Po doniesieniach z polskiej gospodarki

Eurodolar jest już mniej więcej tam, gdzie był pod koniec lipca. Wtedy notowano minima nieznacznie powyżej 1,0950 (zresztą w szczegółach zależy to np. od platformy, tudzież od różnicy bid / ask), teraz mamy ok. 1,0960.

Eurodolar jest już mniej więcej tam, gdzie był pod koniec lipca. Wtedy notowano minima nieznacznie powyżej 1,0950 (zresztą w szczegółach zależy to np. od platformy, tudzież od różnicy bid / ask), teraz mamy ok. 1,0960.

Z jednej strony pokazuje to, że dolar jest silny i istnieje napór na jego większe umocnienie - z drugiej natomiast klaruje się dobra okazja do korekcyjnego odbicia. Takie odbicie mogłoby sięgnąć albo okolic 1,1050 - albo nawet 1,1120. Przypomnijmy w tym kontekście, że choć rynek stawia generalnie na podwyżkę stóp w grudniu, to jednak np. ostatnie odczyty NY Empire State i produkcji przemysłowej były dość słabe. Dziś dane poszły z kolei w dwie strony: wrześniowa liczba pozwoleń na budowę domów była lepsza od prognoz, ale liczba rozpoczętych budów - gorsza.

Co na rynku polskim?

Pojawiły się już krajowe dane makro. Produkcja przemysłowa we wrześniu wzrosła o 10,4 proc. m/m oraz o 3,2 proc. r/r. Nie są to dane tragiczne, aczkolwiek prognozowano nieco wyższe: rynek obstawiał 10,8 proc. i 3,45 proc. Produkcja budowlano-montażowa spadła o 15,3 proc. r/r (ale to i tak nieźle, bo zakładano redukcję o 17,4 proc.). Sprzedaż detaliczna rozczarowała: miast spadku o 0,1 proc. w relacji miesięcznej, był ruch w dół o 1,2 proc., a roczny wzrost to tylko 4,8 proc., nie zaś 6 proc. Obniżyły się też - w porównaniu z wrześniem - wskaźniki koniunktury konsumenckiej, bieżący i wyprzedzający.

Reklama

EUR/PLN jest tymczasem przy 4,3130. Nie tak źle. Na sprawę można patrzeć dwojako. Z jednej strony odbicie od 4,2625-50, zanotowane 10 - 11 października, można traktować jako potwierdzenie długofalowej, trwającej grubo ponad rok tendencji wzrostowej, czyli osłabiającej złotego.

Z drugiej strony, tendencja ma przeciw sobie nurt konkurencyjny, tzn. coraz niższe maksima - vide np. 24 czerwca i 2 września. Wydaje się jednak, że ostatnie dni przyniosły przebicie tej spadkowej linii, a to sugerowałoby, że jednak złoty nie wzmocni się teraz znacząco. W gorszym scenariuszu jest więc realne ryzyko ruchu do 4,35-4,3670.

Na USD/PLN widzimy 3,9340. Także i tu moglibyśmy postrzegać pewien okres (lipiec, sierpień, wrzesień) jako czas coraz niższych szczytów - ale to już się skończyło, złotego przeceniono. Nadzieja w korekcie, jeśli oczywiście eurodolar wykona ruch powrotny, opisywany przez nas wyżej. Będzie to jednak raczej ruch tymczasowy.

Tomasz Witczak, FMC Management

FMCM
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »