Rosyjski rząd zaproponuje odejście od amerykańskiego dolara

Rząd Rosji przygotowuje koncepcję "dedolaryzacji" gospodarki, czyli odchodzenia od rozliczeń międzynarodowych w dolarach, i przedstawi ją w ciągu 1-2 tygodni - podała w środę niezależna telewizja Dożd. W planach tych nie ma mowy o zakazie rozliczeń w dolarach.

Telewizja Dożd, która powołuje się na ustalenia portalu The Bell, poinformowała, że w przeciągu najdalej dwóch tygodni plan "dedolaryzacji" może zatwierdzić premier Dmitrij Miedwiediew.

Celem projektu jest stworzenie warunków do rozliczeń w walutach narodowych i liberalizacja przepisów walutowych. Źródła, na które powołuje się The Bell, twierdzą, że nie chodzi o zakaz ani o ograniczenie rozliczeń w dolarach, a o przechodzenie w rozliczeniach prowadzonych z Chinami czy Unią Europejską na - odpowiednio - juan i euro.

Reklama

W opracowaniu projektu uczestniczą: Bank Centralny Rosji, jeden z największych banków rosyjskich WTB (VTB) i eksporterzy.

O planach dedolaryzacji mówił publicznie we wrześniu prezes WTB Andriej Kostin, który przedłożył plan tego procesu prezydentowi Władimirowi Putinowi. We wtorek Kostin poinformował, że Putin ogółem akceptuje ten plan.

Ocenił również, że proces "dedolaryzacji" może zająć co najmniej pięć lat.

WTB jest objęty amerykańskimi sankcjami sektorowymi i ma ograniczony dostęp do międzynarodowych rynków kredytowych. W kwietniu br. USA objęły sankcjami także samego Kostina.

Z Moskwy Anna Wróbel

W Rosji został już tylko jeden prawdziwy oligarcha - taką wypowiedź rosyjskiego miliardera Aliszera Usmanowa cytuje radio Echo Moskwy.

Z kolei agencja informacyjna Bloomberg podała, że najbogatsi Rosjanie zarobili od początku roku łącznie 18,5 miliarda dolarów. W kwietniu Stany Zjednoczone nałożyły sankcje gospodarcze na siedmiu rosyjskich oligarchów, którzy dorobili się swojego majątku i prowadzą interesy wykorzystując znajomość z Władimirem Putinem. W ocenie międzynarodowych ekspertów, część firm tak zwanych oligarchów jest wykorzystywana do wyprowadzania za granicę pieniędzy z budżetu Rosji. Z tych funduszy są później opłacane tajne operacje rosyjskich służb.

Już w pierwszych tygodniach po ogłoszeniu sankcji, rosyjscy biznesmeni umieszczeni na amerykańskiej "czarnej liście" stracili łącznie ponad miliard 200 milionów dolarów. Część z nich otrzymała wsparcia rosyjskiego rządu , w postaci różnego rodzaju ulg i przywilejów.

Według agencji informacyjnej Bloomberg, rosyjscy miliarderzy od początku roku, mimo sankcji zarobili łącznie 18 i pół miliarda dolarów. Najwięcej miał zarobić szef grup Nowatek i Sibir - Leonid Michelson. Jego firmy zajmują się między innymi wydobyciem gazu ziemnego i ropy naftowej. Na drugim miejscu Bloomberg sklasyfikował właściciela jednego z największych w Rosji kombinatów metalurgicznych - Władimira Lisina. Na trzecim znalazł się Aleksiej Mordaszow - właściciel firm wydobywających metale szlachetne, w tym złoto.

Jeden z trzech najbogatszych Rosjan - Aliszer Usmanow oświadczył, że w Rosji nie ma już oligarchów, oprócz jednego, którego nazwiska nie wymieni. Według niego głównym kryterium uznania za oligarchę jest otrzymanie majątku od państwa i w Rosji pozostała już tylko jedna taka osoba.

IAR

PAP/IAR
Dowiedz się więcej na temat: Rosja | wojna handlowa | rubel | dolar
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »