Co z energetycznym bezpieczeństwem Polski?
W ciągu najbliższych dni, a nawet godzin stojący na progu bankructwa rosyjski koncern paliwowy Jukos może wstrzymać wydobycie ropy naftowej. Czy Polsce grozi przerwanie dostaw ropy?
Sprawa jest poważna, bo koncern jest największą w Rosji firmą naftową, wydobywająca ponad 1/3 rosyjskiej ropy - prawie 90 mln ton rocznie. Jukos jest też największym dostawcą ropy do Polski, ale - jak twierdzą analitycy - upadek koncernu nie będzie miał większego wpływu na nasz rynek. Ropa powinna płynąć bez żadnych komplikacji.
- Nie zapowiada się ze strony rosyjskiej, że mogą być zagrożone dostawy ropy, bez względu na to, co stanie się z Jukosem. W interesie ekonomicznym Rosji jest bowiem nieprzerywanie dostaw ropy. Jeśli Jukos jednak ostatecznie padnie, to jego zobowiązania handlowe przejmie chętnie inny koncern. Jeśli nawet kurek z ropą zostałby zakręcony, to Polska ma rezerwy paliwowe na 3 miesiące, ponadto ma możliwość zakupienia ropy innej niż pochodzącej z Jukosu - tłumaczył wiceminister skarbu.
W kilka godzin po tej decyzji ceny ropy na giełdzie w Nowym Jorku osiągnęły 43 dolary za baryłkę, co oznacza nowy rekord. Nigdy dotąd nie było tak drogo, nawet na początku czerwca, kiedy ceny pięły się nieustannie w górę.