Złoty naszym buforem bezpieczeństwa

To, że żyjemy w ciekawych czasach dla wszystkich jest już oczywiste. To, że obecne zmiany na rynkach kapitałowych staną się tematem wielu poważnych publikacji również nie budzi już wątpliwości. Nikt natomiast nie jest w stanie odpowiedzieć na pytanie, kiedy wszystko wróci do normalności? Kiedy na giełdach będzie bezpiecznie, a kursy piąć się będą głównie do góry? Kiedy polska waluta znowu będzie stabilna, a kredyty walutowe będą ogólnie dostępne?

Wydarzenia z ostatnich dni i tygodni oraz będące ich następstwem zmiany na rynkach finansowych wskazują, że na ostateczne odpowiedzi będziemy musieli jeszcze poczekać. Problemy Grecji (potężne zadłużenie i deficyt), a co za tym idzie zmniejszenie zaufania do wspólnej waluty oraz pojawiające się w tle kolejne dobre informacje o kondycji polskiej gospodarki to główne stymulatory ostatnich wahań wartości złotego. To właśnie posiadanie własnej waluty jest obecnie jednym z głównych buforów gospodarczego bezpieczeństwa Polski. Dzięki bowiem płynnemu kursowi walutowemu oraz autonomicznej polityce monetarnej jesteśmy w stanie efektywnie uplasować się w szybko zmieniającym się otoczeniu gospodarczym. Można też powiedzieć, że to w głównej mierze w oparciu o te czynniki kreowane są pozytywne wizje dalszych zmian gospodarczych w Polsce. Po bardzo dobrym, na tle europejskim i nie tylko, zamknięciu 2009 roku, kiedy to PKB wzrósł o 1,7 proc. r/r, rynek spodziewa się dalszej poprawy (w zależności od źródła prognoz oczekuje się, że rok 2010 zamkniemy z PKB w przedziale 2,3 - 3,0 proc.). Dodając do tego równie powszechne oczekiwanie na wyraźne spadki wskaźnika cen towarów i usług konsumpcyjnych (w styczniu odnotowano wartość 3,6 proc.; w ocenach NBP do połowy 2010 roku zbliżymy się do celu inflacyjnego: 2,5 proc.) można śmiało powiedzieć, że idzie ku lepszemu.

Reklama

Klimat sprzyjający rodzimej walucie

Fundamentalnie zatem wydaje się, że większość możliwych do dookreślenia czynników sprzyja polskiej walucie. Nawet opublikowane ostatnio zapowiedzi prezesa NBP Sławomira Skrzypka sugerujące oficjalne rozpoczęcie dyskusji na temat konieczności zaostrzenia polityki pieniężnej w pespektywie roku powinny okazać się wsparciem i w dłuższym horyzoncie czasu determinować umocnienie się złotego. W krótkim - kilkutygodniowym ujęciu - wskazać można, że jedyną przeciwwagą dla procesu aprecjacji jest ewentualna kontynuacja realizacji zysków na giełdach i surowcach, co może prowokować odpływ inwestorów z rynków wschodzących.

W szerszym ujęciu okazać się też może, że nawet obecne problemy Grecji stać się mogą wsparciem dla polskiego złotego. Inwestorzy bowiem z pewnością nie traktują casusu Grecji jako kwestii incydentalnej, problem wydaje się być znacznie poważniejszy. (Szacunki Unii Europejskiej na temat potrzeb pożyczkowych Grecji mówią o konieczności skupu papierów skarbowych w marcu i maju na łączną kwotę 16 miliardów EUR oraz wyemitowania w 2010 roku przez ten kraj nowych obligacji na kwotę 53 miliardów EUR.) W kolejce za Grecją stoją Hiszpania, Portugalia, a nawet Francja. Okazać się więc może, że wchodzimy w okres testu struktur całej Unii Walutowej. Do czasu ostatecznego rozstrzygnięcia (a to może potrwać) polska waluta postrzegana może być jako "ciekawa i perspektywiczna przystań".

Euro w opałach

Efekt zmniejszenia zaufania do wspólnej waluty od pewnego już czasu zaobserwować można na przykład na rynku pary EUR/CHF, gdzie notowania są najniższe (frank szwajcarski najmocniejszy do euro) od 2002 roku! Jeśli do tego dodamy publikowane już od kilku miesięcy komunikaty - zapowiedzi Centralnego Banku Szwajcarii (SNB) o wprowadzeniu działań zmierzających do ograniczenia zbytniej aprecjacji franka, to jasne zdaje się, że wycofywanie się inwestorów od euro ma już miejsce.

Podobne zjawisko, choć nie aż tak zaawansowane zaobserwować można na rynku eurodolara, gdzie ceny są najniższe (dolar zyskuje) od maja 2009 roku! Na rynku pojawiają się również głosy, że jesteśmy świadkami historycznej zmiany wag zaufania rynku do euro i dolara. Warto w tym miejscu zasygnalizować, że statystycznie rzecz ujmując fale spadków i wzrostów dolara nie są równej długości. Analizując bardzo długi czasookres, bo od 1972 roku widać, że amerykańska waluta średnio przez 5 lat drożeje i 8,5 roku tanieje. Obecny cykl, trwający mniej więcej od 2001 roku jest już jednym z najdłuższych i wiele wskazuje, że wchodzi w ostatni, finalny etap. O tym, czy tak rzeczywiście się stanie będziemy mogli się przekonać najprawdopodobniej już w ciągu najbliższych miesięcy.

Złoty coraz atrakcyjniejszy

A co w takim razie ze złotym? Otóż jak wskazuje bardzo pobieżnie przeprowadzona analiza głównych czynników makroekonomicznych (która zgodnie z teorią powinna pomóc znaleźć odpowiedź na pytanie w co inwestować), w dłuższej perspektywie powinniśmy obserwować systematyczne zwiększanie popytu na polską walutę. Ze względu na tendencje światowe (przesunięcie zainteresowania w kierunku dolara, nawet jeśli będzie to tylko średniookresowa tendencja) skala aprecjacji najwyraźniejsza może być względem wspólnej waluty europejskiej.

Sprawdź bieżące notowania walut na naszych stronach

Przedstawienie spraw w takim świetle pozwala przyjąć założenie, że obserwowane obecnie na rynku 4 złote za jedno euro okazać się może jedynie przystankiem do generowania nowych minimów - mowa o procesie przynajmniej kilkumiesięcznym. Ze względu jednak na utrzymującą się nerwowość rynków i tak zwane wstrząsy wtórne, w średnim terminie polska waluta jeszcze niejednokrotnie poddawana może być wyraźniejszym przecenom.

Czyżby więc po raz pierwszy od dłuższego czasu zmaterializować się miały prezentowane na początku tego roku prognozy, że w grudniu za jedno euro będziemy płacić 3,80 - 3,70 złotych?

dr Jarosław Klepacki, vice dyrektor Departamentu Doradztwa Inwestycyjnego ECM Dom Maklerski SA

miesięcznik KAPITAŁOWY
Dowiedz się więcej na temat: polska waluta | waluta | bezpieczeństwo | kredyty walutowe | złoty | waluty
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »