Zarzuty TP SA wobec Streżyńskiej

TP zakwestionowała w sądzie sposób powołania prezesa UKE. Zdaniem spółki, było ono niezgodne z prawem, więc jego decyzje są nieważne.

TP zakwestionowała w sądzie sposób powołania prezesa UKE. Zdaniem spółki, było ono niezgodne z prawem, więc jego decyzje są nieważne.

Wojewódzki Sąd Administracyjny (WSA) w Warszawie miał wczoraj rozpatrzyć dosyć typową skargę Telekomunikacji Polskiej (TP) na decyzję prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej (UKE) dotyczącą tzw. oferty ramowej. Jest to dokument określający warunki dzierżawy łączy dominującego operatora telefonicznego innym operatorom, zatwierdzany bądź określany przez prezesa UKE. TP wytoczyła argument, że decyzja nie może być zgodna z prawem, skoro wydający ją organ - prezes UKE - został powołany niewłaściwie.

Cena zwłoki

UKE powstał na mocy tzw. ustawy medialnej z 29 grudnia 2005 r. Zastąpił Urząd Regulacji Telekomunikacji i Poczty (URTiP), a jego prezes miał być wyłaniany spośród trzech kandydatów zaproponowanych przez Krajową Radę Radiofonii i Telewizji (KRRiT). Tej jednak nie było, bo ta sama ustawa zlikwidowała dotychczasową dziewięcioosobową KRRiT i powołała na jej miejsce pięcioosobową. Zanim wybrano nową radę, UKE przez pięć miesięcy działał bez prezesa.

Reklama

Anna Streżyńska pełniła przez ten czas obowiązki prezesa. Wówczas TP zakwestionowała jej zdolność decyzyjną, twierdząc, że żadne przepisy nie mówią, że p.o. prezesa może być organem administracyjnym. Zgodził się z tym Naczelny Sąd Administracyjny. P.o. prezesa Anna Streżyńska nie tylko nie mogła wydawać nowych decyzji, ale także sądy nie mogły rozpatrywać skarg na decyzje wydane jeszcze przez prezesa URTiP, które wobec tego nie mogły się uprawomocnić.

W maju premier powołał Annę Streżyńską na stanowisko prezesa. Teraz TP uznała, że powołanie jest nieważne, bo nie znalazła się ona w gronie trzech kandydatów KRRiT.

- Pani Streżyńska startowała w konkursie na prezesa i nie przeszła do drugiego etapu, ale premier i tak ją powołał. Nawet Komisja Europejska sygnalizuje zaniepokojenie zbyt dużym wpływem administracji rządowej na regulatorów rynku telekomunikacji - mówi Arwid Mednis, radca prawny TP.

- Akt powołania nigdy nie został zakwestionowany. Gdyby nawet naruszono prawo, to naruszyłby je premier, a nie UKE. Wadliwe powołanie nie jest powodem nieważności decyzji - uważa Monika Chmielewska, prawniczka UKE.

- Samego powołania nie da się zaskarżyć, bo przepisy nie przewidują takiego trybu postępowania. Możemy tylko kwestionować powołanie przy okazji badania konkretnej decyzji i uznaliśmy, że ta sprawa będzie odpowiednia ? wyjaśnia Arwid Mednis.

Przymusu nie ma

Art. 13 ustawy medialnej wprowadza do prawa telekomunikacyjnego zapis, że prezesa UKE powołuje i odwołuje premier spośród trzech kandydatów zaproponowanych przez KRRiT. Art. 22 tej samej ustawy mówi, że premier "po zaproponowaniu przez KRRiT trzech kandydatów powoła osobę, która obejmie stanowisko prezesa UKE", nie wspominając, że wybór ma się odbyć spośród trzech kandydatów.

Prezes UKE m.in. wydaje decyzje dotyczące przydziału częstotliwości czy warunków świadczenia usług telekomunikacyjnych, zatwierdza cenniki, stosuje kary, kontroluje urządzenia telekomunikacyjne znajdujące się w handlu.

WSA postanowił wydać wyrok za dwa tygodnie. Gdyby przychylił się do argumentacji TP, wszystkie decyzje prezes Streżyńskiej liberalizujące rynek mogłyby okazać się nieważne. Byłaby to fatalna wiadomość dla klientów i operatorów.

Joanna Barańska

Puls Biznesu
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »