Deficyt budżetowy może przekroczyć 3 procent PKB

Zdaniem szefa MF Pawła Szałamachy deficyt w tym roku może incydentalnie przekroczyć 3 proc PKB. Zdaniem analityków, za pieniądze MON rząd będzie kupował węgiel by ratować płynność górnictwa.

Potrzeba nowelizacji budżetu na 2015 r. wynika z niższych dochodów, głównie z podatku VAT, mówił wczoraj podczas pierwszego czytania projektu szef MF Paweł Szałamacha. Sejm nie poparł wniosku o odrzucenie projektu w pierwszym czytaniu, czego domagała się opozycja.

- Dochody budżetu państwa w roku 2015 będą niższe od zaplanowanych o 10,5 mld zł, tj. o około 3,5 proc. Głównym powodem tych niższych dochodów jest VAT (...), wpływy z tego podatku będą niższe o 3,3 mld zł, a w przypadku podatku akcyzowego te wpływy będą niższe o 600 mln zł - mówił posłom Szałamacha, uzasadniając projekt nowelizacji. Jak podkreślił, te niższe wpływy z podatku VAT-owskiego i akcyzy będą częściowo zrekompensowane wyższymi dochodami z CIT i PIT oraz dzięki oszczędnościom w budżecie państwa, ale w niewystarczającym stopniu.

Reklama

"Raptownie spadające dochody powodują, że przedkładamy tę nowelę, według której limit deficytu będzie podwyższony o kwotę 3,9 mld zł, tj. będzie wynosił niemalże 50 mld zł" - zapowiedział. Zastrzegł, że całościowy deficyt całego sektora finansów publicznych za rok 2015 może "incydentalnie" przekroczyć 3 proc. PKB.

- Sytuacja z VAT-em jest realna, nasila się od lat i obrazuje stan finansów publicznych w dłuższym okresie czasu. (...) VAT jest symptomem problemów ze zdolnością państwa polskiego do finansowania swojej działalności" - ocenił. Podkreślał, że spadku dochodów z tytułu tego podatku w ciągu ostatnich 8 lat nie przerwało podniesienie jego stawki w 2012 r., a procesowi temu towarzyszyło narastanie zwrotów podatku VAT.

Zaapelował też o poparcie dla inicjatyw MF, które poprawią działanie państwa - do posłów, pracowników administracji podatkowej, a także przedsiębiorców, którzy działają w realnej gospodarce, nie tych, którzy "swój biznes definiują jako zdolność do produkowania pustych faktur i kręcenia VAT-owską karuzelą. Zapowiedział, że MF podejmie działania wobec tych ostatnich, by im taką działalność utrudnić lub uniemożliwić.

Z kolei wiceminister finansów Hanna Majszczyk przedstawiała podczas debaty towarzyszący noweli budżetu projekt zmian w tzw. ustawie okołobudżetowej. Zmiana tej ustawy, wyjaśniała, obejmuje m.in. zmianę w finansowaniu obrony narodowej, konsumując powstanie "naturalnych oszczędności" o 209 mln 492 tys. zł. - Ta kwota nie została wydana i nie będzie już wydana - mówiła Majszczyk. Nowela ustawy okołobudżetowej dokonuje więc odpowiednich zmian w ustawie o przebudowie, modernizacji i finansowaniu sił zbrojnych - tłumaczyła.

Przedstawiciel klubu Nowoczesna Jerzy Meysztowicz dziwił się podczas debaty, że szef MON Antoni Macierewicz "nie grzmi, że zabrano mu 209 mln zł". Z kolei Marcin Święcicki i Krystyna Skowrońska (PO) pytali, czy właśnie za tę kwotę rząd chce zakupić węgiel z hałd, co zapowiadała premier Beata Szydło.

Projekt rządu poparł w debacie tylko klub PiS. Reprezentujący ten klub poseł Jerzy Żyżyński opowiedział się za dalszymi pracami nad projektem w komisji finansów publicznych. Poinformował, że rząd przedstawił nowelizację, "bo przejście do budżetu na 2016 r. wymaga rzetelnego punktu wyjścia".

Przedstawiciele klubów PO, Kukiz'15, Nowoczesna i PSL opowiedzieli się za odrzuceniem projektu nowelizacji budżetu na 2015 rok w pierwszym czytaniu. - Nowelizacja będzie powodowała zamieszanie na rynkach finansowych, nie wiemy, w jaki sposób może to oddziaływać na przyszły rating Polski - tłumaczyła Krystyna Skowrońska (PO).

Zaś jej kolega klubowy Janusz Cichoń mówił, że intencją obecnego rządu jest przedstawienie sytuacji finansów publicznych jako gorszej niż jest ona w rzeczywistości.

Cichoń tłumaczył też ubytki dochodów w VAT: prognoza wykorzystywana do przygotowania budżetu na 2015 r. nie została wykonana w 2014 r., co spowodowało ubytek w wysokości 1,8 mld zł; deflacja, która bezpośrednio wpłynęła na bazę dochodów z VAT; możliwość rozliczenia VAT importowego bezpośrednio w deklaracji przez tzw. upoważnionych przedsiębiorców, co spowodowało w pierwszej połowie roku ubytek w wysokości 1,2 mld zł.

Również Rafał Wójcikowski z klubu Kukiz'15 mówił, że nowelizacja budżetu jest niepotrzebna. Jego zdaniem nowelizacja służy temu, by rząd odłożył "zaskórniaki" na 2016 rok, "bo w przyszłym roku nie wiadomo, jak to będzie z finansami publicznymi". - PiS musi zorganizować sobie potężne pieniądze, tak by w połowie roku nie wyszło na to, że tych reform bez wyraźnego zwiększenia deficytu nie da się zrealizować - powiedział.

Podobnie Paulina Hennig-Kloska z klubu Nowoczesna podkreślała, że nowelizacja jest niepotrzebna, bo "nie doszacowano oszczędności na wydatkach bieżących". - Obawiamy się, że nowy rząd, przesuwając wydatki z roku 2016 na rok bieżący przygotowuje sobie kolejną sztuczną przestrzeń do realizacji obietnic wyborczych, to jest niedopuszczalne - przekonywała.

Genowefa Tokarska (PSL) powiedziała natomiast, że podwyższenie deficytu aż do 3,9 mld zł nie ma, zdaniem jej klubu, uzasadnienia, a ubytki w dochodach z VAT tego nie tłumaczą. - Propozycja takiej nowelizacji nie może zyskać akceptacji mojego klubu - powiedziała.

Natomiast Jacek Protas (PO) pytał resort finansów, jaka jest strategia realizacji obietnic wyborczych w kolejnych latach i czy zamierzamy wracać do procedury nadmiernego deficytu.

Szałamacha, odpowiadając na pytania posłów dotyczące m.in. dochodów z aukcji LTE (pytała o to Hennig-Kloska, mówił o tym też Cichoń), powiedział, że w związku z niewydaniem decyzji rezerwacyjnych - ze względu na ryzyko prawne związane z zaskarżeniem wyników aukcji - ten proces się przeciąga. - Więc najnormalniej w świecie nie jesteśmy w stanie tego ująć i wpisać (w dochodach tegorocznego budżetu - PAP) - wyjaśnił.

Odniósł się także do wskazywanego w dyskusji ryzyka przekroczenia przez Polskę limitu deficytu sektora finansów publicznych w wysokości 3 proc. PKB. - Będziemy się starali tak przeprowadzić ambitną agendę prorodzinną, aby nie przekroczyć tego progu 3 proc. deficytu. Nie uważamy tego za populistyczne obietnice wyborcze. To są inwestycje w przyszłość naszego kraju - tłumaczył.

Wskazał, że znaczna część polskich rodzin, zwłaszcza na wsi, jest wyłączona z obecnego systemu wsparcia, który oparty jest na systemie PIT. - Oni czują się jak obywatele drugiej kategorii. Chcemy to zmienić. W związku z tym konsekwentnie będziemy dążyć do realizacji tego programu - zapowiedział.

W myśl przyjętego przez rząd projektu noweli budżetu tegoroczny deficyt budżetowy będzie większy o 3,9 mld zł. Z kolei deficyt sektora finansów publicznych, według szacunków MF, może przejściowo nieznacznie przekroczyć 3 proc.

Tym samym zakładane dotychczas w budżecie dochody w wysokości 297,2 mld zł zostaną zmniejszone do kwoty 286,7 mld zł. Jako główny powód obniżenia prognozy dochodów wskazano niższe o 13,3 mld zł dochody z VAT oraz podatku akcyzowego o 0,6 mld zł - przy jednoczesnym wzroście prognozy dochodów z tytułu podatku CIT o 1,1 mld zł, z podatku PIT o 0,6 mld zł i dochodów niepodatkowych o 1,7 mld zł.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: budżet | zadłużenie państwa
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »