Norweski Rembrandt w więzieniu za podatki

Najbardziej znany obecnie malarz realistyczny na świecie Norweg Odd Nerdrum został skazany na dwa lata bezwarunkowego więzienia za ukrywanie swoich dochodów. Jest to pierwszy przypadek w latach powojennych, kiedy norweski artysta zostaje pozbawiony wolności z takiego powodu.

Wyrok sądu w Oslo nazywany jest już skandalem wymiaru sprawiedliwości, zwłaszcza, że podobny wyrok można otrzymać w Norwegii za pośredni udział w morderstwie.

Nerdrum podczas całej swojej kariery szokował doborem tematów na swoich obrazach, był w swojej sztuce i krytycznych wypowiedziach m.in. w stosunku do państwa skandalistą, lecz krytycy zgodnie oceniają wyjątkowo wysoki warsztat pracy i talent artysty, który swoją twórczość ocenia, jako figuratywny kicz.

67-letni dzisiaj Nerdrum, sympatyzujący podczas swojej młodości z niemieckim ruchem terrorystycznym Baader-Mainhof, po samobójstwach jego przywódców w berlińskim więzieniu, zasłynął namalowaniem w latach 1977-78 realistycznego obrazu pod prowokującym tytułem "Zabójstwo Andreasa Baadera". Przedstawia na nim lidera Frakcji Czerwonej Armii RAF w pozycji półnagiego Chrystusa, któremu w tył głowy strzela z pistoletu ubrany w garnitur tajemniczy mężczyzna z twarzą ukrytą w cieniu. Obraz wywołał światowy rozgłos zwłaszcza w Niemczech, gdzie nikt do końca nie wierzył w jednoczesne samobójstwa Andreasa Baadera i Gudrun Ensslin i Carla Raspe w nocy z 17 na 18 października 1977 r. w więzieniu w Stuttgarcie.

Reklama

W Norwegii z kolei w roku 1998 wstrząsem był autoportret artysty przedstawionego nago w stanie erekcji. Obraz podczas wystaw Nerdrum przedstawiał za parawanem i aby go obejrzeć należało uiścić dodatkowa opłatę. W zamian oglądającym proponował również natychmiastowe porównanie z żywym oryginałem.

M.in. z powodów podatkowych Nerdrum w 2003 roku wyprowadził się na Islandię gdzie pracował i skąd prowadził sprzedaż swoich obrazów. Norweski urząd podatkowy po bardzo wnikliwym śledztwie dopatrzył się przeprowadzonych w poprzednich latach transakcji w wysokości 10,5 mln koron, za które artysta nie uiścił podatku. Pieniądze krążyły pomiędzy Islandią, marchandami z USA oraz bankiem austriackim, w którym artysta przechowywał duże ilości gotówki w skrytce.

Nerdrum tłumaczył się, że pieniądze dotyczą 34 obrazów sprzedanych w latach 80., które z powodu użycia nieodpowiedniej farby uległy zniszczeniu i wypłacał właścicielom odszkodowania. Uregulował też zaległości podatkowe.

Mimo to, sąd w Oslo skazał go 17 sierpnia zaocznie na dwa lata bezwarunkowego więzienia. Malarz przebywał w tym czasie w Lourdes i odmówił wypowiedzi dla prasy, ponieważ od 2002 roku bojkotuje norweskie media.

- Norweskie państwo postanowiło mnie raz na zawsze uciszyć poprzez proces demonizacji mojej osoby i twórczości. Nigdy nie miałem wątpliwości, że państwo to chce odebrać mi życie i jak widać jednym ze sposobów jest wtrącenie mnie do więzienia abym popełnił samobójstwo - powiedział Nerdrum na początku procesu w swojej mowie obronnej.

Więcej na temat kontrowersyjnego artysty przeczytasz na blogu Sztukatułka w tekście "Nago. Za parawanem. Za pieniądze"

Znając przebieg kariery Nerdruma spekuluje się już w Norwegii, że podczas najbliższych dwóch lat powstaną nowe dzieła tworzone w spokoju i w luksusie regularnych posiłków i raczej pewne jest ze powstanie nowy szokujący autoportret, tym razem stojącego nago i skutego łańcuchami za kratami, który może uzyskać najwyższą cenę w karierze artysty i jednocześnie ośmieszyć norweski wymiar sprawiedliwości.

Zbigniew Kuczyński

Private Banking
Dowiedz się więcej na temat: podatki | kara więzienia | sztuka | wiezien | wiezienie | Rembrandt | więź | wiezienia | malarz
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »