Poczta - restrukturyzacja czy upadek
Mieszkańcy małych miejscowości boją się, że wkrótce nie będą mogli opłacić rachunków i wysłać paczek. Poczta Polska może w ciągu najbliższych lat zlikwidować nawet 2 tys. urzędów. W ich miejsce mają powstać agencje, które będą działać m.in. w hipermarketach i na stacjach benzynowych.
Na początku w ramach programu pilotażowego poczta chce przekształcić ponad 100 urzędów w regionach warszawskim, krakowskim, rzeszowskim i chorzowskim.
- Gdyby chodziło tylko o zamykanie małych, nierentownych i obsługujących niewielką liczbę osób urzędów, moglibyśmy to zrozumieć. Ale pilotaż odbywa się m.in. w Warszawie, Krakowie i Chorzowie - mówi Bogumił Nowicki, przewodniczący "S" w Poczcie Polskiej.
To nie podoba się także związkowcom z Mazowsza, którzy w swoim stanowisku na temat przekształceń w PP napisali: "wbrew wcześniejszym deklaracjom restrukturyzacja obejmuje także duże miasta, takie jak Warszawa. Przekształcane w agencje mają być placówki od wielu lat rentowne, obsługujące dużą liczbę mieszkańców".
- W takich przypadkach racjonalnym rozwiązaniem byłoby otworzenie nowych okienek, aby rozładować kolejki, a nie zamykanie urzędów - uważa Nowicki.
Poczta Polska ma na wsi ponad 4,5 tys. placówek, operatorzy niepubliczni - jedynie 89. Nic dziwnego, że pojawiły się już pierwsze reakcje klientów likwidowanych urzędów pocztowych. Urząd w Szczedrzyku (woj. opolskie) działa od 1987 roku. Obsługuje ok. 1,4 tys. mieszkańców tej wsi. Do urzędu przychodzą także ludzie z sąsiednich miejscowości. Poczta spełniała istotną rolę w ich życiu.
- Mieszka tu wiele starszych osób. Oni od lat przyzwyczajeni są załatwiać wszelkie sprawy w urzędzie pocztowym. Z poczty korzysta także duża liczba rzemieślników - twierdzi sołtys Szczedrzyka, Joachim Wiesbach.
Szczedrzyk jest miejscowością turystyczną. Już od maja zjeżdżają tam turyści i właściciele domków letniskowych. Oni także są klientami poczty.
- Otwarto co prawda agencję pocztową w Pustkowie (sąsiednia miejscowość - B.D.). Ale to jednak dość daleko - twierdzi Wiesbach. Mieszkańcy boją się także, że gdy ajent w Pustkowie zrezygnuje z prowadzenia usług pocztowych, trzeba będzie jeździć na pocztę aż do miasta gminnego, Ozimka.
Poseł Janusz Piechociński (PSL) uważa, że oszczędności z przekształceń urzędów w agencje nie zostaną zredukowane na tyle, by poczta wyszła na prostą i zdobyła środki na inwestycje i nadążanie za potrzebami rynku.
Bogumił Nowicki zwraca uwagę na to, że w agencjach prawdopodobnie jakość usług będzie niższa.
- Pracownicy nie będą przeszkoleni pod kątem obrotu finansowego i obsługi przesyłek tak, jak pracownicy tradycyjnych urzędów pocztowych. To może prowadzić do pomyłek. Poza tym nie będzie tam funkcjonował aparat kontroli wewnętrznej, który mógłby wyeliminować nieprawidłowości - uważa.
Koszty funkcjonowania agencji są o dwie trzecie niższe od kosztów utrzymania urzędu pocztowego. Zarówno w 2008, jak w 2009 roku poczta miała ponad 200 mln zł strat. W tym roku dzięki restrukturyzacji ma wyjść na zero.
Zapłacą za to jednak prawdopodobnie klienci. Dziś agencje przyjmują listy do 2 kg, przekazy pocztowe i paczki do 10 kg. Jeśli tak zostanie, z większą przesyłką będziemy musieli pojechać na pocztę. Dla mieszkańców miejscowości oddalonych od miasta, gdzie działa urząd pocztowy, może być to kłopot. Ponadto gdy agencje będą usytuowane np. na stacji benzynowej, prawdopodobnie będziemy musieli liczyć się z niższą jakością obsługi przez pracowników, którym do obecnych obowiązków zostaną zapewne dodane te pocztowe.
Z raportu Urzędu Komunikacji Elektronicznej wynika, że istnieje możliwość, aby urzędów nie likwidować, a jednocześnie, aby były one rentowne. W raporcie napisano: "ogólnopolska sieć placówek pocztowych umożliwiająca dotarcie do wszystkich istniejących i potencjalnych klientów jest ogromnym atutem Poczty Polskiej w porównaniu do innych operatorów działających na polskim rynku. Tak rozległa sieć pocztowa mogłaby być dla operatora publicznego dodatkowym istotnym źródłem przychodów w chwili udostępnienia jej innym operatorom".
Mariusz Popek, członek zarządu Poczty Polskiej, powiedział jednak niedawno, że firma chce zostawić sobie tzw. sieć szkieletową - od 1,5 do 2 tys. własnych urzędów pocztowych. Dlatego poseł Janusz Piechociński (PSL) nazywa plany Poczty Polskiej samobójstwem.
Oszczędności Poczcie przyniosą także zwolnienia. Do 2015 roku Poczta chce zmniejszyć zatrudnienie o 8 tys. etatów. - Przede wszystkim będziemy chcieli, aby z Poczty odchodziły w pierwszej kolejności osoby mające uprawnienia emerytalne - mówi Zbigniew Baranowski, rzecznik prasowy Poczty Polskiej. Nie da się jednak prawdopodobnie uniknąć innych zwolnień. Tym bardziej że dotychczas Poczta zlikwidowała już wiele etatów. Bogumił Nowicki ocenia, że w tym roku zwolniono już ok. 5 tys. osób.
- Panuje takie przekonanie, że wewnątrz firmy kolportowane są różne wiadomości w celu wywołania zamętu, zastraszenia pracowników. W efekcie niekiedy ludzie są wręcz przerażeni - mówi Bogumił Nowicki.
Poczta Polska pod względem dynamiki przychodów, sytuuje się w ogonie europejskich operatorów. Według Janusza Piechocińskiego ma też jeden z najmniejszych przychodów na pracownika w porównaniu z operatorami zagranicznymi.
Do tego restrukturyzacja jest, zdaniem związkowców, prowadzona wbrew interesom firmy.
Bogumił Nowicki podejrzewa, że Poczta toruje drogę zachodnim firmom, które mogą wejść do Polski po całkowitej liberalizacji rynku pocztowego w 2013 roku.
- Nie wydaje mi się, żeby trudności poczty wynikały z niefrasobliwości jej kierownictwa. Żaden właściciel firmy nie pozwoliłby sobie na coś takiego. Może właśnie o to chodzi, żeby zniszczyć przedsiębiorstwo państwowe. Zakładam, że jesteśmy świadkami realizowania planu politycznego - mówi Nowicki.
Uważa, że w firmie realizowane są odgórne polecenia.
Przypomina, że jeszcze pięć lat temu Poczta Polska była jedną z najlepiej działających poczt w Europie.
- Konkurencja działa jedynie na rynku usług kurierskich. Rynek ten rozwija się, jednak Poczta zamiast o niego walczyć, wycofuje się. Na początku mieliśmy w nim większość udziałów. Teraz oblicza się, że to ok. 2 proc. - mówi Nowicki.
- Odnoszę wrażenie, że firma jest stopniowo wygaszana.
13 września związki zawodowe podpisały z kierownictwem Poczty układ zbiorowy.
Znalazły się w nim zapisy, które mogłyby zdaniem związkowców ocalić integralność firmy.
- Do dziś układ nie został zarejestrowany. Okręgowa PIP w Warszawie przy ul. Lindleya przetrzymuje go, nie ma decyzji czy zarejestruje go, czy nie - mówi Nowicki.
I zastanawia się, czy to też nie jest decyzja polityczna.
Obecnie poza Pocztą Polską do rejestru operatorów prowadzonego przez UKE wpisanych jest ok. 250 podmiotów. Ale to Poczta Polska nadal pozostaje głównym graczem na rynku pocztowym. W 2009 roku operator publiczny zrealizował w obrocie krajowym i zagranicznym prawie 2,3 mld usług pocztowych, co dało ponad 5 mld zł przychodu. Dzieje się tak, bo ponad 1,9 mld usług stanowią usługi powszechne. To one wygenerowały większość przychodu (4,6 mld zł).
Po liberalizacji rynku pocztowego przez trzy lata usługę powszechną będzie świadczyć jeszcze Poczta Polska. Potem odbędzie się konkurs wśród operatorów pocztowych.
- Póki co nie ma innej firmy, która mogłaby realizować usługę powszechną. Jeśli nie będzie to Poczta Polska, mogłoby stać się tak, jak w Argentynie, gdzie poczta działa w miastach, ale na wsi nie funkcjonuje - twierdzi Bogumił Nowicki.
Barbara Doraczyńska