Co zrobić gdy masz "zielone"?

Jednym z bardziej widocznych i długotrwałych trendów, z jakimi mamy obecnie do czynienia na rynkach finansowych, jest osłabienie dolara.

Doprawdy, ciężko było nie usłyszeć ostatnio w radiu czy telewizji o nowych rekordach złotówki, która jest najsilniejsza w stosunku do amerykańskiej waluty odkąd ich kurs jest wyznaczany przez rynek. Poniżej przedstawiamy kilka pomysłów na ulokowanie środków, aby portfel inwestora puchnął wraz z utrzymaniem się tej tendencji.

Paradoksalnie, najprostszą inwestycją przeciwko dolarowi jest lokowanie środków w akcje. Jeżeli fundusz akcji zagranicznych chce zainwestować na jednym z azjatyckich rynków wschodzących, musi kupić lokalną walutę. Tak samo jak w Polsce kupujemy akcje za złotówki, w Rosji za ruble, w Singapurze za dolary (oczywiście singapurskie), w Brazylii za reale, w Turcji za liry, itd. Tym samym, posiadając jednostki funduszu zagranicznego automatycznie inwestujemy licząc na umocnienie lokalnych walut przeciwko amerykańskiej. Jest jednak jeden warunek - nie mogą być to fundusze inwestujące w Stanach Zjednoczonych, bowiem takowe kupują instrumenty właśnie za dolary. Nie ważne czy są to amerykańskie akcje czy amerykańskie obligacje, płaci się za nie "zielonymi".

Reklama

Nie warto rozpisywać się nad konkretnymi przykładami funduszy zagranicznych, bowiem każde towarzystwo funduszy inwestycyjnych ma je w swojej ofercie i ich jednostki są do nabycia w praktycznie każdym banku. Można jednak zalecić przejrzenie rankingów funduszy, aby zobaczyć, które w ostatnim czasie radziły sobie najlepiej.

Przewaga tak zwanych "struktur" płynie z trzech źródeł. Po pierwsze, umożliwiają one inwestycję w instrumenty, które często nie są dostępne dla przeciętnego Kowalskiego. Dla przykładu, gdyby inwestor indywidualny chciał lokować środki na giełdach zagranicznych wiązałoby się to z dużymi kosztami transakcyjnymi. Po drugie, produkty strukturyzowane mają formę polisy ubezpieczeniowej, inwestor nie płaci więc podatku od zysków kapitałowych. Po trzecie, wisienką na torcie jest proponowana z reguły 100-procentowa gwarancja kapitału. Niestety, ten rynek nie jest w Polsce jeszcze rozwinięty i raczej jest nastawiony na inwestorów o grubym portfelu (minimum 100 tys. PLN). Niemniej można znaleźć na nim kilka ciekawych propozycji, również związanych z dolarem.

Zarabiać na Forexie

Na spadku dolara można również zarabiać grając na rynku Forex (Foreign Exchange - międzynarodowy rynek walutowy), gdzie możemy kupować i sprzedawać kontrakty na daną walutę. Nie jest to jednak propozycja dla przeciętnego Kowalskiego. Wspominam o niej dlatego, że wydaje się jedną z najbardziej oczywistych i prostych sposobów na wzbogacanie się na spadkach dolara. Prosta jest jednak tylko w teorii, bowiem w praktyce ten rynek zdominowały głównie dealing roomy banków inwestycyjnych oraz firm specjalizujących się w transakcjach intraday (zawieranych na jednej sesji). Dzięki dużej płynności Forex stał się rajem dla spekulantów, a wspomniane instytucje zarabiają na ogromnej ilości zawieranych transakcji. Innymi słowy, jeśli nie chcemy spędzać 12 godzin dziennie przed monitorem kupując i sprzedając kontrakty na waluty co kilka, kilkanaście minut, akceptując małe zyski (bądź straty), możemy zapomnieć o istnieniu Foreksu.

Fundusze dolarowe?

Na koniec należy wspomnieć o kilku instrumentach, które będą traciły na dalszych spadkach amerykańskiej waluty. Na pierwszy ogień idą fundusze inwestujące w Stanach Zjednoczonych, a konkretnie w akcje. Cóż z tego, że w ciągu ostatnich 15. miesięcy główny indeks giełdy amerykańskiej (S&P 500) zyskał 20 proc., jeśli dolar osłabił się w tym czasie do złotówki o właśnie 20 proc., pożerając cały zysk z trwającej na giełdzie hossy? W takiej sytuacji inwestor na każdych 100 dolarach zarobił 20 proc., ale jego 120 USD w przeliczeniu na złote jest teraz tańsze o 20 proc., czyli rentowność z inwestycji wynosi minus 4 proc. Jeszcze gorzej wyglądała inwestycja w fundusze obligacji amerykańskich, bowiem przez 15 miesięcy przyniosły ok. 6 proc., a na osłabieniu waluty posiadacze jednostek takich funduszy stracili wspomniane 20 proc. Pamiętajmy, że inwestycja w fundusz przyjmujący wpłaty w dolarze (czy euro) nie jest tożsama z inwestycją w tę walutę. Dlatego przed kupnem jednostek danego funduszu warto zapytać, w jakich walutach będą faktycznie ulokowane środki, lub prościej, czy osłabienie dolara nie będzie pomniejszało zysków.

Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej o inwestowaniu, zapytaj doradcy OpenFinance Niniejszy dokument jest materiałem informacyjnym. Nie powinien być rozumiany jako materiał o charakterze doradczym oraz jako podstawa do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Wszystkie opinie i prognozy przedstawione w niniejszym opracowaniu są jedynie wyrazem opinii autorów w dniu publikacji i mogą ulec zmianie bez zapowiedzi. Open Finance nie ponosi odpowiedzialności za jakiekolwiek decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie niniejszego opracowania.

Open Finance
Dowiedz się więcej na temat: zielony | fundusze | osłabienie | waluty | złotówki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »