IPN zaniepokojony decyzją Norweskiej Rady Etyki Mediów

Prezes IPN dr Łukasz Kamiński wyraził zaniepokojenie informacją, że Norweska Rada Etyki Mediów zaakceptowała określenie "polskie obozy koncentracyjne" jako dopuszczalne w przekazie medialnym. W liście do członków Rady zaapelował o ponowną analizę stanowiska.

- Z głębokim zaniepokojeniem przyjąłem informację, iż Norweska Rada Etyki Mediów zaakceptowała określenie "polskie obozy koncentracyjne" jako dopuszczalne w przekazie medialnym i w pełni oddające historyczną prawdę. Głęboko się z tym nie zgadzam i nalegam, na ponowną analizę Państwa stanowiska - napisał Łukasz Kamiński w liście do członków Norweskiej Rady Etyki Mediów, przesłanym we wtorek.

Jak podkreślił, pojawiające się co jakiś czas w mediach pojęcie "polskie obozy koncentracyjne" jest jednym z najbardziej jaskrawych przykładów zniekształcania prawdy o przeszłości.

Reklama

- Pojęcie to sugeruje, iż twórcami i zarządcami tych obozów byli Polacy. Trudno się dziwić, że wywołuje ono w Polsce, kraju, który tak bardzo ucierpiał w latach II wojny światowej, gwałtowny odruch sprzeciwu. Przecież obozy te tworzone były w czasach, kiedy Polskę okupowali Niemcy, to oni byli ich twórcami. Oni nimi zarządzali. Oni odpowiadają za śmierć i cierpienie milionów ludzi, którzy się w nich znaleźli. Szczegółowo te kwestie można poznać na stronie http://www.truthaboutcamps.eu - zauważył Kamiński.

Prezes IPN zwrócił uwagę, że określenie "polskie obozy koncentracyjne" jest nie tylko niezgodne z prawdą historyczną, lecz również rani uczucia ofiar II wojny światowej. - Ci wszyscy obywatele Polski, którzy zostali w nich zamknięci i cudem przetrwali, nie są w stanie zrozumieć, dlaczego ich losy są w ten sposób fałszowane. W imię szacunku dla nich winniśmy precyzyjnie określać prawdę historyczną, by nie przysparzać im dodatkowych cierpień - podkreślił.

Zdaniem Kamińskiego, "ta prawda, oczywista w Polsce, winna się stać prawdą uznawaną na całym świecie". - W okupowanej przez Niemców Polsce nie istniały i istnieć nie mogły "polskie" obozy zagłady, śmierci czy koncentracyjne. Obozy te tworzył niemiecki okupant w celu zrealizowania swej zbrodniczej polityki unicestwienia bądź zniewolenia ludzi różnych narodowości - również Polaków - przypomniał.

Zauważył też, że zdanie to podziela coraz większy krąg dziennikarzy. Jako przykład podał fakt, że w listopadzie 2010 r. redakcja "Wall Street Journal" zakazała swoim dziennikarzom używania sformułowania "polskie obozy". Kolejnymi redakcjami, które zakazały obraźliwego dla Polski zwrotu - jak przypomniał - były m.in.: "San Francisco Chronicle" (luty 2011), "New York Times" (marzec 2011), portal "Yahoo" (wrzesień 2011), "Associated Press" (2012).

- Pozostaje wierzyć, że także norweskie media pójdą tą drogą - wyraził nadzieję prezes IPN.

Norweska Rada Etyki Mediów (Pressens Faglige Utvalg) uznała w zeszłym tygodniu, że określenie "polski obóz koncentracyjny" nie narusza zasad dziennikarskich.

Sprawa dotyczyła recenzji filmu "Lektor", która ukazała się w sierpniu w norweskiej gazecie "Avisa Sor-Trondelag". Jej autorka pisząc o przeszłości głównej bohaterki, użyła określenia "polski obóz koncentracyjny".

Na publikację zareagował polonijny portal ScanPress.net oraz ambasada RP w Oslo, domagając się sprostowania. Norweski dziennik 18 sierpnia opublikował oświadczenie, w którym przeprosił za "nieprecyzyjne" sformułowanie.

Redaktor portalu ScanPress.net Henryk Malinowski uznał jednak, że sprostowanie było "zdawkowe i nie sprawiało wrażenia zrozumienia wagi popełnionego błędu". Zaskarżył norweską redakcję do Rady Etyki Mediów. Gremium to początkowo odrzuciło skargę, ale po odwołaniu ponownie zajęło się sprawą.

Rada Etyki Mediów stwierdziła, że gazeta "Avisa Sor-Trondelag" nie naruszyła zasad dziennikarskich. W opinii Rady właściwa interpretacja sformułowania "polski obóz koncentracyjny" wskazuje, że znajduje się on na terenie Polski, a nie oznacza, że był on organizowany przez Polaków.

Podkreślono, że dawne niemieckie obozy w Norwegii także są określane przez Norwegów dla geograficznego umiejscowienia jako "norweskie". Rada podzieliła jednak pogląd skarżącego, że redakcja mogła wybrać bardziej precyzyjne określenie dla nazwy obozu koncentracyjnego Auschwitz.

Takiej interpretacji nie przyjął wówczas też szef MSZ Witold Waszczykowski. Zwrócił uwagę, że istnieje definicja obozów koncentracyjnych, przyjęta przez UNESCO, zgodnie z którą o obozie Auschwitz należy mówić "Auschwitz-Birkenau. Niemiecki nazistowski obóz koncentracyjny i zagłady".

PAP
Dowiedz się więcej na temat: rada | Polskie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »