"Zły bank" może pomóc gospodarce po kryzysie

Polska powinna jak najszybciej wprowadzić przepisy ułatwiające restrukturyzację kredytów i przedsiębiorstw oraz umożliwiające powołanie "złego banku" - radzi Iwona Kozera, partner zarządzający w firmie doradczej EY. Jej zdaniem - w czarnym scenariuszu - obecny kryzys gospodarczy może zamienić się w kryzys bankowy, a bankowy - dalej pogrążać gospodarkę.

- Czeka nas trudny okres w gospodarce realnej i to też będzie miało wpływ na sektor bankowy (...) Dla sektora bankowego wyzwanie wzrostu ryzyka kredytowego jest bardzo istotne - powiedziała Iwona Kozera podczas zdalnej debaty "Kwadrans z Europejskim Kongresem Finansowym".
W ogłoszony w czwartek suplemencie do raportu na temat sytuacji polskiego sektora bankowego w 2019 roku Związek Banków Polskich przestrzegł, że można oczekiwać "wzrostu poziomu złych kredytów, mniejszego popytu na kredyt, powstania strat finansowych przynajmniej w niektórych bankach, ograniczenia ich aktywności biznesowej, a być może w skrajnych przypadkach pojawienia się ryzyka upadłości poszczególnych banków" jeśli okres kwarantanny się przedłuży.

Reklama

Oczekiwanie na to co nadejdzie

Choć na razie dramatycznych skutków gospodarczych kryzysu w Polsce gołym okiem nie widać, eksperci przestrzegają - to dopiero jego początek. Skutki będą bardzo bolesne. Iwona Kozera zwraca uwagę, że wyjściu gospodarki na prostą nie sprzyja permanentna sytuacja niepewności - czy i kiedy wirus ponownie uderzy.

Ta sytuacja powoduje, że nastroje konsumentów poprawiają się powoli i nie są oni wciąż skłonni do zwiększania wydatków, mimo otwarcia sklepów i wielu usług. A w czasie lockdownu wartość dodana spada o 20-25 proc. licząc rok do roku. Im dłużej trwa zamknięcie i niepewność tym większe są straty, bo kolejne firmy nie wytrzymują utraty przychodów.

- W sytuacji wyjścia (z lockdownu) możliwe jest powolne ożywienie, zaburzone szokami zewnętrznymi i ewentualnymi wzrostami zakażeń. Będziemy mieli raczej stopniowy wzrost, co jakiś czas spowalniany. Prawdopodobne jest 4-5 proc. recesji w 2020 i odbicie w przyszłym roku - powiedziała Iwona Kozera.  

Kryzys w gospodarce wskutek tego, że przedsiębiorstwa upadają a ludzie tracą pracę może doprowadzić do wzrostu wartości niespłacanych kredytów, a jeśli będzie ona duża - do kryzysu bankowego. W czarnym scenariuszu wybuch kryzysu bankowego pogłębiłby jeszcze bardziej kryzys gospodarczy.

- Kryzys uderzył w realną gospodarkę, ale przeniesie się na sektor bankowy, a ten w sektorze bankowym przeniesie się znowu na realną gospodarkę - powiedziała Iwona Kozera.

Banki w defensywie

Na razie przedsiębiorstwa korzystają z programów pomocowych dostarczających im płynności i pozwalających pokryć część kosztów wynagrodzeń, co powstrzymuje je przed zwalnianiem pracowników. Ludzie i firmy korzystają też z "wakacji kredytowych". Dlatego też nie sposób jeszcze teraz przewidzieć, jakie będą skutki wzrostu ryzyka kredytowego dla banków, ale jest pewne, że ono wzrośnie. Czy aż tak bardzo, że może doprowadzić niektóre banki do upadku?

- Trudno jest jeszcze koszt ryzyka szacować i prognozować, bo trudno przewidzieć tempo, w jakim banki będą musiały restrukturyzować kredyty i przedsiębiorstwa. W latach 2008-9 koszt ryzyka (odpisy na złe kredyty w stosunku do wszystkich spłacanych kredytów brutto) ostatecznie sięgał prawie 2 proc., a dziś startujemy z 0,8-0,9 proc. Będziemy dokładniej to widzieć w drugiej połowie tego roku, a jeszcze lepiej - w przyszłym roku - powiedziała Iwona Kozera.

Już teraz, choć głównie z powodu fatalnej sytuacji na razie tylko sektora wydobycia ropy naftowej, amerykańskie banki robią już znacznie większe odpisy niż w poprzednich latach. Banki europejskie zwiększyły odpisy w I kwartale o ok. 700 mln euro w porównaniu do poprzedniego kwartału. W polskich zapewne też pojawią się kredytowe straty. 

- Trudno ryzyko kredytowe rozpatrywać całkowicie odrębnie. Banki działają w warunkach niskich stóp, cyklu obniżek miesiąc po miesiącu. Wpływ tych obniżek jest bardzo istotny. Szacuje się, że mogą dać spadek zysku nawet o 4 mld zł (w tym roku) - powiedziała.

W ubiegłym roku cały polski sektor bankowy miał 14,2 mld zł zysku netto. Rada Polityki Pieniężnej po wybuchu pandemii obniżyła stopy procentowe w marcu, kwietniu i w maju w tym główną łącznie o 140 punktów bazowych do 0,1 proc.  

- To bardzo kontrowersyjna decyzja RPP - powiedział Leszek Pawłowicz, profesor Gdańskiej Akademii Bankowej i koordynator EKF.

- Trudno generować dodatkową podaż kredytu z powodu ryzyka i malejących stóp jeszcze przy dużych obciążeniach regulacyjnych. Będziemy mieli do czynienia z malejąca możliwością udzielania przez banki finansowania gospodarce. Rentowność całego sektora będzie istotnie niższa w tym i przyszłym roku, a w dużych segmentach sektora będzie ujemna. Najlepiej będą sobie radziły banki największe - powiedziała Iwona Kozera.

Co można zrobić?

Skoro sytuacja przybiera coraz gorszy obrót, to czy można temu w jakiś sposób zaradzić? Jak przerwać błędne koło kolejnych etapów kryzysu, które nawzajem wzmacniają swoją siłę zniszczenia?  Ekspertka EY mówi o dwóch rozwiązaniach instytucjonalnych, które mogą mieć duży wpływ na sytuację gospodarki i szybkość odzyskiwania przez nią lepszej kondycji po kryzysie.

- Mamy systemową potrzebę dotyczącą restrukturyzacji. Banki będą coraz częściej musiały restrukturyzować zadłużenie lub przedsiębiorstwa, które mają zadłużenie. Potrzebujemy nowego prawa restrukturyzacyjnego, dostosowanego do znacznie większych potrzeb - powiedziała.

- Druga kwestia polega na tym, czy wobec rosnących portfeli nieregularnych kredytów nie podjąć działań w zakresie tworzenia "złego banku", czy też asset management company (firmy zarządzające złymi aktywami) - dodała.

"Złe banki" to pomysł na uwolnienie banków od niespłacanych kredytów i umożliwienie im ciągłości kredytowania. Wspierane przez rząd "złe" banki powstały po kryzysie, jaki dotknął kraje skandynawskie na początku lat 90. zeszłego wieku. W Szwecji i Finlandii powstały specjalne agencje przejmujące z banków złe kredyty. Po tej operacji sektory bankowe państw skandynawskich odzyskały swoją siłę.  

Dopiero po wielkim kryzysie finansowym sprzed ponad dekady, a następnie kryzysie zadłużenia w strefie euro "złe" banki  zaczęły powstawać w innych krajach Europy. Swoje "złe banki" czy też agencje zarządzania złymi bankowymi aktywami mają Irlandia, Słowenia, Hiszpania i Włochy. Padały też propozycje powołania ogólnoeuropejskiej agencji specjalizującej się w restrukturyzacji, zarządzaniu i sprzedaży złych kredytów po tym, jak okazało się, że po kryzysach z lat 2008-2012 europejskie banki mają ich na grubo ponad miliard euro.

"Zły bank" to nie tylko ulga dla banków. Ważniejsze jest, że dzięki takiej instytucji powstaje możliwość stworzenia spójnej polityki zarządzania złymi długami, ich restrukturyzacją oraz restrukturyzacją upadłych firm.   

- Ta sytuacja bez wątpienia wymaga też stymulowania rozwoju wtórnego rynku długów- powiedział Leszek Pawłowicz.

Obecnie polskie banki dyskutują nad możliwościami powołania takiej instytucji, ale nie będzie ona mogła powstać bez uchwalenia dla niej odpowiednich ram prawnych. Prawdopodobnie konieczny byłby także udział w "złym banku" Skarbu Państwa, choćby z tego powodu, że państwo gwarantuje kredyty, z których część zapewne nie zostanie spłacona.

- Są przykłady historyczne, że "złe banki" odgrywały istotną rolę we wzmacnianiu stabilności finansowej banków czy też całych gospodarek - powiedziała Iwona Kozera.

- Taka instytucja powinna mieć jasno zdefiniowany mandat zarówno biznesowy, jak społeczny, zagwarantowaną niezależność, wynagrodzenia powiązane z wynikami, przejrzyste zasady zarządzania, płaskie struktury organizacyjne. Jest czas, żeby się nad tym zastanowić i mieć przygotowane rozwiązania na scenariusze nie nadmiernie optymistyczne - dodała.

Jacek Ramotowski

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: bankowość | kredyt | Europejski Kongres Finansowy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »