Czy polska gospodarka przyspieszy?

Najbliższe dni przyniosą sporo ważnych informacji dotyczących kondycji gospodarek Chin, Niemiec i strefy euro. Dla nas najbardziej istotna będzie piątkowa publikacja, w której GUS przedstawi szacunkowe dane o dynamice PKB za drugi kwartał.

Pierwszą część nadchodzącego tygodnia zdominują informacje z Chin. W poniedziałek dowiemy się, jak przedstawiała się sytuacja w handlu zagranicznym. Po wielu miesiącach silnego obniżania się eksportu i importu, dynamika tej tendencji zaczęła ostatnio wyraźnie się zmniejszać.

Co prawda wzrostu jeszcze nie widać, ale skala spadku obu wielkości nie sięga już kilkunastu, a jedynie kilku procent. Dane lipcowe powinny zasygnalizować kolejną poprawę w tym zakresie, co byłoby pozytywnym sygnałem, szczególnie dla rynku surowcowego.

Dzień później poznamy dane o inflacji, a w czwartek o produkcji przemysłowej, sprzedaży detalicznej, inwestycjach w największych miastach oraz nowych kredytach.

Reklama

Obniżająca się systematycznie inflacja stwarza pole do monetarnej stymulacji przez chiński bank centralny. Na razie ogranicza się on do sterowania ilością pieniądza, ale nie można wykluczyć podjęcia także innych działań.

Kilka dni temu analitycy Narodowej Komisji Rozwoju i Reform, która jest doradczym organem rządu, zasugerowali celowość obniżenia stóp procentowych i stopy rezerw obowiązkowych. Może to być pierwszy sygnał przed podjęciem tego typu decyzji.

Kłopot w tym, że obniżając stopy procentowe chiński bank centralny mógłby się narazić na zarzut dążenia do osłabienia juana, który i tak już traci na wartości, budząc pewien niepokój na świecie. W razie konieczności powstrzymania niekorzystnych tendencji w gospodarce, taki krok może być jednak uzasadniony.

Z danymi z Chin korespondować będą także informacje z Niemiec, również dotyczące handlu zagranicznego i produkcji przemysłowej. Chiny są bowiem jednym z najbardziej znaczących partnerów handlowych naszego zachodniego sąsiada. Dynamika niemieckiego eksportu i importu w ostatnich miesiącach nie była zaś imponująca, co nie jest dobrym znakiem dla wielu naszych firm.

W piątek dowiemy się, jak te tendencje przekładają się na główne gospodarki europejskie oraz na naszą.

Po nieoczekiwanym wyhamowaniu tempa wzrostu polskiego PKB do 3 proc. w pierwszych miesiącach roku, oczekuje się, że drugi kwartał przyniósł niewielkie przyspieszenie. Po jego skali będzie można wnioskować, na ile realne są prognozy zakładające, że w całym roku zanotujemy wzrost sięgający przynajmniej 3,5 proc. Taki scenariusz jest możliwy głównie dzięki wsparciu ze strony popytu wewnętrznego, a więc przede wszystkim konsumentów. Tendencje w światowym otoczeniu raczej nie będą nam zbytnio sprzyjać. Niemiecka gospodarka w pierwszym kwartale wzrosła jedynie o 1,3 proc. i choć prognozy na ten rok są nieco wyższe, to według szacunków Międzynarodowego Funduszu Walutowego, w 2017 r. trzeba się liczyć z dynamiką PKB na poziomie 1,2 proc. W przypadku całej strefy euro sytuacja powinna być nieco lepsza, ale jej największe gospodarki, takie jak francuska i włoska, mają przed sobą bardzo słabe perspektywy.

W piątek GUS opublikuje także ostateczne dane dotyczące lipcowej deflacji. Patrząc na notowania ropy naftowej i innych surowców, można się spodziewać spadku wskaźnika cen towarów i usług konsumpcyjnych o 0,9 proc.

Roman Przasnyski

Główny Analityk GERDA BROKER

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »