Zapaść na rynku kredytowym. Powtórka z przeszłości

Choć maszyny drukarskie banków centralnych pracują tak, jak nigdy w historii, po wybuchu pandemii banki wszędzie na świecie zakręciły kurki z pieniędzmi dla przedsiębiorstw. Obecna zapaść kredytowa to sytuacja bardzo podobna jak po poprzednim wielkim kryzysie finansowym z lat 2007-2009.

Choć na całym świecie po pandemii nastąpiło to, co w języku bankowców określa się jako "credit crunch", nie wszystkim przedsiębiorstwom trudno jest o finansowanie. Łatwy, a nawet bardzo łatwy dostęp do niego mają wielkie globalne korporacje, które zbudowały już swoją pozycję na międzynarodowych rynkach obligacji. Ale im mniejsze przedsiębiorstwo, tym większe ma kłopoty z uzyskaniem kredytu w banku. Czy polityka banków centralnych daje efekty?

Ostrożność przede wszystkim

Kiedy wybuchła pandemia natychmiast zwolniła aktywność gospodarcza, a równocześnie gwałtownie wzrosła niepewność. Przedsiębiorstwa, spodziewały się spadku przychodów i możliwego braku gotówki, więc rzuciły się, żeby zdobyć jej zapasy. Na pokrycie kosztów operacyjnych, spłatę krótkoterminowych zobowiązań, czy wypłaty dla pracowników. Wielkie firmy, znane na rynkach obligacji, pożyczyły tylko w kwietniu dwa razy tyle ile w najlepszych miesiącach przed pandemią. Ale mniejszym banki nie chciały pożyczać pieniędzy.

Reklama

Takie wnioski wynikają z badań analityków Banku Rozliczeń Międzynarodowych (BIS) Tirupama Goela oraz José Maríi Sereny przeprowadzonych na rynkach długu w 121 krajach, obejmujących okres od wybuchu pandemii do początku czerwca tego roku. Zwracają oni uwagę, że pomimo polityki rządów i banków centralnych mającej wspierać udzielanie kredytów przez banki te ostatnie zachowały się podobnie jak podczas poprzedniego wielkiego globalnego kryzysu finansowego w latach 2007-9 - mocnym zakręceniem dopływu pieniędzy do gospodarki. Choć ten kryzys - w przeciwieństwie do poprzedniego - wcale nie zaczął się w sektorze bankowym.

"(...) banki zmagają się z trudnościami, ich zdolności kredytowe zostały osłabione, a słabe perspektywy gospodarcze sprawiły, że stały się bardziej ostrożne - napisali Tirupam Goel i José María Serena.

Jeśli tylko wziąć pod uwagę 15 największych globalnych banków najbardziej aktywnych na rynkach międzynarodowych kredytów udzielanych przez kilka instytucji (kredytów konsorcjalnych), to ich średnie koszty ryzyka wzrosły z niespełna 100 punktów bazowych na koniec zeszłego roku do blisko 200 pkt bazowych na koniec II kwartału tego roku. Rosnące ryzyko kredytowe to podstawowy powód tego, ze banki pożyczać nie chcą.

Nowe instrumenty

Ale podobnie jak w czasach poprzedniego kryzysu wielkie korporacje nie mają kłopotów ze sprzedażą na rynkach wyemitowanych obligacji. Spadek stóp procentowych i rentowności papierów rządowych spowodowały, że na rynkach jest dużo inwestorów skłonnych kupić ich papiery, choć oczywiście wiąże się to z ryzykiem. Gotowość banków centralnych do zakupu papierów korporacji to ryzyko jednak zmniejsza.  

Bo gdy wybuchła pandemia, już w II połowie marca banki centralne na całym świecie wprowadziły "luzowanie ilościowe" w polityce pieniężnej. W USA, Japonii, czy w strefie euro objęło ono także skup obligacji korporacyjnych. Spowodowało to, że już w kwietniu na rynku tych papierów wybuchł boom. Globalne zadłużenie z tytułu obligacji korporacyjnych wzrosło w kwietniu o 60 mld dolarów w porównaniu rok do roku. Ze znalezieniem chętnych na emisje nie miały problemów przedsiębiorstwa naprawdę wielkie, z rocznymi przychodami powyżej miliarda dolarów.

Przypomnijmy, że druga połowa marca była okresem, kiedy banki centralne rozszerzały istniejące wcześniej instrumenty skupu obligacji korporacyjnych lub tworzyły nowe. Niektóre zaczęły kupować dług na rynkach wtórnych, a także na pierwotnym. Jednocześnie rządy uruchomiły gwarancje kredytowe oraz finansowanie programów kredytowych, żeby zachęcić banki do udzielania kredytów. Te działania jednak w przypadku kredytu bankowego - przynajmniej do początku czerwca - nie dały rezultatów - wynika z badań ekonomistów BIS. Zapaść kredytowa jest podobna jak po poprzednim kryzysie.  

Nieskuteczna polityka?

Zapaść na rynku kredytowym, czyli "credit crunch" to zjawisko, które widzimy także w Polsce. Polskie banki bardzo mocno zaostrzyły politykę kredytową, a wielkość udzielonych przez nie kredytów dla firm na koniec czerwca była o ponad 6 mld zł mniejsza niż na koniec maja - wynika z danych Komisji Nadzoru Finansowego.  

Z badań ekonomistów BIS można wyciągnąć co najmniej dwa wnioski. Choć po wybuchu pandemii banki centralne na całym świecie zwiększyły "łagodzenie ilościowe" w sposób nieporównywalny z tym, jak po poprzednim kryzysie, to pieniądz do gospodarki poprzez sektor bankowy przestał płynąć. Już po poprzednim kryzysie wielu ekonomistów zwracało uwagę, że taka polityka pieniężna - jeśli chodzi o dopływ pieniądza do gospodarki - jest nieskuteczna. Okazuje się, że po trzech miesiącach pandemii też nie była skuteczna.

W Polsce po poprzednim kryzysie część polityków a nawet niektórzy ekonomiści mówili, że banki nie zasilają w wystarczający sposób pieniądzem polskiej gospodarki ponieważ polski sektor bankowy został sprywatyzowany, a właścicielami banków jest "kapitał zagraniczny". Od tamtego czasu polski sektor bankowy zrepolonizowano. Najważniejszym właścicielem dwóch największych polskich banków jest Skarb Państwa. A zapaść kredytową jaką mieliśmy wtedy, taką mamy teraz.

Jacek Ramotowski

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: kredyt | bank | banki centralne | gospodarka | pandemia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »