NBP również ostrzega przed działaniami rządu

NBP ocenia ze wprowadzone zmiany w polityce fiskalnej utrudnią utrzymanie deficytu na bezpiecznym poziomie oraz mogą oddziaływać negatywnie na potencjał produkcyjny gospodarki - wynika z opinii RPP do projektu budżetu.

NBP ocenia deficyt sektora finansów w 2016 roku na poziomie 2,8 proc., wynika z jednorazowych wpływów z aukcji LTE. Uważa, że wprowadzone zmiany w polityce fiskalnej utrudnią utrzymanie deficytu na bezpiecznym poziomie w 2017 roku - wynika z opinii RPP do projektu budżetu.

- Oceniając politykę fiskalną w oparciu o projekt Ustawy, należy mieć na uwadze, że faktycznie zrealizowane kwoty dochodów, wydatków i deficytu mogą odbiegać od wielkości przyjętych w ustawie budżetowej - napisano.

- (...)Opisane powyżej elementy składowe polityki fiskalnej przełożą się, według szacunków NBP, na ukształtowanie się w 2016 r. relacji deficytu sektora instytucji rządowych i samorządowych do PKB na poziomie zbliżonym do założonego w projekcie Ustawy, tj. 2,8 proc. PKB. W istotnej mierze wpłynie na to jednak sprzyjający czynnik jednorazowy, w postaci opłat za rezerwację częstotliwości telekomunikacyjnych LTE - dodano.

Reklama

Jak ocenia Rada bez tego czynnika, deficyt sektora instytucji rządowych i samorządowych w 2016 roku przekroczyłby poziom 3 proc. PKB. "Oznacza to, że choć przedstawiony projekt Ustawy nie prowadzi do wzrostu nierównowagi finansów publicznych w 2016 r., to przewidziane w nim zmiany w polityce fiskalnej utrudnią utrzymanie deficytu na bezpiecznym poziomie w 2017 r., chyba że pojawią się nowe, stabilne źródła dochodów budżetowych" - dodano.

NBP ocenia, że po tym jak w efekcie zmian w systemie emerytalnym relacja państwowego długu publicznego do PKB obniżyła się w 2014 r. do 47,8 proc. PKB, w 2015 r. i 2016 r. można oczekiwać jej ponownego wzrostu.

"W 2016 roku wspomniana relacja może sięgnąć 50 proc. PKB, czyli wielkości, która do 2013 r. stanowiła pierwszy próg ostrożnościowy ustawy o finansach publicznych" - napisano.

"W aktualnym stanie prawnym realizacja takiego scenariusza nie niesie za sobą bezpośrednich implikacji. Stanowi jednak sygnał ostrzegawczy, że wspomniane powyżej mechanizmy zabezpieczające stabilność finansów publicznych nie działają skutecznie i zmniejsza się przestrzeń do bezpiecznego wzrostu deficytu w sytuacji wystąpienia negatywnego wstrząsu zewnętrznego" - dodano.

Zmiany w polityce fiskalnej negatywne dla potencjału produkcyjnego gospodarki - opinia RPP

Symulacje NBP pokazują, że zmiany w polityce fiskalnej mogą oddziaływać negatywnie na potencjał produkcyjny gospodarki - wynika z opinii RPP do projektu budżetu.

"Przeprowadzone przez NBP symulacje wskazują, że (...) zmiany w polityce fiskalnej w porównaniu do scenariusza neutralnej polityki fiskalnej, mogą wpłynąć na przyspieszenie wzrostu gospodarczego i inflacji w Polsce w 2016 r., przy negatywnym oddziaływaniu na tempo wzrostu produktu potencjalnego" - napisano.

"Symulacje NBP wskazują, że zmiany w polityce fiskalnej wpływające dodatnio na dynamikę PKB mogą oddziaływać negatywnie na potencjał produkcyjny polskiej gospodarki. Niższy wzrost potencjalnego PKB wynikać będzie w szczególności ze zwiększenia świadczeń rodzinnych, które prowadzi do pogorszenia relacji przeciętnych dochodów pracowników w stosunku do osób niepracujących" - dodano.

Według opinii oczekiwane przyspieszenie tempa wzrostu konsumpcji w 2016 roku wynika ze zwiększenia wydatków na świadczenia społeczne w efekcie wprowadzenia nowych świadczeń wychowawczych.

"Wpłynie to dodatnio na dochód rozporządzalny gospodarstw domowych, przekładając się pozytywnie na ich wydatki konsumpcyjne i stanowiąc impuls popytowy dla gospodarki. Skalę wzrostu spożycia indywidualnego ograniczać może natomiast wprowadzenie podatku od sklepów wielkopowierzchniowych. Przyczyni się on do wzrostu cen, a w konsekwencji spadku siły nabywczej konsumentów" - napisano.

Z oceny autorów opinii pozytywny wpływ zmian w polityce fiskalnej na łączną dynamikę nakładów brutto na środki trwałe będzie ograniczany przez wprowadzenie w 2016 r. podatku od niektórych instytucji finansowych.

"W obliczu wzrostu kosztów banki będą podejmować działania w kierunku zwiększenia swoich przychodów poprzez m.in. wzrost kosztu usług bankowych. W szczególności przejawiać się to może wzrostem kosztu obsługi kredytów, a także spadkiem ich dostępności. Spowolnienie akcji kredytowej może wpłynąć negatywnie na inwestycje przedsiębiorstw i mieszkaniowe" - napisano.

RPP w opinii ostrzega, że ograniczenie inwestycji prywatnych, do którego może dojść w następstwie wzrostu obciążeń sektora bankowego, będzie skutkować zmniejszeniem zasobów środków trwałych w kraju i spowolnieniem wzrostu produktu potencjalnego.

"Efekt ten w pewnym stopniu ograniczany jest przez wspomniany wzrost inwestycji publicznych finansowanych z budżetu państwa" - napisano.

Autorzy konkludują, że planowane zmiany w polityce fiskalnej mogą oddziaływać w kierunku zwiększenia wskaźnika inflacji w 2016 roku.

"Źródłem impulsu inflacyjnego polityki fiskalnej będzie w największym stopniu wprowadzenie podatku od sklepów wielkopowierzchniowych. Można oczekiwać, że ze względu na niską elastyczność cenową popytu na rynku żywności, znaczna część obciążenia tym podatkiem zostanie przeniesiona na konsumentów" - napisano.

"Jak wskazano powyżej, pozostałe zmiany w polityce fiskalnej mogą łącznie oddziaływać pozytywnie na stronę popytową gospodarki, przy negatywnym wpływie na jej stronę podażową. Oznaczałoby to zwiększenie stopnia wykorzystania czynników produkcji w gospodarce, co dodatkowo wpłynęłoby na przyspieszenie wzrostu cen w 2016 r." - dodano.

Kształt polityki fiskalnej przemawia za zwiększeniem restrykcyjności polityki monetarnej - wynika z opinii RPP do projektu budżetu. "Według szacunków NBP, deficyt pierwotny skorygowany o wpływ cyklu i czynników jednorazowych oraz stosowany przez Komisję Europejską do oceny restrykcyjności polityki fiskalnej wskaźnik DFE ulegną w 2016 pogorszeniu o ok. 0,7 pkt proc. PKB" - napisano.

"Wskazuje to na zwiększenie ryzyk dla stabilności finansów publicznych w średnim okresie. O ile inne istotne argumenty nie wskazywałyby inaczej, taki kształt polityki fiskalnej przemawiać będzie raczej za zwiększeniem restrykcyjności polityki pieniężnej" - dodano.

Cięcie ratingu Polski ostrzeżeniem dla rządu Decyzje polityków ryzykowne dla polskich finansów Decyzja agencji Standard&Poor's o cięciu ratingu Polski to wyraz obaw o kondycję finansów publicznych na skutek zmian wprowadzanych przez rząd - ocenia Jakub Borowski, główny ekonomista Credit Agricole Bank Polska. Paweł Czuryło, Interia: Cięcie ratingu Polski przez agencję S&P to chyba spore zaskoczenie dla ekonomistów. Prognozy zakładały najwyżej pogorszenie tzw. perspektywy ratingu... - Jakub Borowski, główny ekonomista Credit Agricole Bank Polska: Fakt, stąd też jestem zaskoczony skalą zmiany podejścia agencji S&P do Polski. Zakładaliśmy najwyżej pogorszenie perspektywy na neutralną z pozytywnej. Także uzasadnienie decyzji jest niespodzianką, gdyż S&P mówi, że mamy do czynienia z osłabieniem instytucji, co może także nieść wzrost ryzyka fiskalnego. To wskazanie, że jeżeli zlikwidujemy kotwice broniące naszej kondycji to nie wiadomo jak będzie wyglądała polityka fiskalna, a działanie wobec TK miało charakter bezprecedensowy. Ale część obserwatorów zauważyła, że kuriozalne jest łączenie polityki z finansami i gospodarką, i uzasadnianie tym cięcia oceny wiarygodności kredytowej. - Od polityki do ekonomii droga nie jest daleka. Pamiętajmy, że np. jeśli ustawa frankowa weszłaby w życie, to moglibyśmy mieć solidne wątpliwości co do jej konstytucjonalności, choćby tzw. przysporzenie majątkowe mogłoby zostać uznane za niekonstytucyjne. A jak Trybunał jest sparaliżowany to jak mielibyśmy się dowiedzieć o niekonstytucyjności ustawy? Zatem uzasadnienie nie jest kuriozalne tylko logiczne. Zobaczymy też co o polskim ratingu powiedzą inne agencje, Czy uznają że deficyt finansów publicznych będzie wyższy niż wcześniej zakładano, że strategia rządu odnośnie deficytu jest mniej rygorystyczna i zapyta skąd będą pieniądze na spełnienie obietnic wyborczych. Po decyzji S&P złoty zaczął tracić i euro umocniło się do blisko 4,5 zł. Mamy piątkowy wieczór, płynność na rynku jest mała i stąd taki zdecydowany ruch (po decyzji euro zdrożało do 4,49 zł z 4,42 zł przed nią). Ostatnie osłabienie, to od początku roku, spowodowane było czynnikami globalnymi, pogorszeniem perspektyw dla Chin i rynków wschodzących. Jeśli globalne nastawienie inwestorów się poprawi to złoty będzie się umacniał. W tej chwili dominuje czynnik krajowy i stąd taki ruch w górę. Osłabienie złotego na pewno będzie miało jedną implikację - ograniczy przestrzeń do obniżki stóp procentowych dla nowej Rady Polityki Pieniężnej. Rozmawiał Paweł Czuryło

Nie ma dostatecznego uzasadnienia obniżenia ratingu Polski - powiedział prof. Jerzy Osiatyński, komentując piątkową decyzję agencji Standard & Poor's. Budżet na 2016 rok nie zawiera pozycji, które mogą budzić wątpliwości, co do swojej realności - ocenił.

- Uważam, że nie ma dostatecznego uzasadnienia dla tego obniżenia. Budżet na 2016 rok nie zawiera takich pozycji, które mogą budzić wątpliwości co do swojej realności, jak na przykład przychody ze zwiększonej ściągalności podatków i podobne. To wszystko zniknęło - mówił.

Pytany o komentarz do gwałtownego wzrostu kursu euro (w piątek wieczorem skoczył on do 4,48 zł), Osiatyński powiedział, że osłabienie złotego ma charakter przejściowy. - Wiele wskazuje na to, że złotówka jest o wiele silniejsza nawet w stosunku do tego kursu, jaki był wcześniej, przed tą decyzją Standard & Poors. Patrząc na wskaźniki efektywnego kursu wymiany, widać, że złoty jest niedoszacowany. Jego siła nabywcza jest znacznie większa - uważa.

- Jeśli chodzi o perspektywę konkurencyjności polskiej gospodarki, nie ma żadnych przesłanek do tego, żeby ten kurs był tak słaby. Myślę, że to jest przejściowe i że to jest sprawa, jeśli nie dni, to tygodni - mówił.

Pytany o perspektywę powrotu oceny Polski przez Standard & Poor's do poprzedniego poziomu, ocenił, że bardzo trudno jest przewidzieć, co zrobi agencja. Dodał, że w przeszłości podejmowała ona już "trudne do zrozumienia" decyzje.

- To, co zrobi S&P jest bardzo trudno powiedzieć. S&P ma na swoim sumieniu różne, trudne do zrozumienia decyzje, łącznie z decyzją obniżającą rating Stanów Zjednoczonych. W stosunku do krajów, które mają znacznie większą relację długu zagranicznego i kosztu obsługi do PKB, nie zmienia swoich ocen. Rozumiem role, dla których instytucje ratingowe zostały powołane, ktoś musi patrzeć i oceniać bezpieczeństwo lokat, oszczędności, różnych podmiotów oszczędzających, w tym funduszy emerytalnych, ale moim zdaniem często te instytucje są w konflikcie z interesami tych, którzy je powołali do życia i krajów, które oceniali - powiedział Osiatyński.

PAP/INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: NBP | budzet | agencje ratingowe | ostrzega | rating
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »