Auta przekroczą granicę tylko na własnych kołach

Zastosowane rozwiązanie służy ochronie producentów krajowych, którym trzeba pomóc, a Komisja Europejska była przeciwna podwyższaniu akcyzy na stare samochody z importu - uniemożliwiła nam więc powielenie wypróbowywanego od wielu lat modelu.

Zastosowane rozwiązanie służy ochronie producentów krajowych, którym trzeba pomóc, a Komisja Europejska była przeciwna podwyższaniu akcyzy na stare samochody z importu - uniemożliwiła nam więc powielenie wypróbowywanego od wielu lat modelu.

Na przejściu w Świecku na odprawę trzeba poczekać 21 godzin, a w Kołbaskowie nawet 60. Kolejki, oczywiście w głąb Niemiec, liczone są już w dziesiątkach kilometrów. Normą, która nikogo nie dziwi, są dwie doby spędzone na granicy. Przyczyny są dwie: pryszczyca, a raczej przedsięwzięte środki ochronne, oraz nowe przepisy ograniczające import do Polski używanych samochodów. Zwolennicy używanych aut (mocno używanych, bo przekraczają granicę na lawetach) chcą zdążyć przed magiczną datą i stoją w gigantycznych kolejkach.

O ile jednak pryszczyca jest czynnikiem poniekąd obiektywnym, gdyż nie mamy na nią wpływu, o tyle na nowe przepisy i owszem - mamy. Od ponad 20 lat obserwuję nieustającą grę Ministerstwa Finansów, fiskusa generalnie, z importerami używanych aut. Mechanizm był prosty. W określonym roku wyjściowym podatek za sprowadzenie do Polski używanego auta został ustalony na poziomie trudno akceptowanym przez rynek - nie opłacało się. Import był minimalny, wpływy z tego tytułu do budżetu również.

Reklama

Mimo, że oficjalna inflacja w tamtych latach prawie nie występowała, faktyczna była dosyć pokaźna. W następnym roku rejestrowano więc już zasadniczo wyższy import (przy podatku na tym samym poziomie) - wpływy do budżetu również. Inflacja i pieniądz robiły swoje i w roku n+2 następowała eksplozja importu. Był on wielokrotnie wyższy niż w roku wyjściowym, w konsekwencji - dał wielokrotnie wyższe wpływy do państwowej kasy. Planista następnego budżetu myślał sobie tak: rodacy zaimportowali tyle samochodów, przy podatku na takim poziomie dało to takie wpływy. Jak podniesiemy podatek o 50 proc., to i wpływy będą o 50 proc. wyższe - wystarczy i dla pielęgniarek i jeszcze trochę zostanie dlaÉ np. administracji. Polacy jednak potrafią liczyć i w następnym roku import był na poziomieÉ zbliżonym do zera, wpływy do budżetu - takoż. I rozpoczynaliśmy cykl od nowa. Prawidłowość była stała, tylko długość cyklu zmienna - ale też nie nadmiernie, bo z reguły wynosiła 3-4 lata. Ot taka, trochę nieregularna sinusoida.

Ponieważ przez z górą 20 lat resort finansów nie mógł poradzić sobie z tym problemem, a ponadto w kraju produkowano zdecydowanie za mało samochodów - teraz, w innej sytuacji, postanowiono rozwiązać zadanie przy pomocy ministra środowiska. Pojazd, który nie zostanie dopuszczony do ruchu przez diagnostę, jest odpadem, a tych - jak wiadomo - sprowadzać nie wolno (chyba, że za zezwoleniem głównego inspektora ochrony środowiska). To już jest poważna przeszkoda dla wraków z Europy Zachodniej.

Nie ma co ukrywać: zastosowane rozwiązanie służy ochronie producentów krajowych, którym trzeba pomóc, a Komisja Europejska była przeciwna podwyższaniu akcyzy na stare samochody z importu - uniemożliwiła nam więc powielenie wypróbowywanego od wielu lat modelu. Producenci są zadowoleni, wzdychając jedynie, że lepiej późno niż wcale, a najlepiej wcześniej.

My natomiast rozpoczynamy nowy cykl, z nowymi warunkami wyjściowymi. Już teraz mówi się o lukach we wprowadzonych przepisach. Jakie będą ich efekty - przekonamy się niebawem i nie omieszkamy o tym poinformować.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: import | Auta | stare | Komisja Europejska | samochody | stare samochody
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »