Dotacje inwestycyjne, czyli Las Vegas w Polsce

Unijne dotacje inwestycyjne dla firm są już wdrażane od kilkunastu miesięcy, zarówno w programach krajowych, jak i regionalnych. Wydaje się, że nie będziemy mieli problemu z wykorzystaniem do 2013 roku kilku miliardów euro przeznaczonych na bezpośrednie wsparcie inwestycyjne.

Unijne dotacje inwestycyjne dla firm są już wdrażane od kilkunastu miesięcy, zarówno w programach krajowych, jak i regionalnych. Wydaje się, że nie będziemy mieli problemu z wykorzystaniem do 2013 roku kilku miliardów euro przeznaczonych na bezpośrednie wsparcie inwestycyjne.

W większości przeprowadzonych do tej pory konkursów popyt na środki zdecydowanie przekraczał bowiem podaż. Gdyby jedyną miarą sukcesu była wielkość zakontraktowanych - wydatkowanych środków w stosunku do całkowitego budżetu przeznaczonego na inwestycyjne dotacje dla firm, już dzisiaj można byłoby uznać tą formę wsparcia za wielki sukces. Z dużym prawdopodobieństwem można stwierdzić, że na koniec okresu programowania wskaźnik ten osiągnie wartość zbliżoną do 100 proc. W niektórych programach ten wskaźnik zostanie zapewne osiągnięty na długo przed terminem, gdyż część instytucji wdrażających dotacje - w ramach "walki z kryzysem" - zakontraktuje wszystkie środki już w bieżącym roku.

Reklama

Jeśli jednak popatrzy się na projekty wybierane do finansowania, mówienie o sukcesie nie jest już tak oczywiste. Motywem przewodnim większości działań skierowanych do przedsiębiorców jest innowacyjność, czyli wprowadzenie do firmy zmian produktowych, procesowych, organizacyjnych lub marketingowych będących wynikiem realizacji inwestycji współfinansowanej środkami unijnymi. Zgodnie z zapisami dokumentów programowych, wsparcie publiczne miały otrzymywać projekty najbardziej innowacyjne - zwłaszcza takie, gdzie wprowadzane są innowacje na skalę światową albo przynajmniej krajową. Dzięki takiemu podejściu do wybieranych projektów możliwe byłoby osiągnięcie jednego ze strategicznych celów polityki rozwoju - podnoszenie konkurencyjności polskiej gospodarki. Dobro rzadkie, jakim są fundusze publiczne - w tym szczególnie unijne - powinno być wykorzystywane efektywnie, wyłącznie na projekty o największej wartości dodanej, nie tylko z punktu widzenia wspieranego przedsiębiorstwa, ale także całej polskiej gospodarki. Nie mówiąc już o realizacji głównego celu strategii lizbońskiej - czyli uczynienia Unii Europejskiej najbardziej konkurencyjną gospodarką świata.

Projekty bez wartości dodanej

Rzeczywistość jest jednak zgoła odmienna. Przeglądając listy beneficjentów unijnych programów inwestycyjnych dla firm, co krok można natknąć się na ,,innowacyjne'' fitness kluby, restauracje, piekarnie, stacje diagnostyczne, domy weselne, stacje benzynowe czy domy pomocy społecznej (sic!). Oczywiście z punktu widzenia tych firm czy instytucji sytuacja powyższa nie budzi wątpliwości. Przedsiębiorcy skorzystali z szansy otrzymania wsparcia, którą dla praktycznie każdej firmy otwierają konkursy unijne. I chwała im za to, że z tej szansy skorzystali. Trudno bowiem te firmy winić, że pieniądze unijne otrzymały - przygotowały projekty, które w oparciu o przyjęte dla danego działania kryteria zostały pozytywnie ocenione przez gremia eksperckie tworzone przy okazji każdego konkursu. Również dla klientów tych firm jest to dobra informacja. Każdy wolałby ćwiczyć w nowoczesnym fitness clubie, jadać w urządzonej gustownie restauracji czy tankować na pachnącej świeżością stacji benzynowej. Polska, bogata w domy weselne, być może niedługo stanie się drugim Las Vegas. Ale czy z punktu widzenia całej gospodarki takie podejście do wydatkowania środków publicznych wydaje się właściwe?

Zdecydowanie nie. Wiele z tych projektów będzie bowiem generować niewielką wartość dodaną, nie wychodzącą poza granice lokalnego rynku - a przy okazji zakłócających konkurencję na lokalnym rynku. Projekty te w niewielkim stopniu przyczynią się do poprawy konkurencyjności polskiej gospodarki na europejskim i światowym rynku, bo trudno w dobie społeczeństwa informacyjnego i gospodarki opartej na wiedzy konkurować nawet najbardziej nowoczesnymi cukierniami. Jeśli celem środków publicznych miała być aktywacja środków prywatnych na rzeczywiście innowacyjne projekty, to w wielu przypadkach to się nie udało. Dotacje unijne wygenerowały wiele mało innowacyjnych projektów, które pewnie i tak zostałyby zrealizowane bez dodatkowej zachęty ze strony sektora publicznego. Jedna z podstawowych zasad polityki regionalnej - zasada dodatkowości - mówi, że fundusze strukturalne nie powinny zastępować istniejących źródeł finansowania. A wypieranie przez środki publiczne dostępnych środków prywatnych to klasyczne naruszenie tej zasady.

Co powinno zostać zrobione? Na pewno kryteria oceny inwestycyjnych projektów zgłaszanych do finansowania przez przedsiębiorców winny zostać znacząco zaostrzone - zwłaszcza na poziomie regionalnym. Tak, aby szanse na unijne wsparcie miały wyłącznie projekty, których oddziaływanie i innowacyjność wykracza poza rynek lokalny.

Innowacyjny, czyli jaki?

Kolejna kwestia to jednoznaczne określenie sposobu oceny innowacyjności. Dzisiaj funkcjonuje kilka odmiennych definicji oraz sposobów oceny tego terminu. Konieczne jest zatem stworzenie pewnego wspólnego mianownika dla wszystkich działań, w których innowacyjność jest jednym z kryteriów oceny projektów. Warto się także zastanowić nad sensownością kryterium stosowania danej technologii w świecie przez okres x lat ze względu na ogromne trudności z weryfikacją takiej informacji. Co jednak ze wsparciem projektów, które po zmianie kryteriów nie mogłyby otrzymać dotacji? Na te firmy oczekiwałyby ze swoją ofertą instytucje finansowe - banki i firmy leasingowe oraz wspierane środkami unijnymi fundusze pożyczkowe i fundusze poręczeniowe. Naturalnym źródłem finansowania mało innowacyjnych projektów jest bowiem rynek komercyjny, a nie bezzwrotne środki publiczne. Dodatkowo firmy te mogłyby korzystać z oferty doradczej, szkoleniowej czy informacyjnej, wspieranej środkami unijnymi i oferowanej m.in. przez ośrodki Krajowego Systemu Usług dla MŚP.

Ogromna praca czeka także naszych ustawodawców. W opublikowanym niedawno przez Bank Światowy corocznym raporcie na temat warunków prowadzenia działalności gospodarczej, Polska zajęła skandalicznie niskie 72 miejsce. Okazuje się, że biznes jest łatwiej prowadzić w Rwandzie, Mongolii, na Białorusi, niż w Polsce. Można się zastanawiać, czy polscy przedsiębiorcy byliby skłonni zrezygnować z możliwości skorzystania z dotacji unijnych w zamian za awans Polski do pierwszej dziesiątki rankingu Banku Światowego? Bo dzisiaj dotacje unijne są przyznawane w bardzo niesprzyjających warunkach funkcjonowania biznesu. W kontekście wspomnianej powyżej roli rynku komercyjnego warto zwrócić uwagę, że spośród dziesięciu kryteriów uwzględnionych przy tworzeniu rankingu Banku Światowego, Polska została najwyżej oceniona w kryterium "dostępność kredytu" (15 miejsce). Bank Światowy potwierdził zatem istnienie konkurencyjnego i profesjonalnego rynku usług bankowych, który obecnie jest w bardzo niewielkim stopniu wykorzystywany przy okazji wdrażania programów unijnych. W zaledwie jednym - na ponad 600 - działaniu programu operacyjnego banki są oficjalnie włączone do systemu wdrażania. Mowa o kredycie technologicznym realizowanym w ramach PO Innowacyjna Gospodarka.

Administracja mówi bankom: nie

Mimo wielu prób podejmowanych przez Związek Banków Polskich, do tej pory nie udało się przekonać instytucji publicznych do zalet systemu wdrażania z udziałem sektora bankowego: dźwigni finansowej, większej skali działań informacyjnych i doradczych, skrócenia czasu oceny projektów, zmniejszenia ryzyka nietrwałości inwestycji ocenionych wcześniej przez banki czy znacznego obniżenia kosztów po stronie sektora publicznego. Dodatkowo w niektórych programach dostęp do kredytu dla firm chcących skorzystać z oferty bankowej przy realizacji inwestycji unijnych jest utrudniony poprzez nieakceptowanie przez instytucje wdrażające cesji dotacji na rzecz banku, która to cesja jest najprostszą i do tego bezpłatną formą zabezpieczenia kredytów unijnych.

Już dzisiaj trzeba rozmawiać na temat kształtu wspierania polskiej przedsiębiorczości po roku 2013, pamiętając, że zapewne środki z budżetu unijnego będą skromniejsze w porównaniu z obecnym okresem. A w tych województwach, w których już w przyszłym roku nie będą dostępne żadne dotacje inwestycyjne dla firm, szczególnie uzasadnione jest szybkie ustanowienie regionalnego partnerstwa publiczno-prywatnego z udziałem m.in. sektora bankowego i leasingowego, funduszy pożyczkowych i poręczeniowych oraz najważniejszych regionalnych instytucji publicznych na rzecz sprawnego systemu finansowania przedsiębiorczości. Istnieje bowiem groźba, że firmy z regionu nie posiadającego już żadnych instrumentów wsparcia, będą sięgały po dotacje w innych województwach, przenosząc część działalności do tych województw. Partnerstwo takie mogłoby przyjąć kształt "regionalnego kredytu technologicznego", wykorzystującego inne niż fundusze unijne środki publiczne jako źródła wsparcia. Jest to o tyle uzasadnione, że każde z województw przygotowało własną regionalną strategię innowacji, która w ten sposób uzyskałaby pełną możliwość realizacji strategicznych założeń. Stworzenie takiego partnerstwa i zapewnienie warunków dla jego efektywnego funkcjonowania pozwoliłoby ograniczyć negatywne skutki braku dotacji unijnych przez okres kilku lat (zapewnienie łatwiejszego dostępu do kapitału) oraz stworzyć warunki do dużej bardziej efektywnej absorpcji przyszłych środków unijnych, gdy stworzony i wdrożony regionalny system wsparcia zostanie w roku 2014-2015 zasilony środkami unijnymi. Dzisiejsze dyskusje na temat budżetu UE po roku 2013 wskazują, że innowacyjność "z wyższej półki" będzie jednym z najważniejszych obszarów wspieranych przez Wspólnotę. Dlatego tym bardziej palące staje się przygotowanie do absorpcji tych dużo trudniejszych pieniędzy.

Tomasz Kierzkowski, dyrektor Biura Funduszy Unii Europejskiej i Programów Publicznych, Bank Pekao SA

Poglądy wyrażone w artykule są prywatnymi poglądami autora i w żadnym stopniu nie wyrażają poglądów instytucji, w której jest zatrudniony. Tytuł i śródtytuły pochodzą od redakcji.

Fundusze Europejskie
Dowiedz się więcej na temat: bank | L.A.S. | środki | dotacje | las vegas | fundusze | firmy | Las Palmas | innowacyjność
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »