nie obawiacie się wojny cenowej na rynku niemieckim?

- Znamy pojęcie wojny cenowej. Wiemy, co kryje się pod tym pojęciem na rynku niemieckim. To już jednak przeszłość, a my nie mamy zamiaru psuć rynku. Uważamy, że nie stracimy klientów na tych 494 stacjach, a nawet przyciągniemy nowych, podobnie jak osiągamy to w Polsce- Czy te stacje będą działać w barwach Orlenu?

- Prowadzimy analizy. Nie nazwa wpływa na działanie sieci, ale poziom obsługi, lokalizacja i jakość paliwa Jeśli więc nie powstaną jakieś nowe, inne zagrożenia ograniczenia, to chcemy, aby działały z naszym logo.- To nie ostatnie słowo Orlenu na rynkach zagranicznych?

- Oczywiście, że nie. Myślimy o zwiększaniu naszego zaangażowania na rynku niemieckim i o wychodzeniu za naszą południową granicę. Poczekamy np. na to co wydarzy się w 2003 r. w Czechach. Do końca 2002 r. zawieszono tam prywatyzację Unipetrolu.

- Odkupili Państwo akcje Autostrady Wielkopolskiej od Orbisu. Rozumiem, że chcecie mieć ułatwiony dostęp do nowych lokalizacji pod stacje i zbyt dla produkowanych przez siebie asfaltów. Czy rzeczywiście jednak konieczne jest kupowanie lodowiska po to, by regularnie jeździć na łyżwach? - Nie wyobrażam sobie, by jadąc nową, asfaltową autostradą nie było na niej stacji w barwach Orlenu. Zwłaszcza w sytuacji, gdy w ostatnich latach utraciliśmy na rzecz zachodnich koncernów pozycję np. na Śląsku o połowę. Trzeba o nią znowu powalczyć.

- Jeśli mówimy o sprzedaży paliw, to jest Pan zadowolony, z decyzji Sejmu, która forsuje bardzo wysoki udział biokomponentów w paliwach? - Ustawa wejdzie w życie 1 lipca 2003 r. To trochę mało czasu na przygotowanie odpowiednich i bardzo kosztownych inwestycji. Nie znamy też do końca wpływu, jaki będzie miało paliwo z dodatkiem tak dużej ilości biokomponentów na silniki naszych aut. Kłopotliwy jest ponadto transport takiego paliwa. Obawiamy się także wzrostu szarej strefy. Skoro jednak Sejm podjął taką decyzję, będziemy to respektować, starając się minimalizować jej koszty i skutki.

- Jednak należąca do grupy PKN Orlen Rafineria Trzebinia wchodzi w produkcję biokomponentów... - Trzebinia będzie produkowała około 150 tys. ton biokomponentów rocznie, co zaspokoi od 30 do 50 proc. naszych potrzeb w tym zakresie i około 25-30 potrzeb całego rynku Zobaczymy, co będzie dalej. Nie jest to nasza najważniejsza działalność, ale zastanawiamy się nad zwiększeniem inwestycji w biopaliwa. Łatwo moglibyśmy stać się samowystarczalni. Mamy ku temu warunki.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: stacje | konsorcjum | oszczędności | zbigniew | Minimum | zakup | prywatyzacja | paliwo | Orlen
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »