Bohaterowie hossy są zmęczeni

Czwartkowe notowania potwierdziły, że słabną spółki, które dały zarobić najwięcej w trakcie trwającej na giełdzie hossy. Kursy większości z nich od tegorocznych szczytów spadły już o ok. 15%. Wczoraj spadki dosięgły także największych firm - WIG20 stracił 2,44% (1646,7 pkt na zamknięcie sesji) i jest to największa jednosesyjna strata indeksu od 24 stycznia.

Czwartkowe notowania potwierdziły, że słabną spółki, które dały zarobić najwięcej w trakcie trwającej na giełdzie hossy. Kursy większości z nich od tegorocznych szczytów spadły już o ok. 15%. Wczoraj spadki dosięgły także największych firm - WIG20 stracił 2,44% (1646,7 pkt na zamknięcie sesji) i jest to największa jednosesyjna strata indeksu od 24 stycznia.

Od dwóch dni inwestorzy chętnie pozbywają się akcji PKN Orlen. Wczoraj ich kurs spadł o 2,5%. Obroty po raz kolejny przekroczyły 100 mln zł, co stanowiło ponad jedną piątą wymiany na całym rynku (łączne obroty zbliżyły się do 500 mln zł). Także notowania innych spółek z WIG20 wyraźnie się pogorszyły (BZ WBK -4,1%, BRE Bank -3,8%, Prokom -3,5%, Pekao -3,1%), ale to właśnie w przypadku płockiego koncernu sprzedający poczynają sobie najbardziej agresywnie. Mimo że w ostatnich tygodniach kurs zakończył wybiciem w górę długoterminowy trend boczny, atmosfera wokół spółki jest zła. Po rynku krążą plotki o możliwych zmianach w zarządzie, prokuratora prowadzi postępowanie przygotowawcze w sprawie manipulacji kursem Orlenu, do której doszło najprawdopodobniej w maju tego roku.

Reklama

Wśród mniejszych spółek po raz kolejny mocno spadły notowania Kopeksu, Mostostalu Siedlce, Stalproduktu i Stomilu Sanok. Posiadacze tych walorów mogą czuć się nieco skonsternowani. Zaledwie kilka tygodni temu analitycy zapewniali, że wiele z tych firm nadal jest niedowartościowanych i ma znaczny potencjał wzrostowy. Równocześnie na rynku nadal utrzymują się bardzo dobre nastroje, a zewsząd słychać głosy, że indeksy będą bić kolejne rekordy. Dlaczego więc spora grupa walorów traci na wartości?

Firma firmie nierówna

Fala wiosenno-letniego entuzjazmu inwestorów w odniesieniu do średnich spółek, wykazujących w pierwszej połowie roku radykalną poprawę zysków, wyniosła do dawno niespotykanych poziomów ceny akcji także mniej wartościowych, przez długi czas zapomnianych, firm. W większości przypadków charakteryzowała je niska wartość rynkowa. W wyniku zwyżki kursów wyceny podniosły się. Taki proces specjaliści tłumaczą wzrostem oczekiwań co do przyszłych zysków. Spora grupa spółek już zaczęła te oczekiwania spełniać. Po okresie odreagowania dynamicznej zwyżki ich kursy mają szanse kontynuować pozytywną tendencję. Tutaj powodem pozbywania się akcji jest zapewne jedynie naturalna skłonność do realizacji pokaźnych zysków. W tym gronie można wskazać Cersanit, Stalprofil czy Stomil Sanok. Jednak dla wielu firm cena walorów wzrosła "na kredyt". W pierwszej połowie roku gorsze wyniki miały na przykład Efekt czy Rafako. Nawet jeśli w drugiej połowie roku poprawi się ich zyskowność, to niekoniecznie musi to dać nowy impuls do kupowania akcji. Dobrze taką możliwość obrazuje sytuacja sprzed trzech lat. Choć kursy ustanawiały rekordy na wiosnę, to spółki osiągały bardzo dobre wyniki jeszcze w II i III kwartale 2000 r.

Nawis podażowy

Zdecydowaną większość spółek wymienionych w tabeli łączy jeden element - bardzo duże obroty w pobliżu tegorocznego maksimum. Pokazują one, jak wielu inwestorów nie chciało czekać na poprawę wyników finansowych i postanowiło zrealizować sowite zyski. Można przypuszczać, że po stronie kupujących byli ci, którzy dopiero teraz dostrzegli rosnące na giełdzie kursy. Postanowili przyłączyć się do trendu, ale zamiast spodziewanych zysków, zaczęli ponosić straty. Kupowane przez nich w okolicy szczytów akcje stanowią teraz nawis podażowy. Jeśli tylko ceny ruszą w górę, "spóźnieni" nabywcy, widząc możliwość zamknięcia pozycji z mniejszą stratą, będą sprzedawać akcje.

Płynność w cenie

Niewykluczone też, że pogorszenie koniunktury w segmencie mniejszych spółek związane jest z atmosferą na giełdzie w ostatnich kilku tygodniach. Z każdym dniem coraz rzadziej mówi się o fundamentalnych podstawach hossy, a coraz więcej o pompowaniu spekulacyjnego bąbla przez fundusze inwestycyjne. "Nikt nie pyta o wyceny, kiedy na rynku zaczyna się bańka" - pisali niedawno w raporcie analitycy ING Financial Markets. Aby jak najbardziej skorzystać z szaleńczego wzrostu cen, trzeba akcje szybko kupić. Ważna jest też możliwość natychmiastowego pozbycia się ich, gdyby sytuacja zaczęła się rozwijać w złym kierunku. W firmy o mniejszej kapitalizacji nie da się ulokować dużych środków. Aby nabyć nawet mniejszą liczbę walorów, potrzeba czasu.

Takiego problemu nie ma w przypadku największych przedsiębiorstw. Dlatego inwestorzy w ostatnich tygodniach decydują się płacić duże premie przy kupnie płynnych blue chipów, odchodząc jednocześnie od inwestycji w mniejsze firmy.

Wczoraj połowa obrotów przypadła na trzy spółki - PKN Orlen, Pekao i Telekomunikację. Na giełdzie notowanych jest ich ponad 200.

Interwencja zarządu nie pomogła

Zaniepokojeni spadkiem kursów spółek są nie tylko inwestorzy giełdowi. Po środowej przecenie walorów Cersanitu o blisko 10% zarząd firmy pospieszył z informacją, że taki spadek nie ma uzasadnienia w aktualnej sytuacji fundamentalnej. Zarząd przedstawił dodatkowo dane o wartości przychodów ze sprzedaży w lipcu i sierpniu oraz bardzo pozytywnie ocenił potencjalne przychody ze sprzedaży w nadchodzących miesiącach. To jednak nie zachęciło inwestorów do kupowania akcji Cersanitu. Kurs wczoraj minimalnie spadł, o 0,29%, do 68,9 zł.

Parkiet
Dowiedz się więcej na temat: notowania | zmęczona | Orlen | bohaterowie | firmy | WIG20 | inwestorzy | Hoss | "Hoss"
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »