Komisja Europejska stawia zarzuty Gazpromowi

Komisja Europejska przedstawiła w środę formalne zarzuty wobec Gazpromu o nadużywanie monopolistycznej pozycji na rynku gazu w Europie Centralnej i Wschodniej. Bruksela uważa, że rosyjski gigant łamał unijne prawo. To rezultat trwającego od jesieni 2012 roku śledztwa.

Jak wynika z komunikatu Komisji, Gazprom ma 12 tygodni na odniesienie się do przesłanego mu oświadczenia o zastrzeżeniach (statement of objections). "Komisja będzie w pełni respektować prawo Gazpromu do obrony i uważnie przeanalizuje jego komentarze przed pojęciem decyzji" - podała KE podkreślając, że sfomułowanie zarzutów nie przesądza o finalnym rozstrzygnięciu sprawy.

Komisja zarzuca rosyjskiej spółce, że niektóre z jej praktyk biznesowych na rynkach Europy Środkowej i Wschodniej są nadużywaniem dominującej pozycji i naruszają prawo konkurencji. Na podstawie swojego dochodzenia KE wstępnie stwierdziła, że Gazprom łamie unijne przepisy antymonopolowe, m.in. poprzez utrudnianie swoim klientom reeksportu gazu.

Reklama

Komisja Europejska wskazuje, że Gazprom jest dominującym dostawcą gazu w licznych krajach Europy Środkowej i Wschodniej. W ocenie Komisji rosyjski koncern utrudnia konkurencję na rynku gazu w ośmiu z nich: Polsce, Bułgarii, Czechach, Estonii, Węgrzech, Litwie, Łotwie i Słowacji.

KE zarzuca Gazpromowi narzucanie odbiorcom ograniczeń terytorialnych, takich jak zakaz eksportu gazu czy klauzule nakazujące zużycie gazu na określonym terytorium.

"Te terytorialne ograniczenia mogą skutkować wyższymi cenami gazu i pozwalają Gazpromowi na nieuczciwą politykę cenową w pięciu państwach członkowskich (Bułgarii, Estonii, Łotwie, Litwie i Polsce), pobierając od odbiorców hurtowych ceny znacząco wyższe od kosztów Gazpromu, czy porównywalnych cen odniesienia" - napisano w komunikacie Komisji.

Zdaniem Komisji rosyjska firma może wykorzystywać dominującą pozycję na polskim i bułgarskim rynku, uzależniając dostawy gazu do tych krajów od uzyskania niezwiązanych ze sprzedażą zobowiązań dotyczących infrastruktury przesyłowej. "Na przykład, dostawy gazu uzależniono od inwestycji w projekt gazociągu promowany przez Gazprom lub od zgody na wzmocnienie kontroli Gazpromu nad gazociągiem" - napisano w komunikacie KE.

W przypadku Polski, Komisja wskazuje, że Gazprom uzależniał dostawy gazu od utrzymania kontroli nad gazociągiem Jamał. "Gazociąg ten jest jedną z głównych dróg, którymi gaz od innych niż Gazprom dostawców mógłby dotrzeć na polski rynek" - napisano w raporcie Komisji.

__ _ _ _ _ _

Komisja wzięła na celownik Gazprom, bo podejrzewała, że rosyjski gigant nieuczciwie zawyżał ceny za gaz dla firm z Europy Środkowo-Wschodniej i utrudniał przepływ surowca między innymi państwami, zakazując odsprzedaży błękitnego paliwa.

Decyzję o rozpoczęciu dochodzenia poprzedziły niezapowiedziane inspekcje w spółkach współpracujących z Gazpromem w dziesięciu krajach naszego regionu, w tym w Polsce.

Unijni eksperci mogli sprawdzić kontrakty zawierane przez rosyjski koncern, które miały potwierdzić te zarzuty. Decyzja o rozpoczęciu śledztwa była bezprecedensowa. W przeszłości Komisja nie podejmowała żadnych kroków mimo, że miała informacje o dzieleniu przez Gazprom unijnego rynku. Bała się jednak konfliktu z Rosją i pogorszenia relacji.

Jeden z unijnych urzędników powiedział Polskiemu Radiu, że decyzja o formalnym postawieniu zarzutów, która zostanie dziś ogłoszona, była już gotowa w ubiegłym roku, ale wtedy ze względów politycznych została wstrzymana.

Działania przyspieszyła nowa komisarz odpowiedzialna za konkurencję, Dunka - Margrethe Vestager. Jeśli zarzuty wobec Gazpromu potwierdzą się, Komisja Europejska może ukarać rosyjski koncern grzywną do 10 procent jego rocznych przychodów.

_ _ _ _ _ _ _

Zachodnie sankcje wyrządzają coraz większe szkody rosyjskiej gospodarce. Według szefa rosyjskiego rządu, do tej pory budżet państwa dostał o 25 miliardów euro mniej niż planowano, a w kolejnych miesiącach straty będą rosły.

Dmitrij Miedwiediew mówił o tym w Dumie Państwowej, przedstawiając deputowanym raport na temat stanu gospodarki i odpowiadając na ich pytania.

Według Miedwiediewa, Rosja jest pod wpływem zachodnich sankcji od ponad roku. Szef rządu podkreślił, że restrykcjami objęta jest niemal każda dziedzina życia.

Zwrócił jednocześnie uwagę na ograniczenie dostępu rosyjskich banków i przedsiębiorstw do zachodnich kredytów, a także odcięcie rosyjskich firm od nowoczesnych technologii. "Straty dla naszej gospodarki, spowodowane ograniczeniami, są ogromne i nie będziemy tego ukrywać" - powiedział rosyjski premier. Dmitrij Miedwiediew obiecał, że państwo będzie wspierać rodzimych przedsiębiorców, którzy ponoszą straty w związku z zachodnimi sankcjami. Rząd wdrażając plan oszczędnościowy ma powstrzymać ewentualny wzrost cen. Szef rosyjskiego rządu potwierdził wysoki stopień zadłużenia obywateli. Zapewnił także, że nie dopuści do sytuacji, aby jak w czasach Związku Radzieckiego sklepy świeciły pustymi półkami.

Polecamy: PIT 2014

PAP/INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Gazprom | ceny gazu | Komisja Europejska
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »