PO: Dla PiS-u większą wartość ma propaganda, niż zdrowie i życie Polaków

- Dla PiS-u większą wartość ma propaganda, niż zdrowie i życie Polaków - tak zmiany w budżecie na 2017 r., które przewidują m.in. zwiększenie finansowania TVP, ocenili politycy PO. W ich ocenie, przekazanie pieniędzy telewizji publicznej jest "policzkiem wymierzonym w twarz protestujących lekarzy".

- Dla PiS-u większą wartość ma propaganda, niż zdrowie i życie Polaków - tak zmiany w budżecie na 2017 r., które przewidują m.in. zwiększenie finansowania TVP,  ocenili politycy PO. W ich ocenie, przekazanie pieniędzy telewizji publicznej jest "policzkiem wymierzonym w twarz protestujących lekarzy".

Sejm odrzucił w piątek wniosek klubów opozycyjnych o odrzucenie w pierwszym czytaniu noweli ustawy budżetowej na 2017 rok oraz tzw. ustawy okołobudżetowej. Oba projekty trafią zatem do komisji finansów publicznych.

Wniosek opozycji o odrzucenie projektu noweli ustawy budżetowej poparło 192 posłów, przeciw było 230 posłów, nikt się nie wstrzymał. W przypadku tzw. ustawy okołobudżetowej wniosek o odrzucenie poparło 195 posłów, przeciw było 231.

Jak mówiła wiceminister finansów Teresa Czerwińska, nowelizacja budżetu na 2017 rok wynika z oszczędności budżetowych. Zaoszczędzone środki mają być wykorzystane na wypłaty rekompensat za utracone deputaty węglowe dla emerytów-górników. Ma na to trafić ok. 2,3 mld zł, natomiast generalnie sektor górniczy ma otrzymać 3,2 mld zł (około 1 miliarda zł ma trafić na restrukturyzację kopalń). Z dodatkowych środków ma być także sfinansowane zrekompensowanie Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji ubytku wpływów abonamentowych z tytułu zwolnień z opłat abonamentowych za lata 2010-2017 oraz opłacenie zwiększonych składek do organizacji międzynarodowych. Na ten cel ma trafić kwota 980 mln zł.

Reklama

Poseł PO Grzegorz Furgo komentując sejmowe głosowanie stwierdził, że "ekipa PiS bez chwili zastanowienia podjęła decyzję na dofinansowaniu prawie miliardem złotych telewizję publiczną". Przypominał, że w lipcu TVP otrzymała 800 mln zł pożyczki od Skarbu Państwa.

- Mimo strajku młodych lekarzy, którzy głodują, rząd przeznacza lekką ręką kolejny miliard na propagandę i źle zarządzaną instytucję - ocenił. - To skandaliczne. Widać ogromną arogancję władzy, która niczym się nie przejmuje - dodał.

Apelował do przewodniczącego NSZZ Solidarność Piotra Dudy, by ten zabrał głos, gdy podczas głodówki lekarzy, rząd "marnuje pieniądze".

Zdaniem innego posła PO Wojciecha Króla, dla PiS większą wartość ma propaganda, niż ludzkie zdrowie i życie. - Ten miliard dla telewizji publicznej, telewizji partyjnej, telewizji Jacka Kurskiego, to tak naprawdę policzek wymierzony w twarz młodych lekarzy. To policzek wymierzony w twarz wszystkich Polaków, wszystkich pacjentów, którzy czekają w kolejkach do specjalistów, którzy czekają na zabiegi ratujące życie - ocenił.

- Dzisiaj PiS pokazało swoje oblicze, niestety pokazało, że dla PiS-u większą wartość ma propaganda, niż zdrowie i życie Polaków - oświadczył.

2 października lekarze rezydenci rozpoczęli protest głodowy, domagając się m.in. zwiększenia nakładów na ochronę zdrowia - do 6,8 proc. PKB w ciągu trzech lat. We wtorek rząd przyjął projekt ustawy, który przewiduje stopniowe podnoszenie finansowania ochrony zdrowia do 2025 r., kiedy miałoby osiągnąć poziom 6 proc. PKB. Przedstawiciele rezydentów mówili, że nie godzą się na propozycję rządu. - Osiągnięcie 6 proc. PKB na ochronę zdrowia w 2025 r. jest propozycją poniżającą pacjenta - uznali medycy z Płocka, którzy we wtorek dołączyli do protestu.

W sobotę do protestu włączyli się młodzi lekarze z Gdańska - w miejscowym Uniwersyteckim Centrum Klinicznym głoduje siedem osób. Tyle samo osób protestuje w ten sposób w krakowskim Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym - głodówka trwa tam od piątku. Ponadto w Małopolsce ostatnia środa była "dniem bez lekarza". W ramach akcji protestacyjnej, ogłoszonej przez małopolski oddział Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy, medycy - oprócz tych dyżurujących - mieli nie przyjść do pracy. Mimo tego jednak większość placówek pracowała, pacjenci byli przyjmowani.

W środę demonstracje poparcia dla protestu rezydentów odbyły się w Poznaniu i we Wrocławiu. Wzięło w nich udział ok. 300 osób - głównie studentów medycyny, lekarzy i pracowników służby zdrowia.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: #zdrowie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »