Bardzo groźne manipulacje finansami polskiego państwa

Tygodnik "Wprost" dwa miesiące temu opublikował nagrania, na których słychać, jak szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz rozmawia z prezesem Narodowego Banku Polskiego Markiem Belką i byłym ministrem Sławomirem Cytryckim o hipotetycznym wsparciu przez NBP budżetu państwa kilka miesięcy przed wyborami, które może wygrać PiS; Belka w zamian za wsparcie stawiał warunek dymisji ówczesnego ministra finansów Jacka Rostowskiego oraz nowelizacji ustawy o banku centralnym. Gdy operuje się hasłem wsparcia z budżetu nie można nie wspomnieć o deficycie budżetowym. Poniżej wyjaśniamy czym jest i jaką stanowi groźbę dla polskiej gospodarki.

Z danych wynika, że po lipcu br. dochody budżetu wyniosły 162 mld 586,1 mln zł, czyli 58,5 proc. zapisanego w budżecie na ten rok planu wynoszącego 277 mld 782,2 mln zł. Z kolei wydatki wyniosły 188 mld 937,2 mln zł (58,1 proc.) z zakładanych na ten rok 325 mld 287,4 mln zł. Deficyt budżetu państwa wynosi wobec tego 26 mld 351,1 mln zł.

Resort finansów poinformował również o stanie środków walutowych oraz operacjach związanych z zarządzaniem długiem zagranicznym Skarbu Państwa w lipcu br. Z komunikatu wynika, że w minionym miesiącu dokonano spłaty 37,1 mln euro, czyli 153,5 mln zł kapitału. Z kolei na odsetki wydano równowartość 267,8 mln euro, czyli 1 mld 108,6 mln zł.

Reklama

"Stan środków walutowych w dyspozycji Ministra Finansów na koniec lipca 2014 r. wyniósł łącznie 7 mld 873,0 mln euro (32 mld 783,2 mln zł)" - czytamy w komunikacie.

Lepszy od przewidzianego w harmonogramie poziom realizacji budżetu wynika przede wszystkim z bardzo ostrożnych założeń na ten rok - mówi Łukasz Kozłowski, ekspert Pracodawców RP.

Jak wynika z najnowszych danych Ministerstwa Finansów, dochody podatkowe budżetu państwa do końca lipca wyniosły 148,12 mld zł, co stanowi 59,7 proc. rocznego planu. Ogółem dochody budżetu są wyższe o niecałe 6 mld zł niż założono w harmonogramie, a wydatki mniejsze o ponad 4,5 mld zł. Jeszcze lepiej sytuacja przedstawia się w przypadku deficytu - zrealizowano jedynie 55,5 proc. planu, podczas gdy Ministerstwo Finansów zakładało, że na koniec lipca wykorzystane zostanie aż 81,8 proc. rocznego limitu.

Obecny stopień realizacji budżetu może więc dawać pewne powody do zadowolenia. Musimy jednak pamiętać, że w istotnym stopniu zawdzięczamy to temu, iż rząd, po bolesnych doświadczeniach związanych z koniecznością pospiesznego przeprowadzenia nowelizacji nadmiernie optymistycznego budżetu na 2013 r., postanowił skonstruować ustawę budżetową na kolejny rok w oparciu o bardzo ostrożne założenia. Już w momencie publikacji projektu budżetu, większość ekonomistów wiedziała, że założenie spadku dochodów podatkowych w porównaniu z 2012 r. było zbyt pesymistycznym założeniem.

Trudności z realizacją planu mającego tak duży margines bezpieczeństwa wystąpiłyby jedynie w przypadku spełnienia się bardzo pesymistycznego scenariusza rozwoju wydarzeń. Jednak już na przełomie lat 2013-2014 polska gospodarka znacząco przyspieszyła. W I kwartale tego roku roczna dynamika PKB sięgnęła 3,4 proc., wobec zakładanych na cały ten rok 2,5 proc. Poprawa sytuacja gospodarczej korzystnie wpłynęła na dynamikę dochodów budżetowych. Negatywnie zaś oddziaływała wyraźnie niższa od przewidywań stopa inflacji.

Warto podkreślić, że całkowita realizacja planu deficytu na bieżący rok wiązałaby się z poważnym pogorszeniem kondycji polskich finansów publicznych - byłby on aż o ok. 5 mld zł wyższy nawet niż w bardzo trudnym 2013 r.

Polska gospodarka w tym roku będzie się rozwijać w tempie 2,9 proc., wobec 1,6 proc. w 2013 r., a w przyszłym roku dynamika PKB przyspieszy do 3,1 proc. - stwierdzili analitycy agencji ratingowej Moody's w ostatnim raporcie. Z prognoz agencji Moody's wynika, że tegoroczny deficyt finansów publicznych wyniesie 3,5 proc. PKB, a w 2015 r. zmniejszy się do 2,9 proc. PKB. Z kolei dług publiczny w relacji do PKB wyniesie w 2014 r. 50,5 proc., a w przyszłym roku 51,0 proc.

Prognozy Moody's dla Polski:

                           2013   2014   2015
wzrost PKB                  1,6   2,9    3,1
deficyt fin. publ./PKB      4,3   3,5    2,9
dług publ. /PKB            58,1  50,5   51,0
saldo rach. bież. /PKB     -1,3  -1,5   -1,8

Fitch oszacował, że dług publiczny brutto spadnie do 50 proc. PKB w 2014 r. z szacowanego poziomu 58 proc. PKB w 2013 r., co jest zgodne z medianą dla kategorii "A". Stanie się tak dzięki transferowi z OFE do ZUS i umorzeniu obligacji skarbowych i innych instrumentów o szacunkowej wartości 8,5 proc. PKB. Powinno to pomóc obniżyć deficyt do poziomu nieznacznie poniżej 3 proc. PKB w 2015 r. z 4,6 proc. PKB szacowanego w 2013 r. Fitch zakłada, że Trybunał Konstytucyjny nie podważy głównych założeń reformy emerytalnej. Agencja przewiduje, że w latach 2014-15 deficyt na rachunku bieżącym zwiększy się do około 2 proc. PKB w miarę wzrostu importu, ale pozostanie poniżej historycznej średniej w wysokości 4-4,5 proc. PKB.

Fitch zakłada, że polityka fiskalna Polski będzie mieć na celu wyjście z procedury nadmiernego deficytu w uzgodnionym terminie, który został przesunięty przez Komisję Europejską do roku 2015 (z 2014 r). Nowa reguła wydatkowa może pomóc w powstaniu stabilnych, niskich i antycyklicznych budżetów w przyszłości. Zdaniem agencji, do oceny wpływu reguły na wiarygodność państwa konieczne jest sprawdzenie jej skuteczności w praktyce.

Komisja Europejska stwierdziła, ostatnio że Polska i Chorwacja podjęły skuteczne działania w odpowiedzi na zalecenia Rady dla tych krajów wydane w ramach procedury nadmiernego deficytu.

Według oceny Komisji, Polska osiągnęła zalecany poziom salda nominalnego i dokonała zalecanej zmiany salda strukturalnego w 2014 roku. W związku z tym Komisja uważa, że procedura nadmiernego deficytu powinna zostać zawieszona, a żadne dalsze kroki nie są konieczne. Trwała korekta nadmiernego deficytu w wyznaczonym terminie jest jednak obarczona ryzykiem, jako że wysiłek fiskalny mierzony zarówno skorygowaną zmianą salda strukturalnego, jak i na podstawie oddolnej oceny, jest znacznie poniżej zalecanego poziomu.

Po rekomendacji Komisji część analityków bankowych zaczęła wskazywać, że tegoroczny deficyt sektora może spaść do takiego poziomu, że KE będzie już w 2015 roku rekomendować zdjęcie z Polski procedury nadmiernego deficytu.

Komisja Europejska podała, że Polska powinna zakończyć procedurę nadmiernego deficytu do 2015 roku w sposób wiarygodny i trwały, osiągając deficyt sektora na poziomie 3,9 proc. PKB w 2014 roku i 2,8 proc. PKB w 2015 roku (wyłączając wpływ przeniesienia aktywów w ramach reformy emerytalnej).

Deficyt budżetowy to różnica pomiędzy dochodami budżetu państwa a wydatkami odnotowanymi w danym roku. Bardziej generalnie, należałoby mówić o wyniku budżetu: jeśli wydatki przekraczają dochody, mamy do czynienia z deficytem budżetowym, jeśli dochody przekraczają wydatki - z nadwyżką. Szerszą miarą tego zjawiska jest wynik sektora finansów publicznych obejmujący poza wynikiem budżetu państwa również wynik budżetów władz samorządowych. Występowanie deficytu budżetowego oznacza, że rząd wydaje więcej pieniędzy, niż ma dochodów. Prywatna instytucja musiałaby w takiej sytuacji prędzej czy później liczyć się z bankructwem. Rząd - niekoniecznie, ma bowiem wiele możliwości sfinansowania deficytu. Najogólniej rzecz biorąc, "dziurę" tę pokrywa się kosztem obywateli, bądź każąc im płacić w przyszłości wyższe podatki (po to by obsłużyć dług publiczny, który narósł z powodu kumulowania się deficytów), bądź każąc im płacić więcej za wszystkie kupowane towary i usługi (jeśli wzrasta inflacja), bądź podwyższając rynkowe stopy procentowe i zmuszając prywatnych inwestorów do rezygnacji z ich planów inwestycyjnych. Większość ekonomistów zgadza się, że deficyt jest szkodliwy dla rozwoju gospodarczego. Problem jednak w tym, że negatywny wpływ deficytu może przejawiać się na wiele sposobów. Najczęstsze objawy "choroby deficytu" są następujące: Deficyt = inflacja. Z taką sytuacją mamy do czynienia wówczas, gdy rząd finansuje swój nadmierny deficyt poprzez dodrukowanie pieniądza i pozornie każdy wydatek - zarówno podmiotów sektora publicznego, jak i sektora prywatnego - ma pokrycie w dochodzie. W rzeczywistości jednak pieniędzy na rynku pojawia się więcej niż towarów, więc rosną ceny. Tak stało się w Polsce w 1989 r. Na szczęście Konstytucja RP z 1997 r. zabrania tego typu praktyk. Deficyt = wzrost importu. Jeśli w powszechnym odczuciu waluta kraju jest i pozostanie stabilna (np. dlatego, że kurs walutowy jest ściśle związany z dolarem lub euro), odpowiedzią na zbyt dużą ilość pieniędzy na rynku nie musi być wcale wzrost cen, ale dodatkowy import. Pogarsza się saldo handlu zagranicznego (deficyt handlowy), a kraj zaciąga za granicą pożyczki na jego pokrycie. Może to doprowadzić do kryzysu walutowego, ponownego wybuchu inflacji i spadku PKB. Tak stało się w Argentynie w 2001 r. Deficyt = wzrost długu. Jeśli mamy w kraju niezależny bank centralny, to nie zgodzi się on na sfinansowanie deficytu dodrukiem pieniądza. Rząd musi więc pożyczać brakujące środki na rynku pieniężnym. Inflacji wprawdzie nie ma, ale za to rośnie dług publiczny. Z czasem może okazać się, że państwo po prostu nie ma pieniędzy, aby ten dług obsługiwać i spłacać. Tak stało się w Rosji w 1998 r. Deficyt = powolny wzrost PKB. Jeśli rząd pożycza pieniądze na rynku, daje bankom znakomitą okazję do zarabiania. Zamiast udzielać niepewnego kredytu przedsiębiorstwom, które chciałyby dokonać inwestycji, banki komercyjne wolą podjąć znacznie mniej ryzykowną operację pożyczenia pieniędzy rządowi. Stopy procentowe kredytu dla przedsiębiorstw rosną. Przedsiębiorstwa rezygnują z inwestowania, a tempo wzrostu PKB spada. Tak stało się w Grecji w latach 1981-1989. Niekorzystny wpływ deficytu budżetowego na stan gospodarki pokazuje przykład Grecji z lat 80-tych. Ogromne deficyty, sięgające 14 proc. PKB, zaowocowały zarówno powolnym wzrostem gospodarczym (przeciętnie zaledwie 1,5 proc. rocznie), jak i utrzymywaniem się wysokiej inflacji (przeciętnie blisko 20 proc. rocznie). Jednocześnie dług publiczny Grecji wzrósł z 28 proc. PKB w 1980 roku do 105 proc. PKB w 1992 roku. (źródło: NBP) Dług publiczny (albo zgodnie z definicją ustawową "państwowy dług publiczny") - obejmuje nominalne zadłużenie podmiotów sektora finansów publicznych, ustalone po wyeliminowaniu przepływów finansowych pomiędzy podmiotami należącymi do tego sektora (skonsolidowane zadłużenie brutto), zaciągnięte z następujących tytułów: * papiery wartościowe opiewające wyłącznie na świadczenia pieniężne (poza papierami udziałowymi), * pożyczki (w tym papiery wartościowe, których zbywalność jest ograniczona), * kredyty, * przyjęte depozyty, * zobowiązania wymagalne (tzn. zobowiązania, których termin płatności minął, a które nie zostały przedawnione lub umorzone).

Opr. KM

Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: zadłużenie państwa | budzet | Polskie | czym jest
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »