Brak widoku na zmiany (stóp procentowych w eurolandzie)
Europejski Bank Centralny na dzisiejszym posiedzeniu nie zmienił poziomu stóp procentowych. Ten fakt nie jest zaskoczeniem, taka decyzja była powszechnie oczekiwana.
Ważniejsze jest to, że Rada Banku nie dała nadziei na niższy koszt pieniądza w przewidywalnej przyszłości, pozostając niewzruszona na apele polityków (choćby takich jak włoski premier, Silvio Berlusconi) czy niektórych ekonomistów, którzy uważają, że ECB powinno obniżyć stopy zanim w strefie euro dojdzie do spowolnienia. Argumenty Rady były generalnie podobne jak miesiąc temu, czyli presja ze strony czynników podażowych i jednocześnie napięta sytuacja na rynku pracy, co w efekcie może doprowadzić do utrzymania się wysokich oczekiwań inflacyjnych. Na Radzie wielkiego wrażenia nie zrobiły także ostatnie słabe wyniki sektora przemysłowego - prezes Trichet wyraził pogląd, iż wzrost w strefie wspierać będzie nadal szybki rozwój krajów rozwijających się. Istotnym elementem wystąpienia była kwestia trudniejszego dostępu do kapitału, co Trichet wskazywał w zeszłym miesiącu jako sporą niewiadomą. Tym razem uznał, iż kryzys w USA nie miał do tej pory istotnego wpływu na agregaty pieniężne w strefie euro i choć dynamika kredytów dla gospodarstw domowych nieco osłabła, firmy nie mają najmniejszego problemu z dostępem do kapitału. Takie stawianie sprawy pokazuje, że nawet uwzględnione w cenach obligacji oczekiwania na niewielkie obniżki na przełomie roku mogą okazać się wygórowane. Wystąpienie Tricheta wspiera euro, które zyskuje 0,4 proc. w relacji do dolara.
Przemysław Kwiecień
