Dobre dane i... słabszy złoty

Za nami kolejne publikacje danych, które powinny sprzyjać notowaniom polskiego złotego. Tak się jednak nie dzieje, bo na rynku zdają się dominować inne czynniki. Niepokoić mogą dodatkowo komentarze ze strony.

Za nami kolejne publikacje danych, które powinny sprzyjać notowaniom polskiego złotego. Tak się jednak nie dzieje, bo na rynku zdają się dominować inne czynniki. Niepokoić mogą dodatkowo komentarze ze strony.

Trzeba pamiętać, że bardzo duży wpływ na złotego mają nastroje na europejskich rynkach akcji, które z kolei kształtują apetyt inwestorów na aktywa z rynków Europy Centralnej. Wydawałoby się zatem, że bardzo dobre dane powinny te nastroje poprawiać, ale jest inaczej. Po bardzo mocnych indeksach PMI ze strefy euro (a szczególnie z Niemiec), wczoraj opublikowany został równie mocny indeks Ifo, zaskakując rynki drugim kolejnym zauważalnym wzrostem. Wskazania indeksu sugerują, że niemiecka gospodarka jest w najlepszej kondycji od dwóch lat.

Co więcej, ze strony instytutu przygotowującego indeks płyną same pozytywne komentarze: mocny popyt z USA i Chin, solidna konsumpcja, brak negatywnego wpływu referendum w Wielkiej Brytanii, sprzyjająca polityka EBC.

Reklama

Ten ostatni punkt sprawia paradoksalnie, że rynki nie reagują pozytywnie na dane. W ubiegłym tygodniu prezes EBC mocno wsparł nastroje sugerując jasno, że decyzja odnośnie przedłużenia programu skupu obligacji zapadnie na następnym posiedzeniu. Nie wiadomo jednak, czy program nie zostanie w jakimś stopniu zmodyfikowany, a dobre dane z europejskiej gospodarki mogłyby sprzyjać nieco mniej agresywnej polityce pieniężnej. A to już byłoby dla europejskich giełd złą wiadomością. Paradoksalnie zatem zbyt dobre dane z Europy przed grudniową decyzją EBC wcale nie muszą służyć złotemu.

Dobre dane poznaliśmy też w Polsce. We wrześniu stopa bezrobocia wyniosła już tylko 8,3%. To mniej niż w sierpniu (8,5%), a także poniżej oczekiwań rynku (8,4%). Jednak to, że rynek pracy w Polsce jest obecnie w dobrej kondycji nie jest wielkim zaskoczeniem.

Obawy za to dotyczą tempa wzrostu PKB, szczególnie w zakresie nakładów inwestycyjnych. W tym kontekście niepokoić mogą komentarze płynące z GUS. Pomijając fakt komentowania nieopublikowanych jeszcze danych przez urząd przygotowujący raport, jeśli faktycznie w trzecim kwartale roczne tempo wzrostu PKB będzie niższe niż 3,1% rynki potraktują to jako wyraźne rozczarowanie.

O ile nadzieje na dynamiczne przyspieszenie dawno już zgasły, solidna konsumpcja wskazywała na przynajmniej umiarkowaną poprawę. Wypowiedź dyrektor Departamentu Rachunków Narodowych sugerowałaby, że inwestycje były ponownie piętą achillesową polskiej gospodarki. Warto mieć na uwadze, że ewentualne spowolnienie wzrostu w połączeniu ze sporym deficytem sektora finansów publicznych może odcisnąć się negatywnie na decyzjach agencji ratingowych, które ponownie czekają nas na początku przyszłego roku.

Dziś inwestorzy czekać będą na kilka publikacji z USA, m.in. wstępny indeks PMI dla sektora usług oraz sprzedaż nowych domów. Tak naprawdę jednak dla mocnego ostatnio dolara kluczowe będą piątkowe dane o PKB. Dziś o 9:18 dolar kosztuje 3.9627 złotego, euro 4.3227 złotego, frank 3.9923 złotego, zaś funt 4.8262 złotego.

dr Przemysław Kwiecień CFA

Główny Ekonomista XTB

x-Trade Brokers DM SA
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »