Nie będą ubożsi!

Nowy system unijnych dopłat bezpośrednich, przedstawiony we wtorek przez Komisję Europejską, nie pomniejszy sum kierowanych do polskich rolników, uważa wicedyrektor generalny Dyrekcji Generalnej Komisji Europejskiej ds. rolnictwa i rozwoju obszarów wiejskich Jerzy Plewa.

Nowy system unijnych dopłat bezpośrednich,  przedstawiony we wtorek przez Komisję Europejską, nie pomniejszy sum kierowanych do polskich rolników, uważa wicedyrektor generalny  Dyrekcji Generalnej Komisji Europejskiej ds. rolnictwa i rozwoju  obszarów wiejskich Jerzy Plewa.

- Przejście na ten nowy system wcale nie uszczupla dopłat bezpośrednich na gospodarstwo. Zmienia jedynie sytuację, bo płatność nie jest przypisana do hektara, tylko do gospodarstwa - tłumaczył w rozmowie z PAP Plewa. Zapewniał, że zmiana ta będzie wymagać dostosowań głównie ze strony administracyjnej.

Przypomniał, że wiele emocji budziły propozycje wprowadzenia limitów płatności. Ostatecznie uzgodniono, że minimalna dopłata nie powinna być mniejsza niż 250 euro rocznie, i powinna przysługiwać rolnikom, których gospodarstwa mają co najmniej 1 ha. - W Polsce nie spowoduje to żadnych zmian, bo mamy już taki właśnie limit - podkreślił Plewa.

Reklama

-Jeśli chodzi o najwyższy limit, to rozważano różne możliwości m.in. górny limit i nic ponadto, lub progresywne: im wyższe dopłaty dostaje dany rolnik, tym więcej odcina się z przysługującej mu kwoty i przeznacza na rozwój obszarów wiejskich - powiedział.

- Ostatecznie - poinformował dyrektor - przyjęto tzw. progresywną modulację: pieniądze "odcięte" z płatności bezpośrednich będą przesuwane na rozwój obszarów wiejskich, przy czym przesunięcie będzie zależało od wielkości gospodarstwa - Natomiast limit będzie zależny od wysokości dopłat bezpośrednich przypadających na dane gospodarstwo.

Zarówno w starych, jak i w nowych państwach członkowskich, rolnicy, których dopłaty bezpośrednie wynoszą mniej niż 5 tys. euro na gospodarstwo rocznie, będą w dalszym ciągu dostawali te same kwoty, co dotychczas. W Polsce w tym przedziale dopłat znajduje się prawie 3/4 (74 proc.) gospodarstw rolnych.

Natomiast część dopłat tych, którzy dostają więcej, od przyszłego roku będzie przekierowana na rozwój wsi - w kolejnych latach coraz więcej.

W starych państwach członkowskich w przedziale dopłat od 5 tys. do 99 tys. 999 euro w przyszłym roku będzie to 2 proc., w 2010 - 4 proc., w 2011 - 6 proc. i w 2012 - 8 proc. W przedziale między 100 tys. a 199 tys. 999 euro rocznie, będzie to analogicznie 5, 7, 9 i 11 proc., a między 200 tys. a 299 tys. 999 - 8, 10, 12 i 14 proc. Wreszcie najbogatsi rolnicy, których dopłaty przekraczają 300 tys. euro rocznie, będą od przyszłego roku dostawać o 11 proc. mniej; za dwa lata 13 proc. ich dopłat trafi na rozwój obszarów wiejskich, w 2011 będzie to 15 proc., a rok później - 17 proc.

W efekcie - ponieważ dotychczas, w ramach reformy WPR z 2003 roku, dopłaty rolników starych państw członkowskich już są mniejsze o 5 proc., to w największych gospodarstwach - które otrzymują więcej niż 300 tys. euro rocznie - wpływy z dopłat bezpośrednich będą w 2012 roku o 22 proc. mniejsze, niż gdyby unijna polityka rolna nie podlegała zmianom.

Jednak - jak podkreślił Plewa - kwoty, które będą przenoszone z dopłat bezpośrednich dla rolników na rozwój obszarów wiejskich, liczy się tak jak podatki, a poszczególne limity traktowane są jak progi podatkowe. W efekcie redukcja wysokości dopłat jest realnie mniejsza.

Natomiast polscy rolnicy, podobnie jak rolnicy pozostałych nowych państw członkowskich, są na razie - w założeniu miało to być do 2013 roku - wyjęci spod działania tego mechanizmu. Jednak ponieważ w związku z reformą WPR z 2003 roku moment wyrównania dopłat w nowych i starych krajach członkowskich nastąpi ponad rok wcześniej, to te nowe regulacje obejmą również nowe kraje członkowskie rok wcześniej.

I tak rolnicy, którzy dostają między 5 tys. a 99 tys. 999 euro rocznie - a stanowią oni w Polsce 22 proc. - otrzymają za cztery lata o 3 proc. mniej; ci, którzy znajdują się w przedziale między 100 tys. a 199 tys. 999 euro i stanowią 2 proc. - będą mieć o 6 proc. niższe wpływy z unijnych dopłat; z przedziału między 200 tys. a 299 tys. 999 euro, którzy stanowią 0,9 proc. polskich rolników - otrzymają o 9 proc. mniej. A najbogatsi, których jest w Polsce 1,1 proc. i którzy z tytułu dopłat bezpośrednich dostają co roku z budżetu WPR ponad 300 tys. euro, będą mieli 12 proc. mniej.

- Potem te różnice powinny się wyrównać - podkreślił. - Wszystkich będzie obowiązywał ten sam system -

Propozycje kolejnych zmian w unijnej polityce rolnej KE przedstawiła w listopadzie zeszłego roku. We wtorek, po półrocznych konsultacjach - jak powiedział dyrektor w DG ds. rolnictwa - mamy tekst prawny, projekt regulacji i ocenę skutków regulacji, które Komisja proponuje - artykuł po artykule; są tam podane konkrety dotyczące proponowanych rozwiązań -

Plewa zastrzegł, że jest to "propozycja prawna", którą będzie jeszcze musiała zaakceptować Rada UE. - Jest zamiar Komisji Europejskiej, aby tę akceptację uzyskać jeszcze w tym roku - dodał.

- Podstawowym systemem w Unii Europejskiej jest i będzie system płatności na gospodarstwo z możliwością również płatności regionalnej - podkreślił dyrektor. Ta druga możliwość polega na ujednoliceniu dopłat do hektara w ramach danego regionu i przypisanie ich do wielkości konkretnego gospodarstwa. Plewa przypomniał, że system jednolitej płatności na hektar, który obecnie obowiązuje w większości nowych państw członkowskich - od początku był przewidywany jako system przejściowy, tylko do 2009 roku.

Polska była zainteresowana utrzymaniem tego systemu. - Taka możliwość została zaakceptowana - jest propozycja przedłużenia tego systemu maksymalnie do roku 2013 - poinformował dyrektor. Najpóźniej do tego czasu wszystkie państwa członkowskie powinny przejść na system płatności na gospodarstwo lub tę płatność otrzymać w ujęciu regionalnym.

- To nie będzie cięcie, tylko przejście - wyjaśniał Plewa. - Każde państwo członkowskie stosujące system dopłat do hektara, do 1 sierpnia danego roku będzie mogło zgłosić chęć przejścia na system dopłat na gospodarstwo w następnym roku. Dodał, że np. Węgry już ogłosiły, że od przyszłego roku zamierzają wprowadzić jednolity system płatności na gospodarstwo.

Dyrektor w DG ds. rolnictwa poinformował, że okresem referencyjnym, czyli stanowiącym podstawę do określenia wysokości dopłaty do gospodarstwa, będą lata: 2005, 2006 i 2007. Wyjątkiem będą nadzwyczajne wydarzenia i sytuacje np. klęska żywiołowa.

- Każdy system ma swoje wady i zalety. Jedną z zalet przypisania płatności do gospodarstwa, a nie do hektara jest to, że łatwiej będzie w przyszłości zaprojektować ten system tak, żeby korzystali z niego rzeczywiście rolnicy fizycznie uprawiający ziemię, a nie - jak to się w Polsce mówi "rolnicy z Marszałkowskiej", czy w Unii - "sofa farmers" - powiedział Plewa.

Drugim bardzo ważnym elementem nowego systemu jest - jego zdaniem - to, że płatność nie będzie przypisana do hektara, bo w istotny sposób wpływa to na wzrost cen ziemi. Natomiast wtedy kiedy dopłaty są związane z gospodarstwem, można sprzedać tytuł własności ziemi z dopłatami albo bez nich. Te sprawę regulują poszczególne państwa członkowskie, ale teoretycznie możliwe jest sprzedanie części gospodarstwa bez prawa do otrzymywania dopłat, czyli zachowanie ich mimo zbycia ziemi. - Tylko jest pytanie czy ktoś będzie chciał kupić taką ziemię? - przyznał dyrektor.

Nie wiadomo jeszcze ile pieniędzy UE przeznaczy na rolnictwo w nowej perspektywie finansowej, jednak - przewiduje dyrektor w DG ds. rolnictwa - należy liczyć się z tym, że "trzeba będzie lepiej wykorzystywać te środki, które są teraz". Natomiast - zapewnił - "nie ma żadnych głosów w KE" wskazujących na możliwość renacjonalizacji WPR. Bez niej nie można byłoby mówić o jednolitym rynku, bo wparcie dla rolnictwa zależałoby od możliwości budżetowych poszczególnych państw członkowskich, a te - jak wiadomo - różnią się w sposób istotny.

- Mamy też wspólne zobowiązania wobec WTO - przypomniał Plewa. Zwrócił przy tym uwagę, że dopłaty wspierające dochody, a nie przypisane do produkcji, zaliczane są do tych, które nie zakłócają handlu. - To powoduje, że Światowa Organizacja Handlu uznaje mechanizmy wsparcia rolnictwa (zaproponowane we wtorek przez KE- PAP) za dopuszczalne - poinformował.

Przypomniał też, że obecny etap reformy WPR ma za zadanie m.in. uproszczenie tej polityki. - Mamy dużo uchylonych regulacji, które niespecjalnie były potrzebne, a teraz podjęty został wysiłek, żeby uprościć wymogi rolno-środowiskowe, których spełnienie jest warunkiem uzyskania dopłat bezpośrednich - powiedział.

Kolejnym ważnym elementem przedstawionych we wtorek rozwiązań, jest możliwość wykorzystania do 10 proc. płatności z tzw. koperty narodowej (czyli przekazane z budżetu UE na płatności bezpośrednie w danym kraju-PAP) na cele związane z nowymi wyzwaniami, np. na poprawę marketingu produktów rolnych, na wyzwania związane z bioenergią, zmianami klimatu, a w związku z tym m.in. na wsparcie ubezpieczeń rolniczych, a także na wsparcie sektorów, w których prowadzona jest restrukturyzacja np. rynku mleka.

- Te 10 proc., nie pochodzi z jakiejś nowej puli. To własne środki, które trzeba przeznaczyć na inne cele - podkreślił dyrektor DG ds. rolnictwa.

KE znosi też dotychczasowy obowiązek odłogowania gruntów, który zakłócał działanie rynku. - Oddzielenie dopłat od produkcji, to jeden element reformy WPR, a drugi - to usuwanie istniejących jeszcze restrykcji - powiedział Plewa. - Generalnie jest tendencja, żeby rolnikom dać więcej swobody - zaznaczył. - Będą mieli większe możliwości podejmowania decyzji na podstawie sygnałów płynących z rynku -

Komisja zapowiada też dalsze, stopniowe odchodzenie od dopłat do tzw. upraw sektorowych, m.in. do suszu paszowego, skrobii, a także tytoniu czy orzechów, które będą kierowane na dopłaty do gospodarstw.

Ponadto - żeby umożliwić łagodniejsze przejście do bezkwotowej produkcji mleka - postanowiono stopniowo zwiększać limity krajowe. W zeszłym roku zapadła decyzja, że w tym roku kwota będzie wyższa o 2 proc., a teraz - że przez kolejne cztery lata będzie rosła o 1 proc. rocznie.

W przypadku Polski, kwota mleczna w efekcie wzrośnie z 9,4 mln ton do ponad 10 mln ton za cztery lata. - Gdyby zwiększenie tych kwot następowało szybciej, to - jak wskazują wyniki analiz Komisji - następowałby szybki spadek cen mleka - usprawiedliwiał dyrektor powolne tempo wprowadzanych zmian.

- To będzie zależało od decyzji rolników, ale chciałem powiedzieć, że popyt na produkty mleczne, szczególnie w krajach azjatyckich, bardzo szybko wzrasta - zaznaczył wskazując rozwijające się dynamicznie rynki zbytu.

Plewa podkreślił, że obecna polityka rolna jest radykalnie zreformowana nawet w stosunku do sytuacji z początku tego dziesięciolecia. Jest skierowana na spełnienie wymagań związanych z ochroną środowiska, z bezpieczeństwem żywności; coraz więcej środków jest kierowanych na rozwój obszarów wiejskich - wyliczał. Ponadto UE ogranicza, a właściwie eliminuje, interwencję rynkową - ma bowiem ona dotyczyć wyłącznie zbóż przeznaczonych do produkcji pieczywa.

- Przedstawione zmiany zmierzają do wyrównania dopłat bezpośrednich i do szybszego zrównania poziomu, a nie wartości dopłat w starych i nowych państwach członkowskich. Mają też na celu zwiększenie konkurencyjności unijnego rolnictwa na globalnym rynku w związku z usuwaniem istniejących ograniczeń - podsumował propozycje KE Plewa.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: przejście | płatność | reformy | Ziemia | gospodarstwo | rolnicy | W.E. | rolników | dopłaty | 'Wtorek'
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »